14 - Oᴅᴅᴀɴʏ

211 13 153
                                    

Luis:

- mamy ci coś ważnego do powiedzenia. - Powiedział ojciec gdy chciałem odejść od stołu. Trudno muszę wrócić.

- Co? Co jest takiego ważnego?

- Zachowuj się Luis. Chcemy ci coś obwieścić a ty się tak zachowujesz. - Powiedział już z lekkim wkurzeniem Rem. Usiadłem z powrotem na krzesło i czekałem aż wreszcie coś powiedzą.

- więc... Wracając. Chcemy adoptować dziewczynkę. - po co im na starość następne dziecko. Po co ja mam w domu wytrzymywać z dzieciakiem? Znając ich pewnie będzie to jakiś mały bachor. Będzie mi tylko życie uprzykrzać.

- Co!? Po co kurwa? - Byłem wkurzony. Po co im bachor?

- Chcielibyśmy dziewczynkę... Zastanawialiśmy się już nad tym trochę. Nawet wysłaliśmy dokumenty. Byłem pewny że choć trochę sie ucieszysz z powodu rodzeństwa ...

- Ona nie będzie moją siostrą. Nie mamy żadnego powiązanego genu ze sobą.

- Luis... Ty już masz 18 lat. Miałem nadzieję że zrozumiesz. Że jesteś już dość dorosły by zrozumieć.

- Po co wam jakiś bachor!? Gdzie wy chcecie go dać?

- Mamy kilka wolnych pokoi. Wystarczy trochę umeblować i będzie dobrze...

- nie chcę jej. Ona będzie mi psuć życie. Wchodzić mi do pokoju i tak dalej. A jeśli zobaczy coś co nie powinna? Ile ona ma lat?

- Aktualnie wstępnie mamy dziewczynkę która ma 10 lat.

- A co niby takiego mogła by zobaczyć? Przecież ty nic takiego nie robisz. Nic u nas się takiego nie dzieje. - Wtrącił się Rem.

- Ta... Nic się nie dzieje. W nocy będzie się snic jej zły sen i co jeśli pomyli pokoju? Wejdzie niezauwarzona?

- A co ty takiego robisz w nocy?

- a pomyś może co ja kurwa mogę robić! - dostałem w policzek.

- Miałeś Eliota zostawić w spokoju! On ci nic kurwa nie zrobił! Czemu ty go gwalcisz!?

- Bo mogę! To jest mój niewolnik i nie będziecie mi mówić czego mogę a czego nie!

- Swoje będziesz mógł robić u siebie w domu. Jak się wyprowadzasz!

- Zobaczysz że będę. Jak w końcu stąd pójdę Eliot nie będzie mieć życia.

- Co ci ten biedak zrobił co!?

- Musi mi jakoś wynagrodzić to że przez niego muszę gadać z liściożercą!

- Zwariowałaś?! Miałeś być dla niego chodź trochę milszy. 

- Nienawidzę go. Oddajcie go do tego cholernego ośrodka! On przysparza tylko problemy! - chwila ciszy. Nikt nic nie powiedział.

- Mówisz poważnie? Chcesz go oddać?

- Tak. Nie chcę go. I nie chce mieć tu jakiegoś bachora!! - poszedłem prosto do pokoju. Oj eliot... Musisz się postarać.

☄️☄️☄️

Następnego dnia nikt mnie nie obudził. Pamiętam że do samego wieczora gwałciłem Eliota. Nawet nie pofatygowałem się by założyć mu knebel lub jakąś szmatę na usta. Zaky czas było słychać jego krzyki... A potem?
Potem związałem mu obroże tak mocno że praktycznie się dusił i gruby łańcuch. I pociągnąłem na dwór. Dzisiaj spał na dworze. A jeśli rozluźnił obroże to czeka go kara.

Wyłączyłem budzik i szybko się ubrałem. Po chwili drzwi na dwór były otwarte. Ale Eliota nie było. Była obroża i smyczą a nie sam Eliot. On zniknął. Uciekł .. Zacisnąłem zęby oraz pięści. Jak tylko wróci to dostanie porządną nauczkę.

Gdy wściekły zamykałem drzwi magicznie pojawił się ojciec.

- Czego szukasz? - po jego złośliwym uśmiechu i pytaniu od razu można było zrozumieć że to on coś zrobił.

- Gdzie jest Eliot? Gdzie go masz?

- mówiłeś że nie chcesz widzieć więcej Eliota. I że mam go oddać. - wzruszył ramionami.

- Oddałeś go? - nie mógł tego zrobić. Chociaż... Znając jego zrobi wszystko by mi odgryść.

Gdy byłem młodszy i chciałem się stać starszy i mówiłem że jestem za duży na zabawki. Ojciec zabrał mi w nocy wszystkie zabawki. Nawet mojego ulubionego misia który jako jedyny został mi po biologicznych rodzicach. Wszystko zabrał i mówił że je wyrzucił. Gdy zacząłem płakać i przyznałem się że jestem jeszcze mały i chcę moje zabawki z powrotem. Oddał mi tylko misia. Dopiero po całym dniu płaczu mi je oddał.

- mówiłeś że sprawia tylko problemy.

- Serio? Dałeś mi go na urodziny a potem mi go zabierasz i co? Oddajesz?

- Dostaniesz nowego jeśli Eliot aż tak ci przeszkadza. Wybierzesz sobie jakiegoś niewolnika który wie co robić. A Eliot wróci do zapładniania.

Zacisnąłem mocniej żeby i pięść. Jak można tak zabierać komuś niewolnika? Prezent urodzinowy? Jest to najgłupszy pomysł jaki widziałem. Ale dobrze. Jeśli dostanę innego to może być.

- Idę do szkoły. - Powiedziałem przez zęby. Nie chciałem prowadzić więcej tej rozmowy.

- Po szkole sobie wybierzesz innego niewolnika.

- Oczywiście. - ubrałem się i wyszedłem z domu. Nie zjadłem śniadania, nie spakowałem się. Nic nie zrobiłem. A do autobusu zostało mi 50 minut. Świetnie. Będę musiał czekać. A to nadal jest przez tego śmiecia Eliota.

☄️☄️☄️


- gdzie jest Eliot? - Zapytała Ruby. Stałem już przed klasą i jadłem bułkę którą zdobyłem z sklepiku szkolnego. Czemu ona tu musi przychodzić? Nie chcę jej.

- Gdzieś. Idź sobie.

- Nie mów że dostał zakre za wczoraj. Przecież pozwoliłeś mu rozmawiać. Nickowi się podobało i się pyta czy dzisiaj też może.

- Powiedz mu że więcej Eliota nie zobaczy. No chyba że wróci do ośrodka. I zostanie niewolnikiem do zapłodu.

- Oddałeś go!? Czemu? On był taki grzeczny ... I czemu niby do zapłodu? - Miałem jej już serdecznie dość. Ale odpowiedziałem na pytanie.

- Bo z tamtąd go wziąłem. Od zawsze miał tylko zapładniać dziewczyny. Nie miał być nigdy niewolnikiem. A teraz jak pozwolisz. Oddał się ode mnie. Jak najdalej liściożerco.

- Ruby mam na imię.

- Liściożerca. Idź sobie.

- Nie. Będę tutaj tak stać. Mam te same prawa co ty..

- No właśnie w tym jest problem... Czemu ja nie jestem w szkole prywatnej? Gdzie nie ma takich osób jak ty?

- Nie wiem. - Uśmiechnęła się do mnie pokazując zęby. - Jesteś na mnie skazany. - ja pokazując że nie jestem w poszedłem sobie do klasy.
- ej! A co z Eliotem? Oddałeś go na serio?

- Podoba tak. Tak mi przykro w powodu nicka że aż wcale. Idź sobie.

Przyjaciel z dzieciństwa  𝑌𝑎𝑜𝑖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz