- Jezu! Ile można na ciebie czekać? - Ava już na wejściu zaczęła krzyczeć na mnie, wyrażając swoje zaniepokojenie. Nie miałam ochoty teraz tłumaczyć jej wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach. Chciałam jedynie wziąć prysznic, odpocząć i spokojnie przemyśleć całą sytuację. Wiedziałam, że konieczne jest podjęcie pracy, ale potrzebowałam chwili, aby opracować plan działania, jak sobie poradzić z nowym szefem.
Ava jednak nie dawała za wygraną, więc zmuszona byłam w skrócie opowiedzieć jej całą historię. Jej reakcja była podobna do mojej w tamtej chwili.- No nie mów! - krzyknęła podekscytowana - O kurcze!
Wstałam z sofy i skierowałam się do kuchni, by znaleźć coś do jedzenia, kiedy nagle przypomniałam sobie o czymś ważnym. - Ach! - zawołałam, odwracając się w stronę Avy. - Zapomniałabym o najważniejszym.
Ava zbliżyła się, zaciekawiona. - Co?
- Za tydzień lecimy razem do Chicago.
- Tylko ty i on? - Zapytała, starając się pojąć sytuację.
- Mhm
- Niezły przypadek.
Dzień był niezwykle stresujący i wyczerpujący. Ledwo zdążyłam się ogarnąć po prysznicu, kiedy już padłam z wyczerpania na łóżko. Całą noc towarzyszyły mi sny o Damienie, jakby był obok mnie w rzeczywistości. Nadchodził weekend, co oznaczało tylko dwa dni na przygotowanie się do intensywnego tygodnia z mężczyzną, który zdominował moje myśli.
Dodatkowo, na głowie miałam konieczność rozmowy z Sophi. Musiałam jej opowiedzieć o wszystkim. Chciałabym, aby to ode mnie usłyszała, a nie od podekscytowanej Avy.
Już przed prysznicem ustaliłyśmy lunch na poniedziałek. Niestety, na moje nieszczęście, Sophi wyjechała na cały tydzień do babci na wieś. Nie chciałam rozmawiać o tym przez telefon, więc postanowiłyśmy, że najlepszym momentem będzie właśnie poniedziałek.
***Ostatnie dwa dni wymknęły mi się niepostrzeżenie. Ledwie był wtedy piątek, a ja kończyłam ciężki dzień, a teraz nagle nastał poniedziałek i niestety muszę wstać z łóżka, przygotować się na dzień, który zapowiada się jako marudzenie Damiena.
Przez długie 10 minut rozważałam, co na siebie włożyć. Może lepszy będzie worek na śmieci? Usiadłam przed swoją szafą i rozmyślałam. Nic tam nie widziałam, co by mnie specjalnie zainteresowało. Zdałam sobie sprawę, że muszę wybrać się na zakupy, bo od dawna nie kupiłam sobie niczego nowego.
W końcu udało mi się coś wybrać. Nie jest to coś fenomenalnego, ale zawsze lepsze niż piżama. Postawiłam na proste, jasne jeansy z przetarciami, białe botki na słupku, zwykły podkoszulek w paski na ramiączkach i do tego białą marynarkę. Wygodnie i jednocześnie elegancko.
Wchodząc do biurowca przywitałam się z ochroną i wybrałam piętro 15, aby odwiedzić Abigail i napić się wspólnie kawy - Jeszcze dużo czasu do 9.
- Dzień dobry słońce! Siadaj tu szybko. - Witała mnie ucieszona kobieta. - Jak dzień?- Dzień dobry. - Odpowiedziałam serdecznie. - Jeszcze jest dobrze, zobaczymy co będzie później.
- Ojjj Damien nie jest wcale taki straszny jak może ci się wydawać. - Żebyś wiedziała... - Może i jest surowy, ale naprawdę docenia swoich pracowników.
- Długo tu już pracujesz? - Zapytałam
- Nie mogę nawet policzyć, ile lat już tu pracuję. Damien jest dla mnie jak syn - powiedziała kobieta, wzruszając ramionami. - Odwiedza mnie za każdym razem, gdy tylko może. Jestem mu wdzięczna... Zawdzięczam mu życie. - Opowiadała to spokojnie, choć w jej spojrzeniu malował się ból.

CZYTASZ
Przypadek
Storie d'amoreHailey, 24letnia kobieta o olśniewającym wyglądzie, trafia na tajemniczego Damiena w jednym z nocnych klubów, nie mając pojęcia, że jest on właścicielem tego ekskluzywnego miejsca. Młody mężczyzna, o nieokiełznanym uroku, jawi się jako symbol mroczn...