- W końcu jesteście! - wrzasnął wysoki blondyn, próbując przekrzyczeć dudniącą muzykę i tłum ludzi znajdujących się w mieszkaniu.
Młody mężczyzna, był zapewne przyjacielem mojej siostry oraz organizatorem tej całej imprezy. Chłopak prezentował się naprawdę schludnie i atrakcyjnie. Od blondyna biło ogromem energii a w przebraniu Freda wyglądał znakomicie. Przeszłyśmy przez próg apartamentu a moja siostra pocałowała mężczyznę w policzek na przywitanie.
- Cześć, kochanie! Poznaj Lunę - wskazała na blondynkę, która w swoich wysokich, czarnych butach na platformie dorównywała mi prawie wzrostem. - Oraz moją siostrę, Elizabeth.
- Miło was poznać! Jestem Lucas Raven - przytulił nas po kolei i szczerze się uśmiechnął.
Chłopak zdecydowanie był duszą towarzystwa i odniosłam wrażenie, że rozpromieniał każde pomieszczenie, w którym przebywał. Zupełnie jak Luna.
- Wszystkie wyglądacie bosko. W kuchni została już niewielka ilość alkoholu i przekąsek ale nie krępujcie się. Za niedługo skoczę do sklepu. Na prawo jest ubikacja, gdyby ktoś się źle poczuł - puścił oczko w naszą stronę. - A tutaj rozkręca się cała impreza - poinstruował nas Lucas, wchodząc wraz z nami do ogromnego salonu.
Całe mieszkanie było po brzegi wypchane ludźmi. Miałam wrażenie, że znajdowało się tutaj co najmniej czterdzieści osób i każda z nich świetnie się bawiła. Pod ścianą stała DJ-ka, za którą stał jakiś szatyn i puszczał z niej klubową muzykę, po lewej stronie stała gigantyczna kanapa okupowana głównie przez pary, które się sobą zajmowały a po lewej stronie znajdowała się szisza, z której korzystało sporo osób. Jednak najwięcej ludzi zgromadziło się w centralnej części pomieszczenia, gdzie wszyscy podskakiwali, tańczyli i śpiewali tekst aktualnej piosenki. Moja siostra od razu pociągnęła za rękę swojego przyjaciela, Lucasa, i zaciągnęła go na parkiet, śląc w powietrzu buziaki do mnie oraz Luny. Czasami zazdrościłam jej tej emanującej od niej swobody. Zaśmiałam się delikatnie w jej stronę i odesłałam jej całusa. Razem z Luną rzuciłyśmy na bok odzież wierzchnią.
- Chodź do kuchni, musimy cię trochę rozruszać - popchnęła mnie subtelnie blondynka.
- Okej, ale nie chcę powtórki z wczoraj. Okropnie się dzisiaj czułam rano - zacisnęłam usta w wąską linię, dając do zrozumienia Bloom, że nie miałam zamiaru upaprać się jak stokrotka drugi dzień z rzędu.
Blondynka energicznie pokiwała głową na znak zgody i po chwili przekroczyłyśmy próg pomieszczenia, które było zatłoczone niewiele mniej niż salon. Na wyspie kuchennej, znajdującej się na środku kuchni, ustawiono kubeczki do gry w Beer Ponga a na pozostałych blatach walały się horrendalne ilości różnych alkoholi oraz przekąsek. Zastanawiałam się, kto zamierzał to wszystko wypić i zjeść. Wraz z Luną podeszłyśmy do jednego z nich i sięgnęłyśmy po tequilę.
- To co, na rozluźnienie atmosfery? - spytała niebieskooka, potrząsając w dłoni szklaną butelką.
Głośno odetchnęłam i wzięłam do ręki dwa kubki stojące obok nas.
- No to lej - Bloom odkręciła butelkę i zaczęła wypełniać brzegi plastikowego naczynia.
W pewnym momencie, niespodziewanie blondynka została popchnięta a kilka kropel alkoholu poplamiło zarówno jej kostium jak i mój.
- Hej! Uważaj jak łazisz! - wrzasnęła odwracając się i w tym samym momencie spojrzałyśmy na stojącego przed nami przystojniejszą wersję Szalonego Kapelusznika.
- Kai! Co ty tu robisz? - pisnęła z przejęciem Luna i wyciągnęła usta w dużym, szerokim uśmiechu.
Na nasz widok na twarzy bruneta pojawił się szczery uśmiech.
CZYTASZ
Rock My Life [+18]
RomansDziewiętnastoletnia Elizabeth Turner przeprowadza się z Nowego Jorku do Oksfordu, aby ukończyć tutaj wymarzone studia prawnicze. Zawsze żyła w luksusie a rodzice dbali o to, aby nigdy nic jej nie zabrakło. Uwielbia Franza Kafkę, herbatę malinową i ś...