Rozdział 12

576 24 7
                                    

- Cieszę się Elizabeth, że udało się nam porozmawiać - pani Lewiston uścisnęła moją dłoń.

Uśmiechnęłam się do niej łagodnie i odwzajemniłam uścisk. Pożegnałam się z psychologiem i opuściłam gabinet w pośpiechu. Pomimo, że wizyta u pani Lewiston powinna przynieść ulgę to ja jedyne co czułam to zjadające wyrzuty sumienia. Moje kłamstwo o nawracających wspomnieniach z przeszłości bez zaprzeczenia zadziałało, a blondynka od razu zaczęła w niej grzebać, aby pomóc mi się z nią uporać. Ten temat faktycznie był dla mnie bolesny ale w dużej mierze zdążyłam już go przepracować i radziłam sobie z tymi przykrymi wspomnieniami na co dzień. Chociaż wiedziałam, że powinnam była powiedzieć o prawdziwym powodzie swoich nawrotów ataków paniki to w duszy przekonywałam się, że nie jest to dobry pomysł. To była sprawa, z którą musiałam poradzić sobie sama. Poza tym od mojego przylotu do Oksfordu po przerwie świątecznej nie otrzymałam od prześladowcy żadnych nowych wiadomości. Traktowałam to jako dobry znak ale z drugiej strony nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nieustannie czułam się obserwowana. Były dwie możliwe opcje albo świrowałam albo faktycznie ktoś mnie śledził. Żadna z opcji by mnie nie zaskoczyła.

Niespodziewanie mój obraz stał się czarny i poczułam dotyk czyiś dłoni na powiekach. Chciałam wziąć głęboki wdech ale z przerażenia w gardle ugrzęzła mi ślina, przez co wydałam z siebie chrypliwy dźwięk. Chwyciłam nieznaną osobę za dłonie, która zakryła mi spojrzenie, chcąc natychmiastowo wyrwać się z jej objęć.

- To ja! Nie chciałam cię wystraszyć - Luna pomachała mi przed twarzą, gdy odwróciłam się w jej stronę.

Moje płuca wypuściły długi, spokojny wydech. Przełknęłam ugrzęzłą ślinę w przełyku, przeskakując wzrokiem z jej jednej tęczówki na drugą. Musiałam uspokoić umysł i ciało. Inaczej zaczęłaby coś podejrzewać. Nie chciałam jej mówić o moich wizytach u psychologa. Pojawiłoby się zbyt wiele niewygodnych pytań. Uśmiechnęłam się do niej i parsknęłam głębokim śmiechem.

- Luna! Wiesz, że jestem wrażliwa na takie żarty - nerwowo się zaśmiałam.

Blondynka zmarszczyła brwi, a swoje niebieskie tęczówki uniosła do góry, jakby się nad czymś zastanawiała. Po chwili na jej twarzy pojawiło się zmartwienie. Poczułam jak moje dłonie zaczęły się pocić. Zaczęłam nimi pocierać o dżinsy w niespostrzeżony sposób.

- Przepraszam... Zapomniałam o tym całym zamieszaniu z nagraniem... Nie wiedziałam, że aż tak to przeżywasz... - złapała mnie delikatnie za dłoń, upewniając się, że wszystko jest w porządku.

Przez moment, spojrzałam na nią zdezorientowanym wzrokiem. Dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, co miała na myśli. Kiwnęłam głową ale spuściłam wzrok, aby nie patrzeć w jej oczy. Nie mogłam już dłużej znieść ciągłego okłamywania blondynki. Zasługiwała na szczerość, bo sama zawsze mi ją zapewniała. Ja nie potrafiłam się odwdzięczyć jej tym samym.

- No wiesz... Wszędzie wszyscy o tym huczą. To męczące. Co tu robisz? - zacisnęłam usta, licząc, że uda mi się zmienić temat.

Zaczęłyśmy wspólnie podążać wzdłuż chodnika. Moje narastające poczucie winy sprawiało, że miałam ochotę zwrócić dzisiejszy lunch.

- Wracam z uczelni - Bloom szybko powróciła do niekomfortowego wątku. - Gadałaś o nagraniu z Xavierem?

- Nie rozmawiałam z nim od Sylwestra i nie zamierzam tego robić. Im mniej mamy ze sobą kontaktu, tym szybciej ludzie zdadzą sobie sprawę, że nic między nami nie ma - wzruszyłam ramionami.

Bloom nieoczekiwanie się zatrzymała, a ja spojrzałam na nią skonsternowana. Blondynka zacisnęła swoje różowawe usta, zastanawiając się nad tym, co miała mi zaraz powiedzieć. I szczerze mówiąc, czułabym się lepiej bez tej wiedzy.

Rock My Life [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz