Rozdział 14. Ostatni z Greenów

20 3 6
                                    

Evelyn miała ochotę spoliczkować samą siebie. Była naiwna, bo sądziła, że Elijahowi nic nie groziło. Dawny przyjaciel przyszedł jednak do niej z pozytywką w dłoniach. Chciała sama poznać tajemnicę dziwnego domu, ponieważ obawiała się o bezpieczeństwo innych. Teraz pragnęła jedynie odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Musiała poznać prawdę. Nawet, jeżeli kosztowałoby to brunetkę najwyższą cenę, była gotowa takową zapłacić. Czuła coraz większy żal do tego czegoś, co zamieszkiwało dom przy Lotus Lane. Dlaczego odbierało dziewczynie tych, na których jej zależało? Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek zdenerwowała jakieś nadprzyrodzone byty. Brunetka próbowała to jakoś poukładać, lecz brakowało jej wielu istotnych informacji. Oglądała sporo horrorów i wiedziała z nich, że należało dowiedzieć się czegoś o duchu czy innym stworze, a potem wykonać to, czego wymagało. Dysponowała przede wszystkim podejrzeniami, jednak potrzebowała konkretów. Co takiego wydarzyło się w posiadłości Greenów? Kim była tajemnicza istota? Dlaczego zabijała niewinnych ludzi? Czemu dotykanie przedmiotów z tamtego domu kończyło się tragicznie? Jak udobruchać ten nadprzyrodzony byt?

Czuła narastający ból głowy. Wiedziała za mało, dlatego musiała działać. Wątpliwości czy dobrze zrobiła, dzieląc się z Elijahem szczegółami swojego śledztwa, wciąż dręczyły dziewczynę. Wywoływały straszny ból głowy czy brzucha. Dręczyły ją też problemy ze snem. Próbowała się zdrzemnąć nie raz, ale przed oczami widziała obraz wiszącej matki. Przebłagała jednak ojca, by zmniejszył dawkę podawanych jej leków. Skłamała, iż czuła się lepiej, bo chciała wyjść ze stanu otępienia. Musiała odzyskać choć odrobinę kontroli nad własnym mózgiem, żeby dokończyć odkrywanie tajemnic przerażającego domostwa. Zmiana nie do końca wyszła dziewczynie na dobre. Wciąż wylewała ogrom łez, ale najgorsze były ataki. Próbowała z całych sił się nie rzucać, bo inaczej dawka leków znowu zostałaby zwiększona. Ukrywała twarz pod poduszką, tłumiąc jakiekolwiek odgłosy. Turlała się po łóżku, a później jedną dłonią chwytała mocno prześcieradło, którym szarpała. Pod koniec jej posłanie wyglądało, jakby stoczono na nim bitwę. Szybko doprowadzała materiał do porządku, żeby ojciec nie zauważył. Ta metoda skutkowała i mimo ogromnego cierpienia wewnętrznego, jakie odczuwała przez większą świadomość, była zadowolona. Problemy ze snem również były gorsze, ale nie mogła nic poradzić. Wolała w ten sposób ukarać siebie i wrócić do kontynuowania swojego śledztwa.

Leżała teraz na wznak, oczekując przyjazdu Elijaha. Sądziła, że opowiedzenie mu wszystkiego mogło spowodować, iż uznałby ją za wariatkę. Kto normalny uwierzyłby w cuda, jakie opowiadała? Tę obawę wciąż miała z tyłu głowy, ale Summers tam był. Czuł ten sam ból na schodach i zaczął drążyć temat. Przeszukiwał archiwalne gazety w bibliotece, a ona go nakryła. Gdyby uważał zjawiska paranormalne za stek bzdur, nie zaprzątałby sobie głowy zdobywaniem informacji na temat Greenów. Podzielenie się z nim zdobytą wiedzą poszło dość gładko. Chłopak jej nie przerywał, wysłuchiwał do końca, wysnuwał własne teorie. On również zdawał sobie sprawę, że potrzebowali poznać więcej faktów związanych z domem przy Lotus Lane. Evelyn zdziwiło, iż nie pojechał do Ovens Vale, tylko czekał, aż dziewczyna poczuła się lepiej. Nie musiał tego robić, bo brunetka była dla niego niemiła. Mimo wszystko dawny przyjaciel cierpliwie znosił jej opryskliwe wypowiedzi, a nawet próbował pomóc.

Musiała to wreszcie przyznać, choć bardzo się broniła — naprawdę za nim tęskniła. Nie planowała nigdy powiedzieć o tym Summersowi. Była uparta i nie potrafiła mu wybaczyć. Nie prosiła go, żeby dopuścił się takiej potworności z jej powodu. Dlaczego nie mógł po prostu zapomnieć? Cała sprawa nie dotyczyła Elijaha, a miał jak najwięcej w niej do powiedzenia. Potrzebowała, żeby przy niej trwał — Annie tak potrafiła, więc dlaczego on nawet nie spróbował? Wolał zgrywać rycerza na białym koniu, ale stracił w ten sposób dwie najlepsze przyjaciółki. Samo dotrzymanie tajemnicy stanowiło dla dziewczyny ogromne wyzwanie. Potrafiła wesprzeć Elijaha jedynie w ten sposób, lecz czuła się, jak zbrodniarz. Tamten sekret również ją wyniszczał, powoli, jednak skutecznie. Nie potrafiła powiedzieć, co było gorsze — próba odebrania Evelyn niewinności czy wydarzenie, które miało miejsce później. Przepracowanie jednego problemu stanowiło wyzwanie, lecz mogła o nim porozmawiać z terapeutką. Drugi musiała zachować dla siebie. Annie znała tę tajemnicę, ale nie poruszała tego tematu. Brunetka nie nalegała, gdyż każda z nich radziła sobie na swój własny sposób.

WidmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz