XVIII. Tatuaż

285 34 6
                                    

Tego wieczoru Francis uświadomił sobie, że Scott nie tyle się nim nie interesował, co udawał, że tak było. Musiał bacznie mu się przyglądać. Zauważać, że znika na weekendy, odbiera jakieś tajemnicze smsy i chodzi do szkoły w lepszych ciuchach. Baldwin znalazł na to czas, chociaż sam przez wakacje praktycznie pomieszkiwał u Stanley'a Harrisa. Przez głowę Franka przemknęła jednak okrutna myśl. Czy jeżeli jego brat tyle zauważał, wiedział również o jego krzywdzie? O tym, co robił mu Teksas podczas weekendowych imprez, gdy wszyscy pijani kładli się spać? Nie znał odpowiedzi i nie chciałby jej poznać. Świadomość, że brat wiedział, byłaby najgorsza. Choć zawsze uznawał to określenie za wyolbrzymione, po raz pierwszy pomyślał, że naprawdę pękłoby mu serce.

Mimo obaw Riversa w piątek nie doszło do kolejnej krzywdy. Okazja była wręcz wyjątkowo sprzyjająca do jego komfortowej posiadówki ze Scottem, bo Caitlyn i Gary, jak nigdy wyszli z domu. Bracia mieli dobry dzień, bo udało im się namówić jakiegoś studenta, by kupił im whiskey. Nie musieli nawet długo czekać na delikwenta pod sklepem, a ten zgodził się posłusznie, gdy usłyszał, że dostanie pięć dolców prowizji. Na liście zakupów Riversa znalazły się również dwa nietypowe przedmioty – sterylna igła oraz czarny tusz.

— Jesteś pewien, że to zadziała? — dopytywał Scott, gdy wracali do domu.

— Oczywiście, że nie. Nie można ufać niczemu, co znajdzie się w internecie. Postanowiłem jednak spróbować. W końcu nie będę tatuował sobie smoka, ale cholerną kropkę.

— No dobra, tylko tak pytam, Bambi. A jakbym chciał coś bardziej cool, to też mi zrobisz?

— Sekundę temu nie byłeś pewien, czy to zadziała, Scott.

— No tak, ale mam jakieś dobre przeczucie.

Gdy wrócili do domu, Scott zrobił im drinki z colą. Po raz pierwszy w życiu czuli się jak królowie, pijąc alkohol, który kupili za pieniądze Baldwina. W swoim mniemaniu nie byli dziećmi, ale dorosłymi, którzy doskonale znają ciężar życia. Frank ułożył kilka papierowych ręczników na niskim stoliku w przedpokoju, a tuż obok ustawił lusterko. Baldwin postawił przed nim szklankę i włączył muzykę w telefonie. Obaj lubili starego rocka, a kawałki "Guns N' Roses" były tym, czego aktualnie potrzebowali. Rivers skorzystał z pierwszej lepszej znalezionej w sieci instrukcji i pominął fragmenty dotyczące przygotowania i naniesienia na skórę wzoru. W tym przypadku nie były mu potrzebne. Zdezynfekował policzek wacikiem ze spirytusem, bacznie przyglądając się swojemu odbiciu. Chociaż w instrukcji polecali, aby golić tatuowaną skórę, stwierdził, że to miejsce jest zbyt małe, aby się tym przejmować.

— Skupiony mogę przez dłuższą chwilę nie mówić, więc opowiedz mi coś ciekawego — polecił bratu.

— Na przykład co?

Scott usadowił się na poduszce obok Francisa i z zaciekawieniem obserwował każdy jego ruch.

— No nie wiem... Coś o Lydii i Harissie? Masz popularnych znajomych. Z pewnością robicie ciekawe rzeczy.

O dwóch znienawidzonych osobach wypowiedział się całkowicie bez ironii. Naprawdę interesowało go życie brata, choć nie przyznał się, że z anonimowego konta śledzi go, Harrisa i Lydię na Instagramie.

— Ona jest wielką romantyczką. Zdecydowanie bardziej wrażliwą, niż mogłoby się wydawać. Chociaż kolegujemy się z Harrisem, a ona jest cheerleaderką, to powtarza, że nie mogłaby być ze sportowcem. Nie dorastają jej do pięt. Stanley, jak to Stanley. Jest porywczy, ale też żyje w ciągłym stresie. Rodzice wywierają na nim presję i czepiają się o oceny. W przyszłości przejmie restaurację, chociaż marzy o karierze sportowej.

Frank słuchał go uważnie, rozpakowując czystymi dłońmi opakowanie ze sterylną igłą. Odkręcił słoiczek z tuszem, uprzednio odlewając odrobinę do nakrętki. Zamoczył igłę w płynie i zgodnie z instrukcją wykonał pojedyncze nakłucie po skosie. Nie miał oporów przed wbijaniem igły w skórę i po chwili ponowił ruch.

Nie jestem jak ojciec (Historia na bardzo złe dni)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz