Kiedy Lloyd dotarł do portu, ujrzał roztrzaskaną pętlę przeznaczenia. Poszedł do wody i zobaczył unoszący się na tafli wody kapelusz senseia.
- O nie. Nie, nie, nie... Wujku Wu - wyszeptał. Nagle usłyszał za sobą jakieś odgłosy. Odwrócił się i ujrzał całą jego drużynę plus ich sprzymierzeńca - Rany, ludzie, jednak przeżyliście... Nora, jesteś Mauve?
- Jakoś tak wyszło - odparła dziewczyna.
- Przeżyliśmy, ale na farcie - warknęła Nya.
- Użyłeś broni ostatecznej! - dodał Cole.
- Stary, mechy pójdą na złom! - krzyknął Kai.
- I jeszcze kot rozwala Ninjago - powiedziała ninja wody.
- Wiesz, my jedni mówiliśmy, że jesteś spoko, ale nie jesteś spoko - wymamrotał Jay.
- Usuwam wpis w kodzie kwalifikujący Lloyda na przyjaciela - stwierdził Zane, na co blondyn spuścił głowę załamany, a Nora popatrzyła na przyjaciół zdumiona.
- Okej, może Lloyd popełnił błąd, ale błagam was, on jest naszym przyjacielem, a przyjaciół nie zostawia się w chwili słabości - zauważyła brunetka, stając przed ekipą, zasłaniając Lloyda dłonią, jakby chciała go ochronić.
- Nie Nora, oni mają rację - powiedział drżącym głosem blondyn.
- Lloyd...
- Naraziłem całe miasto i... co gorsza... mistrz Wu nie żyje - dodał załamany, po czym nastała chwila ciszy.
- Witajcie uczniowie - przywitał się sensei, który pojawił się niewiadomo skąd. Każdy krzyknął na to zaskoczony.
- Mistrzu Wu - wykrzyczała cała szóstka.
- Stary dziadek z cmentarza! - krzyknęła Mauve, a każdy popatrzył na nią z niezrozumieniem - Długa historia.
- Wujku, żyjesz! - krzyknął zielonooki.
- Tak, jestem mistrzem ninja, pewnego dnia odejdę, lecz nie przez cudzą głupotę - warknął siwy - Lloyd, wybudziłeś miauzrę.
- Miauzrę? - spytali wszyscy.
- Tak, Miauzrę - odpowiedział sensei - Odzianego w futro demona z jęzorem jak tarka. Jego mruczące rządy będą trwać nieprzerwanie, dopóki kuweta o nazwie Ninjago nie wypełni się po brzegi. Jest w prawdzie wyjście. Jeden artefakt, który pozwala odpędzić Miauzrę.
- Co to? - spytała drużyna.
- Ostateczna broń ostateczna - odpowiedział Wu.
- Wow! - krzyknęli nastolatkowie.
- I gdzie to coś leży? - zapytała Nya.
- Po przeciwnej stronie wyspy. Złożona tam, gdzie dotrze tylko prawdziwy mistrz ninja. Musicie podążać prawą drogą. Inaczej zabłądzicie w śmiertelniej Dżungli Zagubionych Dusz. Nie dotrzecie do Mostu Upadłych Mentorów i utknięcie w Kanionie Powszechnej Zgryzoty, a jeśli ujdziecie z życiem i tak zawali się na was świątynia chwiejnych podstaw - oznajmił brodaty - W podróż te ruszyło wielu, lecz żaden nie powrócił.
- Ta... to jest wyzwanie - wymamrotała Nora.
- Strasznie straszne - dodał Jay.
- Ale jesteśmy gotowi - zapewnił blondyn.
- Nie, przeciwnie. Ninja musi być cierpliwy, odważny i sumienny, a te umiejętności posiada jedynie mistrz. Tak więc, tę podróż odbędę samotnie. Paa! - powiedział siwy, zaczynając iść. W tym czasie jego uczniowie zaczęli do niego podbiegać i przekonywać go, że muszą iść z nimi, a Mauve szła za nimi, wsłuchując się w ten kontent na żywo.
- Wujku Wu, ja wiem, że zawiodłem Ninjago - zauważył syn Garmadona.
- To prawda, Lloyd zawiódł cały świat i chcemy naprawić jego durny błąd! - dodał Jay, na co dostał w tył łba od Nory.
- Zamilknij idioto - warknęła.
- Zrób z nas wojowników! - wykrzyczał Kai.
- Mamy potencjał! - zapewniła Nya.
- Zrobimy co każesz! - obiecał Cole.
- Dobra, Pan mistrz sensei czy coś powinien mieć jakąś pomoc - westchnęła brunetka.
- Proszę, Mistrzu Wu, pozwól nam pójść z tobą. Rozumiem, że jeszcze nie jesteśmy mistrzami, a Nora nawet nie jest z ekipie, ale sam tłumaczyłeś, „trzeba umieć spojrzeć z innej perspektywy" - powiedział zielony, a fioletową stanęła obok niego - Może mógłbym coś zrobić, abyś jednak zmienił zdanie?
- Hm... uczniowie, uważacie, że warto dać mu szansę? - zapytał Wu, a każdy natychmiast zaprzeczył.
Niebieskooka zacisnęła ręce w pięści i gotowa była rzucić się na całą piątkę ninja, ale Lloyd ją przytrzymał. Tamta spojrzała najpierw na załamanego blondyna, po czym na resztę jej przyjaciół, którzy patrzyli się na nią przepraszająco. Posłała im mordercze spojrzenie, uspokajając się lekko.
- Lloyd, wiele wody upłynie, nim grupa znów ci zaufa - zauważył sensei, a jego bratanek przytaknął - Na szczęście, po drodze jest wielki wodospad - dodał, na co zielony uśmiechał się szeroko.
- Dziękuję, mistrzu Wu, dziękuję - wyszeptał, kłaniając się lekko.
- Przyszłości Ninjago leży w waszych rękach. Będziecie walczyć? - zapytał brodaty, na co jego uczniowie przytaknęli.
- Czekajcie chwilę, nie załapałam momentu w którym zdecydowałam, że mam iść z wami. Nie powinniśmy bronić Ninjago, by ten kot nikogo nie zabił? - spytała Mauve.
- Noro, będziemy potrzebować twojej pomocy. Dobrze wiesz, że pisane było ci dołączyć do tej drużyny - stwierdził Wu, na co tamta zaplotla ręce na piersi i zacisnęła je na przedramionach.
Nienawidziła tego pieprzenia o przeznaczeniu i takich tam. Jeśli by istniało, to oznaczałoby to, że przeznaczenie chciało, aby ona cierpiała. Aby jej rodzice umarli i aby Morro zostal przymknięty.
Spojrzała na miasto, w którym aktualnie była jej jedyna rodzina - Matteo i Arthur. Wiedziała, że powinna ich bronić, tak samo jak całego miasta, ale w pojedynkę bez łuku i deski, z Garmadonem, jego armią i kotem na karku nie dałaby rady.
Potem spojrzała na przyjaciół, patrzących na nią wyczekująco. Wiedziała, że oni chcą, by szła. I słusznie. Bez niej zginęliby w tej puszczy.
- Dobra, niechaj będzie - wymamrotała, na co drużyna zaczęła krzyczeć z radości.
- To w drogę! - wykrzyczał sensei, po czym cała ósemka ruszyła biegiem ku ostatecznej broni ostatecznej.
Nora wyszuka na sobie wzrok najlepszego przyjaciela, lecz nawet na niego nie spojrzała. Była na niego wściekła i miała powód. Po kilku minutach tamten podbiegł do niej, zaczynając rozmowę.
- Co jest z tobą? - zapytał.
- Ze mną? Co jest z wami wszystkimi?! - wykrzyczała szeptem dziewczyna - Jesteście okropni wobec Lloyda.
- Sprowadził na miasto zagładę, co mam zrobić, dać mu medal? - warknął.
- A gdyby to twój ojciec atakował Ninjago? Co byś zrobił? - spytała.
- A czemu ty go tak bronisz? Podoba ci się on, czy co? - zapytał.
- Fuj, nie, nigdy w życiu. Nie gustuję w blondynach... Ale nie o tym! Wiesz, czemu go tak bronię? Bo mam brata przestępcę i gdyby to on atakował Ninjago, pod wpływem emocji z pewnością zrobiłabym dokładnie to samo co Lloyd - warknęła, po czym odsunęła się od Brookstone'a, zostawiając go z jego własnymi myślami.
Trochę krótszy rozdział, ale chciałam zakończyć małą kłótnią Nory z Colem
Sorka heh
I dla tych co nie widzieli to zobaczcie jeden z rozdziałów pod tytułem „Pytanko" i napiszcie co myślicie o moim pomyślePapa!
~Klarciach
CZYTASZ
Maska | Ninjago Movie
FanfictionNora Sterling kiedyś znana jako Nora Levan nie ma łatwego życia. Jej brat siedzi w więzieniu, rodzice nie żyją, a za grzechy Morro winią dziewczynę, chodź nic złego nie zrobiła. Wszystko się dla niej zmienia, kiedy adoptuje ją samotny ojciec i pozna...