Rozdział 11-1

27 0 0
                                    

Damien

Ta mała staje się coraz bardziej nie do ogarnięcia. Od pierwszego dnia wiedziałem, że ma w sobie coś wyjątkowego, ale nie przewidziałem, że będzie to takie wyzwanie. Teraz muszę zmienić swoje podejście, bo dotychczasowe działania tylko odpychają ją ode mnie.

Początkowo myślałem, że to tylko kwestia czasu, zanim odnajdę złoty środek w naszej relacji. Jednak im bardziej się zbliżamy, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że ta równowaga nie przyjdzie łatwo. Jej nieprzewidywalność sprawia, że muszę być stale czujny, gotowy na niespodziewane sytuacje i szybkie reakcje.

- Co to stary było? - Zapytał Liam. Odwróciłem się w jego stronę i zacząłem zastanawiać się o jaką sytuację mu chodzi. - Na środku hali?

- Co chcesz? Wkurwiła mnie. - Wzruszyłem ramionami.

- To widziałem, ale dlaczego? Za to, że rozmawiała z tym kolesiem? - Zapytał rozbawiony. - Przejmujesz się pracownikiem?

- Zajmij się lepiej swoimi sprawami i pracą, a ode mnie się odpierdol. - Syczałem.

Brak taktu i teatralne przedstawienie przed pracownikami nie było czymś, co ceniłem. Ta mała naprawdę potrafiła mnie zirytować jak nikt inny. Musiała zrozumieć, gdzie jest jej miejsce. To tylko kwestia czasu, zanim zacznie się dostosowywać. Ale to, jak reaguje na to, co robię, pokazuje, że przynajmniej równie mocno na nią działam, jak ona na mnie. To, co powiedziała o Olivii, tylko wykazało jej zazdrość.

- Jak długo jeszcze będziemy tu siedzieć? - Zapytał, patrząc na zegarek.

- Niebawem wychodzimy, przyjechał klient z Rosji. Dzwonił do mnie i prosił o pilne spotkanie. Musimy się wyrwać. - Odpowiedziałem, zerkając na telefon, na którym widniała seria nieodebranych połączeń.

- Musimy? - Spojrzał na mnie z wyrazem zainteresowania, lekko uniesionymi brwiami.

- Ja i Hailey. Ona również będzie uczestniczyć w spotkaniu - wyjaśniłem, starając się zachować spokojny ton.

-Ją? Po co? - Zmarszczył brwi.

- Cholera, czy dziś każdy musi zadawać tyle pytań? Jedzie ze mną i tyle. - Powiedziałem z frustracją.

- Spokojnie facet. - Śmiał się. - W ostatnim czasie zrobiłeś się bardzo nerwowy, pamiętaj, że w naszym zawodzie to niewskazane. - Mrugnął okiem.

Miałem dość rozmowy z Liamem, bo w mojej głowie krążyła tylko ta kobieta o długich kasztanowych włosach. Chciałem jak najszybciej wrócić do jej towarzystwa. Ruszyłem w stronę toalety i ledwo uniknąłem zderzenia z Hailey, która wyraźnie nadal była zirytowana. Jej spojrzenie było płonące, ale nie takim ogniem, jakiego się spodziewałem.

Hailey wyglądała, jakby miała coś na sercu, co chciała wyrazić, ale powstrzymywała się przed tym. Jej brwi były lekko zmarszczone, a usta zaciśnięte. Gdy mijaliśmy się, jej wzrok przesunął się na moją twarz, jakby szukając odpowiedzi na pytania, które nie chciała zadawać.

- Zbieraj się, muszę jechać na spotkanie, a ty będziesz mi towarzyszyć. - Rzuciłem, a mój ton głosu nie pozostawiał miejsca na dyskusję.

Spojrzała na mnie z lekkim zaskoczeniem.- Dlaczego?

- Co dlaczego?- Nie musiałem nawet na nią patrzeć, a widziałem, że przewróciła właśnie oczami.

- Nie ma dziś zaplanowanych spotkań. - Odparła. - Wszystko przełożyłam.

- To inny rodzaj spotkania. Chodź. - Odpowiedziałem stanowczo i odwróciłem się do wyjścia. Zdenerwowana ruszyła pewnie przede mną w kierunku wyjścia. Jej gniew wyraźnie ją pochłonął, gdy po kilku krokach zahaczyła o kable i runęła na kolana. Mimo że zwykle w takich sytuacjach wolałbym pomóc, nie mogłem powstrzymać śmiechu na ten widok. Podbiegłem do niej i podałem jej dłoń, żeby mogła się na niej podeprzeć. - Zapomniałem! Wolałabyś umrzeć niż trzymać mnie za dłoń. - Zatrzymałem rękę w powietrzu. Hailey szybko podniosła się z podłogi, starając się ukryć swoje zakłopotanie. Jej czerwone policzki świadczyły o wstydzie, ale spojrzenie, jakie mi rzuciła, mówiło więcej niż tysiąc słów. Zignorowałem to i po prostu poszedłem przed siebie.

PrzypadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz