Rozdział 11

685 32 13
                                    

- Phil! - krzyknęłam zaskoczona.

- Elizabeth! Przepraszam cię - podszedł do mnie zszokowany. - Ktoś mnie popchnął.

Spojrzałam na swój dekolt, który kleił się od drinka, a kawałek sukienki również został nim ochlapany. Blondyn podszedł do lady barowej i chwycił za serwetkę, a następnie mi ją podał.

- Dzięki - zaczęłam wycierać mokry dekolt.

Cieszyłam się, że postawiłam na czarną sukienkę, bo plama nie była aż tak widoczna ale uczucie przemoczonego ubrania nadal było nieprzyjemne.

- Mogę ci to jakoś wynagrodzić?

Uniosłam na niego swoje spojrzenie, a w jego oczach zauważyłam przejęcie całą sytuacją. Ostatni razem, gdy się widzieliśmy zupełnie zignorowałam jego osobę. Chociaż moje początkowe intencje były zupełnie szczere to niestety do moich myśli wkradł się niechciany brunet i wszystko popsuł. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Knox był aż takim dupkiem. Od tamtej pory nie odezwałam się do Phila, podobnie jak on do mnie. Stwierdziłam, że po moim niegrzecznym zachowaniu, nawet nie zechciałby ze mną rozmawiać. Odłożyłam serwetkę na ladę i przygryzłam swoje wiśniowe usta.

- To ja powinnam ci wynagrodzić moje zachowanie po naszym ostatnim spotkaniu - odchrząknęłam.

W tle usłyszałam ponowne brzmienie gitary elektrycznej. O ironio. Spojrzałam w kierunku sceny, na której występował Xavier. Ten człowiek miał mnie prześladować do końca życia. Moją uwagę od niego odwrócił głos Hendersona.

- W porządku. Nie na każdej pierwszej randce ludzie od razu się świetnie dogadują - młody mężczyzna się łagodnie uśmiechnął.

Na jego słowa zaczęłam się krztusić własną śliną. To była randka? Wcześniej tego tak nie nazwał. Przynajmniej nie wprost.

- Wszystko w porządku? - nachylił się w moją stronę, łapiąc mnie za moje ramię.

Próbowałam łagodnie przełknąć ślinę, która utkwiła mi w gardle.

- Tak. Muszę się napić - walnęłam z pełną szczerością.

- Wody? Nie podają tu chyba herbaty - zażartował blondyn.

Wokal bruneta rozbrzmiał w całej sali ale nawet na milisekundę nie spojrzałam w tamtą stronę. Chociaż cichy głos w mojej głowie namawiał mnie do złego i kusił, aby wróciła pod scenę.

- Tym razem wezmę Aperola - oparłam się o blat, próbując nie uderzyć teatralnie o niego czołem przez panujący w moich myślach zamęt.

Phil od razu zawołał barmana i poprosił o dwa drinki.

- Przyszłaś tu na wstęp swojego... - na moment przerwał. - ...znajomego?

Spojrzał w kierunku sceny niepewnym wzrokiem. Właśnie tego się obawiałam, że postanowi o nim wspomnieć. Że powiąże jego osobę z moją. Mimo, że gardziłam nim całym sercem. Blondyn sam nie miał z nim najlepszych wspomnień i nie chciałam, żeby kojarzył mnie jako znajomą tego impertynenckiego chłopaka.

- Nie... Mamy wspólnych znajomych. Miałam wybór albo tu przyjść albo spędzić Sylwestra samotnie w domu - chwyciłam za jednego z drinków postawionych przed nami.

Rock My Life [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz