Rozdział 15. Bezlitosna rozgrywka

11 3 17
                                    

Z początku nie wiedział, co się działo. W jednym momencie rozmawiał, a chwilę później walczył o każdy oddech. Poczuł to — ogromny żal, który ścisnął mu serce. Ostatni raz czuł się tak potwornie, kiedy stracił wszystko. Ponownie przechodził przez piekło. Wiedział to, że zawiódł Liz. Liczyła na niego po śmierci dzieci, a on zamiast bardziej się starać to odpuścił. Pozostawił ukochaną samą, uciekając do pracy. Usłyszał zaledwie kilka nieprzyjemnych słów czy został odepchnięty, gdy próbował przytulić małżonkę i tak po prostu zostawił ją na pastwę losu. Pragnął przeprosić, błagać kobietę, aby mu wybaczyła, jednak żadne słowa nie przeszły przez gardło.

Miał słabe serce, o czym wiedział od dawna. Pierwszy zawał przeszedł pięć lat wcześniej, ale dotąd czuł się wspaniale. Dlaczego nagle w takim momencie jego stan był tak opłakany? Ogromna fala negatywnych emocji zalała całe ciało Adama, jakby wypalając wszystkie wnętrzności. Okropnie piekło go za mostkiem, potliwość nie przechodziła, a na dodatek myślał, iż płonął od podskakującej temperatury. Skóra zrobiła się nienaturalnie blada, natomiast Adam zaczynał coraz bardziej panikować.

Nie chciał umierać pomimo bólu, jakiego doświadczył w tym świecie. Miał zaledwie sześćdziesiąt pięć lat, dlatego uważał, że zostało mu dużo czasu. Teraz dopiero przekonał się w jakim kłamstwie żył. Nie pozamykał wielu spraw — dom wciąż pozostawał bez właściciela, więc popadłby w ruinę za kilka lat. Od dawna nie odwiedził grobów dzieci, a także żony. Nie wyjeżdżał na wycieczki, nigdy nie założył drugiej rodziny. Kilka lat spędził w więzieniu za przekręty, jakich się dopuścił. Uważał, iż zrozumiał swój błąd i zasługiwał na drugą szansę od losu.

Mężczyzna nie zauważył nawet, jak pielęgniarki oraz wezwani sanitariusze próbowali go ratować. Zbyt pogrążył się w mrocznych myślach. Skupił całą uwagę na niesprawiedliwości, którą odczuwał. Popełnił w życiu wiele głupot, ale nie zdążył ich naprawić. Pragnął jeszcze kilku dodatkowych lat, aby wszystko naprostować. Nie mógł przywrócić rodziny do życia, lecz regularne odwiedzanie zmarłych stanowiłoby dobry początek ku zmianom.

W końcu nie potrafił już myśleć o niczym innym, gdyż ból przyćmił wszystko. Nawet maska tlenowa nie pomagała. Tracił siły, choć nadal wił się spanikowany. Ratownicy z każdą chwilą mieli coraz mniejszy problem, żeby utrzymać pacjenta. Mężczyzna prawie już nie kontaktował. Łzy nieprzerwanie leciały ciurkiem po policzkach pensjonariusza. Przerażenie oraz żal to jedyne, co zastygło na jego twarzy.

Ogromny ból, jaki odczuwał narastał, sprawiając większy dyskomfort. Ogień, który palił go od środka był nie do zniesienia. Walczył, ile tylko mógł, jednak czuł, iż przegrywał walkę. Jego klatka piersiowa częściej opadała niż się podnosiła, aż zastygła w bezruchu. Martwe spojrzenie piwnych oczu utkwiło na Mollie, ulubionej pielęgniarce, która zawsze była miła dla Adama.

Kobieta opuściła pokój zajmowany przez Greena. Rzuciła pełne współczucia spojrzenie Elijahowi. Podeszła bliżej, po czym położyła dłoń na ramieniu przerażonego chłopaka. Brunet się wzdrygnął, ale nie strzepnął ręki pielęgniarki.

— Bardzo mi przykro, twój ojciec odszedł — oznajmiła spokojnie.

***

Siedzieli na miękkim, białym dywanie w pokoju Evelyn. Całą drogę powrotną pokonali z grobową ciszą. Zdawali sobie sprawę, że przywiedli śmierć do biednego staruszka, chcąc zaspokoić własną ciekawość. Samolubne decyzje studentów sprowadziły nieszczęście na Adama Greena. Gęsta atmosfera, jaka nad nimi zawisła była nie do zniesienia. Niemal paliła ich od środka, niczym trujący gaz.

— Może to głupie, bo go nie znałem, ale naprawdę szkoda mi gościa — przemówił Elijah.

Brunetka czuła podobnie. Nie miała okazji nawiązania jakiejkolwiek relacji z właścicielem domu przy Lotus Lane. Nie wiedziała, jakim był człowiekiem, ale szczerze mu współczuła. Stracił dzieci w nieszczęśliwym wypadku, a później żona popełniła samobójstwo. Wciąż pamiętała, że trafił do więzienia za przekręty, ale nie miało to aktualnie znaczenia. Życie go nie rozpieszczało, a kiedy odciął się od przeszłości i zaczął normalnie żyć w domu spokojnej starości, przyszło dwoje wścibskich studentów. Otworzyli stare rany oraz przywiedli zgubę. Chciała ratować bliskich, mogła przypłacić to własnym życiem, lecz nie miała zamiaru przyczynić się do śmierci niewinnych ludzi.

WidmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz