Rozdział 3

1K 36 16
                                    

9k słów//

Przeprowadzając się na początku września do Oksfordu, nie przemyślałam jednej rzeczy. Będę musiała użerać się z tą cholerną angielską pogodą przez co najmniej kolejne dwa lata. Podążałam w przemoczonym płaszczu w stronę supermarketu, ponieważ moja ukochana siostra zapomniała kupić najważniejszego składniku do spaghetti. Sosu pomidorowego. Byłam cała mokra, bo z rana idąc na uczelnię w pośpiechu, nie wzięłam ze sobą parasolki.

Maszerowałam w akompaniamencie melodii wystukiwanej przez siarczyste krople deszczu, uderzające o beton. Gdyby nie to, że wyglądałam jak zmokła kura, a moje włosy przypominały ulizanego pudla to uznałabym to za przyjemny i relaksujący dźwięk. Tę deszczową melodię akceptowałam jedynie siedząc w domu pod ciepłą pierzyną z gorącą herbatą i egzemplarzem pełnego zwrotów akcji kryminału.

Zmierzając ku pobliskiemu supermarketowi i przeklinając w duchu zapominalstwo mojej starszej siostry, usłyszałam głośny dzwonek iPhone'a. Podbiegłam pod pobliski przystanek, aby w spokoju odebrać telefon. Gdy na wyświetlaczu pojawił się napis „Tatuś", na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech.

Nie słyszałam jego głosu praktycznie od ponad czterech tygodni. Była druga połowa listopada, a oprócz pojedynczych wiadomości głosowych i SMS-owych, które wysyłaliśmy sobie poprzez iMessage, nie mieliśmy czasu, żeby do siebie zadzwonić. Joseph Turner pracował dzień i noc. Był szanowanym adwokatem, najlepszym w swoim fachu i tym samym najbardziej rozpoznawalnym w nowojorskim stanie. Dlatego też, nie robiłam mu nigdy żadnych wyrzutów, z powodu braku wolnego czasu. Kochał swoją pracę i mimo, że był okropnym pracoholikiem to był również najbardziej opiekuńczą osobą, żyjącą na tej planecie.

Przesunęłam palcem po ekranie.

- Tato! Myślałam, że już o mnie zapomniałeś - zażartowałam na powitanie a mój uśmiech na twarzy dwukrotnie się poszerzył, gdy usłyszałam jego łagodny głos.

- O mojej Lizzy? W życiu. Jak się trzymasz kochanie? - zapytał, a w jego wypowiedzi usłyszałam szczerą troskę.

- Wszystko w porządku. Studia, staż, dom i tak w kółko - odpowiedziałam i poczułam, że mój głos podczas rozmowy z moim tatą stał się nieco radośniejszy.

Przez kolejne kilka minut rozmawialiśmy o przeróżnych pierdołach. Nagle deszcz stał się jakiś dziwnie przyjemniejszy, a w środku poczułam znajome mi ciepło. W międzyczasie zadał mi kilka pytań odnośnie mojego bezpieczeństwa. „Czy nic mi nie jest?", „Czy uważam na siebie?", „Czy nie zadaję się z nikim szemranym?". Zawsze był bardzo troskliwy, więc tego typu pytania wcale mnie nie zdziwiły.

Bardzo za nim tęskniłam tak samo jak za Susan. Mimo, że kobieta nie była moją biologiczną mamą to jednak traktowałam ją w ten sposób, odkąd związała się z tatą. Z Susan rozmawiałam zdecydowanie częściej niż z tatą. Pomimo jej zamiłowania do pracy związanej z aranżacją mieszkań i domów, zawsze znalazła czas, aby porozmawiać ze mną na weekendzie. Chociaż z powodu dwóch całkowicie różnych stref czasowych, dogadanie się jeśli chodzi o godzinę rozmowy było momentami diabelnie trudne.

Nagle ton naszej pogawędki diametralnie się zmienił, gdy ojciec rozpoczął temat jego starszej córki.

- A jak Olivia? Wszystko u niej w porządku? Dogadujecie się? - wyczułam w jego głosie lekki smutek oraz żal.

- Ma się dobrze. Jest ciągle zajęta i zapracowana - odpowiedziałam zdawkowo, próbując usprawiedliwić jej brak kontaktu z naszym ojcem.

- Cóż, pewnie dlatego nie odezwała się do swojego staruszka w dniu urodzin - jego nieudana próba żartu z wyraźnym przybiciem w jego głosie, sprawiła że moje serce wyraźnie mnie zakuło.

Rock My Life [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz