Rozdział 13

34 1 0
                                    

Damien

- Gdzie ty do cholery jesteś? - Warczałem do słuchawki telefonu. Nie znoszę, gdy ktoś robić coś całkiem odwrotnego od tego co chce. - Miałeś tu być godzinę temu.

- Spotkamy się rano.

- Nie, musimy porozmawiać teraz. - Moja cierpliwość ulatniała się z prędkością światła.

- To jest tak ważne, że nie może poczekać do rana? - Zapytał retorycznie. - Jestem z Avą, zostanę dziś u niej. Porozmawiamy rano stary. - Kontynuował.

Po usłyszeniu kolejny raz tego samego rozłączyłem telefon i od razu nalałem sobie bursztynowego płynu do szklanki i dodałem trzy kostki lodu. Stanąłem w wielkim oknie i powoli rozkoszowałem się alkoholem, który palił mój przełyk.

Jest z Avą, jest u niej w mieszkaniu, wiec jest również z Hailey, moją Hailey. W tej chwili bardziej mu zazdroszczę niż jestem na niego zły.

Nagle poczułem na plecach i brzuchu chłodne, drobne dłonie. Ciepło otuliło mnie od tyłu, a usta delikatnie dotknęły moich gołych pleców. Odwróciłem się i ujrzałem ją. Ciemne, długie włosy i cudowne oczy - Chwyciłem ją za policzki i pocałowałem z namiętnością. Kiedy odsunąłem się od kobiety jej włosy już nie był ciemne, a jasne. Oczy z czarnych zrobiły się niebieskie, to nie ona, nie ona.

Wziąłem kobietę w ramiona i zaniosłem do najbliższej kanapy. - Odwróć się - Szepnąłem do jej ucha i popchnąłem w kierunku kanapy, żeby się oparła. Złapałem jej włosy w dłoń i zaplątałem o nadgarstek pociągając do tyłu. Masowałem jej pośladek, uderzając co kilka chwil z różną siłą. Przesunąłem jej bieliznę w bok i wsunąłem się w kobietę z impetem. Z jej ust niekontrolowanie wydobył się dźwięk rozkoszy, który wraz z moimi ruchami narastał.

Dochodziłem z myślą, że w tej chwili przede mną klęczy ktoś całkiem inny, ktoś całkowicie różny od Olivii. - Wiesz co robić. - Zwróciłem się do kobiety, która z uśmiechem wzięła mojego penisa do ust i ssała go z oddaniem. - Szybciej. - Westchnąłem.

Kobieta doskonale wiedziała jak sprawić mi przyjemność, robiła to w odpowiednim tempie co jakiś czas celowo przerywając moją rozkosz. - Mogę zostać? - Zapytała kończąc sprawę i oblizując kusząco swoje pełne usta.

Wiedziałem, że szanse na sen są niewielkie, a ona wręcz prosi się o towarzystwo. Skoro nie ma Liama, ona może zastąpić choć trochę jego towarzystwo. - Tak.

- Chodź. - Złapała mnie za dłoń. - Wykąpmy się.

- Idź, zaraz do ciebie dołączę. - Odparłem i udałem się ponownie do najbliższej karafki, żeby nalać sobie alkoholu. Wypiłem całą zawartość i podążyłem w ślady kobiety, która już po schodach na górę zdejmowała pojedyncze ubrania.

Nie śpię z kobietami, a raczej one nie śpią ze mną w moim azylu. Kobieta zaraz po kąpieli zasnęła wtulona w moich ramionach w pokoju w którym często zostawała, Olivia była mi bliska, bardzo bliska. Towarzyszyła mi prawie przy każdej bezsennej nocy, była jak na zawołanie. Wiedziałem, że mnie kocha, ale ja nigdy nie pokocham jej. Nie okłamuję jej, wie doskonale na co się piszę.

Dostaje ode mnie znacznie więcej niż jakakolwiek kobieta, ale wciąż jej mało. Chce mnie na wyłączność, ale to niemożliwe. Patrzę jak jej klatka piersiowa unosi się i opada w powolnym tempie, śpi spokojna. Pogłaskałem ją po głowie, pocałowałem w czoło i zostawiłem ją w ciemnym pokoju.

Kolejna szklanka whisky i sam udałem się do krainy snów, która pochłonęła mnie na zaledwie dwie godziny snu. Znacznie mniej niż potrzebuję, znacznie mniej niż potrzebuje człowiek.

- Kawy? - Zapytał, siedząc jak zwykle przy moim stole, jedząc moje śniadanie. - Dzień dobry ptaszku! - Dodał, zerkając na mnie przez brzeg kubka, z uśmiechem malującym się na jego twarzy.

- Przestaniesz wyżerać mi jedzenie? Nie stać cię? - Zapytałem, podchodząc do stołu przy którym siedział.

- Chujowo mi płacisz. - Ripostował. - Dobra, a teraz gadaj. Co tak właściwie wydarzyło się wczoraj? W jakim celu pchałeś ją do Dmitrija?

- To proste.. - Zacząłem mówić nakładając na talerz warzywa i jajecznicę. - Nadarzyła się okazja i musiałem z niej skorzystać.

- Jaka okazja? - Dopytywał.

- Zadzwonił do mnie ojciec prosząc kolejny raz o przysługę z kontenerami, wspomniał o Dmitriju. Musiałem sprawdzić, czy wiedzą o Hailey.

- Cholera.. O tym nie pomyślałem.

- Dowiedziałem się niewiele, nie był zbyt gadatliwy, ale na pewno Hailey pozostaje niezauważona, bezpieczna.

Rozmowę przerwała nam Olivia, która dołączyła do nas w jadalni. - Dzień dobry - Zwróciła się do Liama z miłym uśmiechem. - Mam za godzinę zdjęcia, więc będę już uciekać. Miłego dnia kochanie. - Pocałowała mnie w policzek i zniknęła za drzwiami.

- Ile będziesz jeszcze to ciągnął? - Zapytał nawiązując do kobiety.

- Nic nie ciągnę, wie na co się pisze. - Odparłem i wstałem od stołu udając się do garderoby, aby przygotować się na kolejny dzień w biurze.

W samochodzie w drodze do biura jak każdego dnia czytałem gazetę, ale tym razem Liam usilnie starał się zmienić moją poranną rutynę. - Ee a tak właściwie to wczoraj u Avy. - Zaczął.

- Właśnie, co jej powiedziałeś?

- Że musiałem wyjechać.

- I tyle? - Prychnąłem, wydawała się na znacznie inteligentniejsza.

- Nie, że ten wyjazd miał być na stałe, ale okoliczności się zmieniły.

- W teorii nie okłamałeś jej. - Starałem się dodać otuchy przyjacielowi.

- Stary jesteśmy skurwielami, którzy nie zasługują na nic, a tym bardziej na takie kobiety jak Ava, Olivia, czy Hailey. - Mówił poruszając nerwowo nogami.

- A co miałeś jej powiedzieć? Że odjebałem gościa, a później jego ludzi zaczęli węszyć? - Liam popatrzył się na mnie wzrokiem pełnym nienawiści, ale ta nienawiść nie była skierowana tylko do mnie. Oboje wiedzieliśmy, że dawno zaprzepaściliśmy duszę diabłu. Widziałem jego ból i niemoc w oczach, on jak nikt inny chce to skończyć, ale z tego świata nie tak łatwo uciec. 

PrzypadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz