Rozdział 24 (Charles)

416 30 5
                                    

Dzisiaj z okazji Pole Position Charlesa i urodzin mojej najlepszej przyjaciółki i największej fanki tej książki. Nie zmieniaj się kochana i czekaj z niecierpliwością na rozdział Lando, który będzie w bliskiej przyszłości.

XXXX

Możliwe, że w normalnych okolicznościach szum prysznica zagłuszyłby moje słowa, ale one miały do przebycia drogę maksymalnie dziesięciu centymetrów, więc byłem pewien, ze je usłyszała.

Violet była ciężka do rozgryzienia. Za każdym razem jak już myślałem, że jestem blisko zagadki, którą była ona się zamykała i odsuwała mnie. Dzisiaj chciała zrobić to samo, ale tym razem ją przechytrzyłem.

Wydaje mi się, że już wiem gdzie leży problem, więc mogę go rozwiązać. Rzecz w tym, że do Violet przemawiają i czyny i słowa. To wszytko musi być połączone razem, aby zadziałało. Problem jest jednak taki, że o ile w słowach nie będzie problemu, to w czynach może być, bo nie zawsze wiem jak wyrazić to co czuję, a do Violet czuję bardzo wiele.

Kiedy jest obok mnie moje serce zarazem galopuje jak szalone i zaczyna wybijać spokojny rytm. Moje ciało reaguje na jej dotyk natychmiastowo. Moja głowa odpoczywa w jej towarzystwie. Jej obecność jest dla mnie jak reset organizmu. Mogę się przy niej wyłączyć i nie martwić jej oceną, a to dla mnie bardzo ważne. Mam nadzieję, że ona czuję się tak samo.

Spodziewałem się po niej jakiejś reakcji, ale ona tylko stała do mnie plecami nieruchomo.

- Powiedz coś.

- Ty... Ty chcesz mnie pokochać...?

Jej słowa były ledwie słyszalne, ale ja słyszałem każdy jej szept. Odwróciłem ją przodem do siebie i delikatnie skinąłem głową.

- Chcę. Daj mi tylko szansę. Wiem, że mogę, ale musisz mi na to pozwolić.

W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy. Wyglądała jakby potrzebowała kogoś, kto ją przytuli, ale tą osobą nie mogłem być ja. Ona potrzebowała ojca, w którego ramionach mogłaby się skryć przed światem. To nie były moje ramiona i oboje o tym wiedzieliśmy. Mimo wszystko ona przysunęła się bliżej i wtuliła w moje ciało.

Nie odmówiłem jej. Zamknąłem ją w moich ramionach i stworzyłem dla niej bezpieczne schronienie, którego potrzebowała najbardziej w tamtym momencie.

- Naprawdę mnie chcesz?

Położyłem podbródek na czubku jej głowy, a ona wtuliła się w zagłębienie mojej szyi.

- Oczywiście, że tak. Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić, aby ci to udowodnić.

- Powiedz mi coś o czym nikt nie wie. Coś co jest twoją tajemnicą.

- Mój tata mówił na mnie Charlie. Kiedy jeszcze żył nazywał mnie Charlie.

Powiedziałem bez zastanowienia. Nie miałem powodu, aby to przed nią ukrywać. Moja cała rodzina o tym wiedziała, więc to nie było coś tylko mojego, ale było to dla mnie ważne. Od śmierci ojca nigdy nikt nie użył tego imienia w moim kierunku. Tylko tata go używał. To było takie nasze. Ważne.

Violet podniosła na mnie wzrok, więc uwielbiłem spod podbródka jej głowę. Połączyłem nasze spojrzenia, a jej zielone oczy miały w sobie coś nowego.

- Charlie. Powiedziałeś w piątek, że mogę tak na ciebie mówić.

- Możesz.

- Ale tak mówił twój tata...

- To mój znak, że jesteś dla mnie ważna, Vi.

Po raz pierwszy ją tak nazwałem. Nie mogłem przewidzieć jej reakcji, ale nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że kobieta stanie na palce i złoży na ustach delikatny pocałunek.

Drive to SurviveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz