1.6

201 10 18
                                    

Przydupasy Garmadona puściły Lloyda, który był zbyt załamany i roztrzęsiony, bo cokolwiek zrobić. Siedział tylko wiedząc, że wszystko co się stało, było jego winą.

Po jakiś trzech minutach nowy władca Ninjago i jego ludzie przypomnieli sobie o blondynie. Zaczęli się z niego śmiać mówiąc, że jest słaby i zaraz się poryczy. Po chwilę w zielonookim coś pękło i popatrzył z nienawiścią na ojca.

- Nie popłaczę się, tato - warknął, zdejmując maskę. Wszyscy na to zamarli, a muzyka się wyłączyła.

- Le-Loyd? - zapytał Garmadon, patrząc w szoku na syna.

- Tak jest. To ja. Twój syn - wymamrotał z obrzydzeniem blondyn, wstając i rzucając maskę gdzieś na podłoże - I nie Le-Loyd, a Lloyd.

- Nie. L-L-O-Y-D. Sam wymyśliłem - odparł czarny.

- Życie mi zniszczyłeś - krzyknął chłopak, chcąc podejść do ojca, lecz jakiś generał go powstrzymał.

- Co ci miałem niszczyć? Nawet mnie nie było - stwierdził Garmadon, a Lloyda coś ukuło z sercu.

Do oczu naleciały mu łzy, a aby rozładować emocje wyrwał się człowiekowi jego ojca i kopnął broń ostateczną, rozwalając ją. Następnie podbiegł do krawędzi i popatrzył na tatę ostatni raz.

- To wstyd mieć takiego ojca - warknął, a czerwonooki patrzył na niego w szoku. Potem nastolatek skoczył z dachu, odpalając swój spadochron. Gdy wylądował, zaczął płakać z bezradności i smutku. Zaczął biegać po mieście modląc się, aby jego drużyna i Mauve byli cali.

~•~

Nora zaczęła powoli wstawać, wracając myślami do rzeczywistości. Podniosła sie do siadu, opierając się o ścianę. Złapała się za bolący tył głowy upewniając się, że nie ma tam krwi oraz ściągnęła maskę, aby mieć lepszy dostęp do tlenu.

- A tak lubiłam koty - wymamrotała.

Wstała na równe nogi, zaczynając wychodzić z zaułka. Musiałam znaleźć jej przyjaciół i upewnić się, że nic im nie jest. Po chwili na ziemi ujrzała pełno swoich rozsypanych strzał i złamany łuk. Podbiegła do niego i wzięła go do rąk zdruzgotana.

- Cholera - wyszeptała. Miała go od wielu lat i że tak to by ujęła, zawsze był przy niej na jej wszystkich misjach ninja. Od samego początku. No i to z niego uczyła się strzelać. Po prostu miał dla niej ogromna wartość sentymentalną. Nawet nie miała w planach szuka co swojej deski, jasne było, że to teraz tylko zwykła kula złomu - Zajebiście po prostu. - warknęła.

Westchnęła głęboko, po czym z ciężkim sercem odstawiła łuk na ziemię, wzięła większość strzał z podłoża i włożyła je do kołczanu, a potem udała się na poszukiwanie przyjaciół.

Szła w cieniu, nie chcąc się natknąć ani na tego strasznego kocura, ani na generałów Garmadona. Umiała się bić bo Matteo i Cole ją uczyli, ale ciągle była obolała i nie uśmiechało jej się teraz walczyć.

Po kilku minutach Stetling ujrzała rozwalony mech czerwonego. Rzuciła się biegiem na pomoc koledze w nadziej, że wyjdzie on zaraz z maszyny i walnie jakimś żarcikiem albo zwalonym tekstem. Nastolatka wdrapała się do centrum sterowania i ujrzała tam nieprzytomnego chłopaka. Szybko odpięła mu pasy i wyciągła go z mecha. Położyła szatyna na ziemi i zdjęła mu maskę, sprawdzając jego puls oraz oddech. Gdy poczuła, że oddycha, a serce mu bije, odetchnęła głęboko z ulgą.

- Dawaj Kai, budź się - poprosiła, potrząsając przyjacielem. Gdy ujrzała, że drżą mu delikatnie powieki, uśmiechnęła się szeroko. Smith powoli otworzył oczy, patrząc na dziewczynę.

Maska | Ninjago MovieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz