Rozdział 16. Powód

11 2 11
                                    

Zmieszana brunetka tkwiła w łóżku. Leżała na lewym boku, a przy twarzy miała telefon. Wpatrywała się w treść wiadomości kilkukrotnie, jakby licząc, iż źle ją zrozumiała, ale słowa pozostawały niezmienne. Pragnęła, żeby to był koniec. Wykonała zadanie, którego duchy zapewne oczekiwany. Chciała jedynie powrotu do swojego nudnego życia. Ile by oddała, aby jej jedynymi zmartwieniami pozostawały nadchodzące egzaminy oraz wizyty u terapeutki. Nigdy wcześniej nie postrzegała swojej egzystencji, jako szczęśliwej. Nie doceniała tego, co miała, a teraz cierpiała przez to jeszcze bardziej. Wplątała się jednak w historię ze zjawami, próbując odnaleźć siostrę. Była tak potwornie zmęczona. Obecna sytuacja naprawdę ją przytłaczała. Wierzyła, że doprowadziła do śmierci matki oraz Adama Greena. Współczuła Alice, Caroline oraz przyjaciółkom siostry, które źle skończyły. Obwiniała się również za zadanie psychicznego ciosu ojcu. Przypuszczała, iż Sheila od dawna nie żyła, ale drobna iskierka we wnętrzu dziewczyny jeszcze nie zgasła. Naraziła Elijaha na niebezpieczeństwo, co pomimo ich obecnej relacji również dobijało Evelyn. Kolejny cios otrzymała chwilę temu, kiedy odczytała smsa od przyjaciółki.

Łzy pojawiły się w kącikach jej oczu, a później spływały po twarzy. Tego było za dużo. Ile potworności mogła znieść jedna, słaba psychicznie dziewczyna? Pomału zaczynała sądzić, że odpowiadała za całe zło tego świata. Gdyby nigdy się nie urodziła — wszyscy jej bliscy, a nawet wrogowie żyliby teraz spokojnie. Niszczyła doszczętnie to, czego dotknęła. Przez myśl przeszło brunetce, że mogłaby przestać walczyć. Uśmierzenie bólu było na wyciągnięcie ręki. Wątpiła, iż zadowoliłaby swoim działaniem duchy, lecz po śmierci miałaby to gdzieś. Przestawała rozumieć, co się działo. Myślała, że rozgryzła powód, dla którego zjawy podsyłały jej przeklęte przedmioty. Jedynie wpędzały one Evelyn coraz bardziej w otchłań szaleństwa.

Ten dzień miał być inny, a przede wszystkim lepszy. Nie przespała spokojnie nocy, dręczona koszmarami, ale wciąż liczyła na to, iż zakończyła dziwaczną przygodę z Greenami. Naiwność Krueger doprowadzała ją do szału. Pomimo nieprawdopodobnych rzeczy, jakich doświadczyła nadal chciała szczęśliwego zakończenia. Okupionego ranami, jednak wciąż satysfakcjonującego. Nie miała już siły na dalszą rozgrywkę. Wydawało jej się, że dostrzegła światełko w tunelu, ale przez otrzymaną wiadomość zwątpiła. Straciła biały punkcik z oczu tylko na chwilę, lecz to wystarczyło, żeby zniknął.

Jeszcze raz przebiegła wzrokiem po tekście. „Olivia miała wypadek, leży w szpitalu". Tyle wystarczyło, aby straciła grunt pod nogami. Nie przepadała za Smith od samego początku. Razem kandydowały do Omegi, ale Evelyn nie chciała wykonać obrzydliwego zadania zleconego przez poprzednią przewodniczącą bractwa. Siostry próbowały ją zatem przymusić, co zostawiło trwałe rany na psychice dziewczyny. Blondynka śmiała się najgłośniej, dopingowała tamtego obleśnego chłopaka, a także wytykała Krueger palcami. Olivia wyrządziła jej wiele zła, jednak brunetka nie życzyła zielonookiej najgorszego. Ostatnie przepychanki słowne czy władza nad Smith były przyjemne, ale więcej nie chciała. Odgryzła się wystarczająco, dlatego zabolał ją fakt, iż przewodniczącą Omegi spotkało coś okropnego. Poza tym Olivia dotykała ramki ze zdjęciem Greenów. Pojechała tam razem z Evelyn i Elijahem, dlatego mogła zostać kolejną ofiarą brutalnych widm. Brunetka uważała, że to też jej wina.

Oddychała głęboko, chcąc się uspokoić, by nie wywoływać kolejnego ataku. Louis wrócił do pracy, aby odciągnąć przykre myśli. Zrobił to dopiero po zapewnieniach córki, iż poradziłaby sobie w domu sama przez kilka godzin. Mogła zatem przewrócić posiadłość do góry nogami, ale musiałaby wszystko uprzątnąć przed powrotem ojca. Wolała jakoś się uspokoić, bo nie chciała zwiększania dawki leków. Nie radziła sobie, jednak potrzebowała trzeźwego umysłu. Była bardziej podatna na ciosy psychiczne, lecz z czegoś musiała zrezygnować. Dokładała wszelkich starań, by się wyciszyć, niestety daremne to próby. Poczucie winy ją przygniatało, nawet gorzej od tamtej niewidzialnej siły w domu Greenów. Odbierało dziewczynie energię, a także chęci do życia. Łzy nadal leciały strumieniami, natomiast głowa pękała przez nadmiar myśli.

WidmoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz