1.5

187 13 11
                                    

Dzisiaj Garmadon zaatakował Ninjago City wcześniej niż zwykle. Nora szybko przebrała się i przyzwala swoją deskę. Wzięła z niej łuk i weszła na pojazd. Wzniosła się w powietrze i szczeka jej opadła, kiedy ujrzała nowy mech Garmadona.

- O mamuniu - wymamrotała. Szybko wyciągnęła swoje strzały, do których miała doczepione baloniki z farbą (nie pytajcie) i strzeliła w szybę maszyny taty Lloyda.

- Ej, EJ! TAK NIE MOŻNA! - krzyknął, za pomocą wycieraczek czyszcząc okienko - Kto to? - zapytał, aż w końcu zobaczył Sterling - A... to ty dziewczyno bez drużyny! Co jest, dobre strzały ci się skończyły? - parsknął.

- Nie, po prostu nie warto ich na ciebie marnować - odpyskowała, wywracając oczami.

- Generałowie od 30 do 45, złapać mi ją! 1 krzyknął, a brunetka zobaczyła 15 maszyn lecących do niej.

- Cholera - wyszeptała, zaczynając uciekać - Gdzie jesteście gdy was potrzebuje, ninja? - wymamrotała i jak na zawołanie ujrzała mecha Smitha.

- Ka... Czerwony! Mała pomoc?! - poprosiła, a ninja ognia odwrócił się do koleżanki.

- Dla ciebie zawsze! - odkrzyknął szatyn, podnosząc swoje miotacze ognia. Po chwili wystrzeliły z nich płomienie, których Nora w porę uniknęła, a generałowie przestraszeni rozproszyli się.

- Dzięki czerwony! - krzyknęła dziewczyna, pilnując się, by nie powiedzieć imienia przyjaciela.

- Nie ma za co, Mauve! - powiedział, po czym nastolatka odleciała. Spojrzała na Garmadona oraz Lloyda, lecącego na niego. Znowu wystrzelił ze swojego smoka pełno rakiet, które poleciały w jego ojca, ale tym razem na mechu wroga nie było ani jednej rysy. Sterling otworzyła usta szeroko zdumiona.

- Może Lloyd powinien w farbę zainwestować, bo ona już więcej złego Garmadonowi zrobiła niż te jego pociski - parsknęła cicho, lecz przestało jej być do śmiechu, gdy ojciec zielonego złapał smoka blondyna i rzucił go gdzieś daleko w morze.

- Garmadon uziemił smoka - usłyszała Jaya, który przeleciał obok niej.

- No co Ty nie powiesz niebieski?! - parsknęła, po czym zrobiła unik, gdy jakiś generał chciał ją zaatakować. Strzeliła mu w silnik jego pojazdu, a wtedy znikąd pojawił się nowy przeciwnik i kolejny, i kolejny... i kolejny... i tak ciągle. Walczyła ile mogła, lecz w końcu zaczęły ją boleć ręce.

- Więcej was Garmadon nie miał? - warknęła.

- Ludzikiiii~ - usłyszała śmiechy powiedzianego przez siebie faceta. Spojrzała w jego kierunku i ujrzała jej głównego wroga na szczycie centralnej wieży w Ninjago.

- Ojoj - wyrzuciła z siebie jedynie, będąc w szoku. Garmadon właśnie ich pokonał. Zdobył miasto. Już po ptakach.

- Czekaj kto w ogóle ustalił zasadę, że jak ten debil się tutaj wespnie to będzie królem Ninjago - powiedziała do siebie, ciągle strzelając do przeciwników.

- Ej, trochę szacunku, skup się na walce! - krzyknął jeden z generałów.

- Zamknij się! Ja wygrywam, ja robię co chce! - okrzyczała - Przysięgam podczas walki wykorzystuje swój cały zapas myśli pod prysznicowych - parsknęła, nawiązując do poprzedniej myśli - I staje się walnięta bo gadam sama do siebie dodała - I GDZIE JEST LLOYD?! - warknęła i właśnie wtedy ujrzała smoka jej przyjaciela obok jego ojca - Miło cię mieć na imprezie... cholera naprawdę muszę przestać gadać ze sobą - westchnęła.

~•~

- Nareszcie jestem władcą Ninjago i będę nim, na zawsze! - wykrzyczał nowy prezydentokról miasta.

Maska | Ninjago MovieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz