DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJOstatni czas był jednym z najlepszym w życiu Nory. Zaprzyjaźniła się z Lloydem, Kaiem, Nyą, Zanem, Colem i Jayem, a z każdym miała trochę inną relacje.
Rodzeństwo Smith było dla niej jak szaleni przyjaciele, którzy chętne wpakowali by ją w kłopoty, by się zabawić, a w razie złapania wmawiali policji, że ich cała trójka jest na innym kontynencie i popijają sobie właśnie koktajle słuchając przy tym słabego discopolo, a oni widzą duchy i ta rodzeństwo byliby tak przekonujący, że funkcjonariusze by w to uwierzyli i sami sobie dali mandat za bycie debilami. No i oczywiście Nya była chyba jedyną osobą, z którą mogła pogadać na babskie tematy.
Zane był takim dobrym kolegą, który był chodzącą wikipedią, pogodynką, tłumaczem, wyszukiwarką, skanerem, tym czymś do mierzenia tętna i wiele innych. Jak miała problem, to on był pierwszą osobą, do której szła (nie licząc Arthura), a on zawsze umiał jej pomóc, więc można było nazwać go dodatkowo psychologiem dla ludzi na wyższym poziomie zjebania (czyli w sumie całej ich ekipy).
Lloyd był jej przyjacielem z którym mogła na spokojnie pogadać o tym jak bardzo zepsute jest społeczeństwo, że aż porównuje ich do ich rodzin, z którymi byli połączeni krwią, ale tak naprawdę to oprócz tego to żadne z nich nie miało z nimi nic wspólnego. Chłopak bym miły, wrażliwy i dziewczyna zawsze mogła na niego liczyć. Był też od niej niewiele starszy od niej, bo o kilka miesięcy, a już byli w różnych klasach. Młody Garmadon więc się z niej śmiał, ale ta w zemście go gryzła, dlatego tamten chował się za ludźmi z ich ekipy, chcąc uniknąć kary młodej. W sumie jak narazie blondyn jeszcze eksperymentował kto go wyda, a kto nie, bo już Kai, Cole i Nya wyłożyli Norze Lloyda na tacy. Ostatnio chłopak chował się za Zanem i było spoko, więc już chyba znalazł osobę, która będzie go chronić.
Za to Jay i Cole byli jej najbliższymi przyjaciółmi, praktycznie braćmi. Walker zawsze umiał poprawić dziewczynie humor tymi swoimi (czasem słabymi) żartami lub sucharami i podnieść ją na duchu, a Brookstone zawsze był przy nastolatce, kiedy tego potrzebowała. Na dodatek w wolnym czasie niebieskooka chodziła do bruneta, by tamten uczył ją samoobrony, a bardziej pomagał jej dopracować umiejętności, bo Matteo, jej przybrany brat, który mieszkał w akademiku, nauczył ją co nieco. No i oczywiście najważniejszy rytuał w domu chłopaka to jedzenie ciasta. Najlepiej czekoladowego. Nora zdążyła już zauważyć zamiłowanie Cole'a do tego przysmaku i szczerze, zupełnie go rozumiała. Każde ciasto dobre. Oprócz sernika. Nienawidziła sernika. Ale kochała bezę i brownie.
Dzisiejszego dnia była sobota. Arthur wyszedł do firmy i miał wrócić dopiero wieczorem, tak więc Nora miała wolny dom. Od ostatnich kilku tygodni pracowała nad jednym z niewypałów Borga. Zostawił on w jej domu plany jakiegoś prototypu, a ta go przygarnęła i budowała go w garażu. Jej przybrany ojciec nigdy za bardzo nie patrzył na jej wynalazki, jeżeli ona sobie tego nie życzyła, więc mogła być spokojna.
Na dodatek tworzyła nowy strój dla siebie, łącząc jakieś fajne dodatki oraz ubrania. Już mogła stwierdzić, że jej nowy kostium był niczego sobie.
CZYTASZ
Maska | Ninjago Movie
FanfictionNora Sterling kiedyś znana jako Nora Levan nie ma łatwego życia. Jej brat siedzi w więzieniu, rodzice nie żyją, a za grzechy Morro winią dziewczynę, chodź nic złego nie zrobiła. Wszystko się dla niej zmienia, kiedy adoptuje ją samotny ojciec i pozna...