Po kolejnej godzinie Charles stwierdził, że alkohol wyparował mu z mózgu i już możemy jechać. Na zegarku dochodziła prawie dwudziesta trzecia, więc w hotelu będziemy za jakiś dwie godziny.
Biorąc pod uwagę, że jechałam z nim już któryś raz, to bez żadnego problemu po prostu oparłam się dłonią o drzwi i przymknęłam powieki. Mimo wszystko współczułam Leclercowi, że w czasie kiedy ja będę spała, on będzie jechał do naszego hotelu. Tak naprawdę gdyby chciał, to mogłabym się z nim zmienić, ale to jego samochód, więc nie będę tego proponować, bo jeszcze pomyśli, że po prostu chcę się nim przejechać.
Praktycznie momentalnie usnęłam, a w mojej głowie leciała tylko cicho ta jedna piosenka.
****
Obudził mnie cichy głos Charlesa, który delikatnie gładził dłonią moje udo.
- Violet... - otworzyłam lekko jedno oko i na niego spojrzałam. - Violet, mogłabyś... mogłabyś się ze mną zamienić. - delikatnie pokiwałam głową. - Do hotelu została jeszcze jakaś godzina drogi, ale był wypadek, więc od jakiejś godziny stoimy w miejscu, a ja powoli zasypiam.
Przetarłam oczy i ziewnęłam. W końcu spojrzałam na Charlesa i nie przesadzał. Naprawdę był ledwo żywy. Zasypiał, nawet mówiąc do mnie.
- Wysiadaj. Zamienimy się. - powiedziałam stanowczo i wydawało mi się, że zobaczyłam w jego oczach ulgę.
Przełączył bieg z drive na parking i wyszedł z samochodu. Ja w tym czasie też wyszłam. Minęliśmy się przed maską pojazdu. Wsiadłam na jego fotel kierowcy i się w nim zapadłam. Samochody sportowe mają bardzo specyficzne fotele, które trzeba ustawić pod siebie. Spojrzałam na niego pytająco.
- Jak chcesz, to przestaw fotel i lusterka. Potem je sobie ustawie.
Zaczęłam wszystko przestawiać, bo moje sto sześćdziesiąt centymetrów potrzebowała ustawić sobie dosłownie wszystko. Charles już dawno oparł się o drzwi. Biorąc pod uwagę, że staliśmy korku, to mogłam wszystko posprawdzać, jak działa.
W końcu po blisko trzydziestu minutach samochód przed nami się ruszył. Zmieniłam bieg na manetce przy kierownicy, spuściłam prawą nogę z hamulca i delikatnie wcisnęłam gaz. Zrobiłam to tak delikatnie jak tylko umiałam, bo nie chciałam obudzić mojej pasager princess.
Samochody powoli zaczęły się poruszać, a ja wraz z nimi. Charles czasami coś mruczała pod nosem. Kiedy czekałam, wpisałam sobie nazwę naszego hotelu do nawigacji, którą przyciszyłam i widziałam tylko drogę.
Powoli, ale poruszałam się do przodu. Wiele osób miało mylne założenie, że kobiety były złymi kierowcami, ale ja tak nie uważałam. Jeśli Charles podarował mi pod opiekę jego cenny samochód, to oznaczało, że on też był innego zdania.
Ruch na autostradzie był tak wolny, że droga, która miała trwać godzinę, trwała prawie dwie i pół. Kiedy w końcu zaparkowałam pod hotelem, nie do końca wiedziałam, co zrobić z Charlesem. Nie chciałam go budzić, bo widziałam, jak zmęczony był.
Zdecydowałam się wyłączyć silnik i zamknąć pojazd od środka. Odpięłam pas swój i Charlesa, a następnie podobnie jak on. Oparłam się o drzwi. Spojrzałam jeszcze na zegarek. Była trzecia dwadzieścia siedem.
Kiedy zamknęłam powieki, od razu usnęłam.
****
Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Lekko uchyliłam oczy i zorientowałam się, że Charles niesie mnie na rękach.
- Charles...
- Cicho, daj mi się tobą zająć.
Mimo że oparłam głowę o jego ramię, nie potrafiłam zamknąć oczu. Patrzyłam na niego jak zauroczona. Niósł mnie, jakby nie sprawiało mu to żadnego problemu. Wyglądał, jakby robił to od urodzenia, co możliwe, że było prawdą, bo przecież był prawie równy statusem z księciem Monaco.
CZYTASZ
Drive to Survive
FanfictionŻycie pisze różne scenariusze, a Violet Hamilton przekonała się to tym wielokrotnie. Po trudnym dzieciństwie i latach nastoletnich w sierocińcu wszystko już zaczęło wracać na właściwe tory, ale na jej drodze stanął pewien szatyn o lazurowym spojrzen...