Rozdział 30

293 27 0
                                    

Dwa tygodnie wolnego dla kierowców w końcu dobiegły końca. Szykujemy się na Grand Prix Australii, a co za tym idzie szykujemy się na niesamowity jat lag. Osiem godzin do przodu, a skoro obecnie na naszym zegarku dochodzi jedenasta, to w Melbourne jest blisko dziewiętnasta. Australia jest niesamowicie niedogodna, ponieważ z Nicei lot z przesiadkami trwa blisko dwadzieścia dwie godziny. 

Kiedy weszłam do sypialni zastałam w niej pakującego się Charliego. To będzie trudne, bo czeka nas trochę ponad miesięczny wyjazd. Po Australii jest Japonia, a na końcu Chiny i Miami. Następna będzie Imola, ale to po przerwie w domu, a potem... Chwalebny wyścig uliczny na torze w Monaco. 

Ja już jestem spakowana i czekam tylko na towarzysza. Nasz samolot z Nicei odlatuje za cztery godziny, a Leclerc... no cóż pakowanie się nie jest jego mocną stroną. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam go za plecami. Wyprostował się i pozwolił mi na kontakt. Oparł się na mnie i głęboko odetchną.

- Jestem w tym chujowy. 

Oparłam głowę o ramię monakijczyka i delikatnie przytaknęłam głową.

- Może ci pomogę?

- Myślisz, że jestem jak małe dziecko, któremu trzeba pomagać? Poradzę sobie...

Bez żadnego problemu oderwał do swojej klatki moje ramiona i wrócił do pakowania się. Od rana był markotny, ale nie spodziewałam się, że coś aż tak nadepnęło mu na odcisk.

- Charles...

Nie reagował na moje słowa, więc usiadłam na łóżku, a on tylko ukradkiem przerzucił na mnie wzrok.

- Charlie... Popatrz na mnie. Nie uważam, że sobie nie poradzisz, ale nie każdy musi być świetny we wszystkim. Ja nie jestem kierową F1, a ty nie jesteś mistrzem w pakowaniu się. Daj sobie pomóc, proszę...

Charles delikatnie skiną głową i osunął się na kolana. Oparł głowę na materacu zaraz obok mojego uda i nieoczekiwanie złapał moja dłoń i położył ją na swojej potylicy. 

- Co się dzieje?

- Jestem zmęczony... Nie chodzi mi o fizyczne zmęczenie, ale bardziej psychiczne. Ostatnio Max wywalił mnie z wyścigu, a ja walczę o mistrzostwo. Sezon temu wygrałem, bo Max walczył ze swoim bolidem, a Checo... szkoda mówić... Boję się, że ten sezon dla mnie będzie takim jaki miał Max w tamtym roku. To mnie dobija...

Delikatnie zaczęłam go głaskać po głowie, a on... ułożył mi głowę na udzie i się do niego przytulił.

- W dodatku to co się dzieje z Carlosem i moją byłą... Dobija mnie to. Nie mogę się na niczym skupić.

- Tym akurat mogę się zająć, ale nie pojadę za ciebie w bolidzie. Nie zarobię dla ciebie Pole Position, ani nie przekroczę linii mety. Nie wiem jak mogę ci pomóc w tym, żebyś przestał się przejmować i po prostu pojechał.

Charles podniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. Jego lazurowe tęczówki zaczęły się niemal błyszczeć, a ja prawie widziałam jak w jego głowie przeskakują ludziki niosące myśli. Podniósł się w kolan i usiadł obok mnie uprzednio przesuwając walizkę.

Nieoczekiwanie zostałam wciągnięta na kolana mężczyzny, który przyciągnął mnie do siebie tak blisko jak tylko się dało. Nasze oddechy mieszały się ze sobą, a nosy dzieliły zaledwie centymetry. 

- Charles...

Kiedy wypowiedziałam jego imię spojrzenie lazurowych tęczówek nabrało intensywności i w jednym momencie coś nas do siebie przyciągnęło. Usta monakijczyka były idealnie dopasowane do moich. Kiedy go całowałam miałam wrażenie, że pasujemy do siebie idealnie, że każda krzywizna mojego ciała idealnie pasuje do jego. Moje dłonie pasują do jego dłoni. Mój nos kiedy go przytulam zapada się w zgięciu szyi, które wydaje się idealnie dopasowane. Każda bliskość z Leclerciem uświadamia mnie jak bardzo dopasowani jesteśmy. 

Drive to SurviveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz