Rozdział 12

27 1 0
                                        

Hailey

- Co się dzieje? - Zapytałam cicho.

- Nic specjalnego, nudziłaś się, więc postanowiłem cię wyrwać - Odpowiedział z lekkim uśmiechem.

- Wiem, że kłamiesz. Tak samo jak w sprawie Axela.

Na moje słowa, Liamowi z twarzy zniknął uśmiech, ale postanowiłam przerwać rozmowę. Dojechaliśmy na sam dół parkingu podziemnego w milczeniu. - Odwiozę cię do domu. - Zaproponował.

- Nie trzeba, poradzę sobie. - Warknęłam.

Liam głęboko westchnął, po czym dodał. - Chcę się z nią spotkać.

- Co? Żartujesz, tak? - Jego słowa sprawiły, że poczułam się niedobrze. - Po tym, co zrobiłeś? Teraz chcesz wrócić do jej życia? Liam...- Zerknęłam na niego na moment, widząc w jego oczach mieszankę emocji: tęsknotę, zmartwienie. W mojej głowie kłębiły się wspomnienia skrzywdzonej i płaczącej przyjaciółki.

- Jestem winien jej wyjaśnienie. Nie możesz decydować za nią. Jesteś pewna, że nie chce mnie widzieć? - Nie byłam pewna.. Na pewno chciałaby się z nim zobaczyć, ale w momencie w którym w końcu sobie poradziła on znowu wraca.

- Dobra. Odwieź mnie do domu.

Wiedziałam, że jak dotrzemy do mieszkania to jej jeszcze nie będzie. Była zbyt wczesna godzina, więc czekał mnie czas sam na sam z Liamem. Stwierdziłam, że wypytam go jeszcze o Damiena.

- Opowiedz mi coś o sobie. - Rzucił, omijając sprawnie auta na drodze.

- Co? - Zdziwiłam się jego pytaniem.

- Tak właściwie się nie znamy. - Wyjaśnił. - Jestem pewien, że w normalnych okolicznościach byś mnie polubiła - Dodał z lekkością

- W normalnych okolicznościach? - Zaśmiałam się. - A jakie twoim zdaniem są te normalne okoliczności? - Zapytałam retorycznie. - Lubiłam cię.- Liam spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.- W czasie przeszłym. - Dodałam na widok uśmiechu.

- Dobre miałaś dzieciństwo? - Zapytał po kilku minutach ciszy.

- Dzieciństwo? No tak, było w normie.

- Rozwiniesz? - Dociekał.

Westchnęłam głośno na wspomnienia o swoim całkiem dobrym dzieciństwie i z przyjemnością zaczęłam opowiadać - Moja rodzina po części pochodzi z Rosji, dokładniej to strona taty, ale nigdy ich nie poznałam. Taty tak właściwie tez, zmarł bardzo szybko, kilka miesięcy po moich narodzinach.

- Przykro mi. - Rzucił zerkając co chwile na mnie ze współczuciem.

- Nie trzeba, nie wiem co straciłam, więc właściwie nie mam za czym tęsknić. - Wzruszyłam ramionami. - Moja mama pochodzi z Kanady i to właśnie tam poznała mojego tatę. Jego rodzina nie była za związkiem z moja mama, więc postanowili zamieszkać tu w Nowym Jorku. - Starałam się streścić jak najlepiej moje dzieciństwo. - Więc jak już się domyślasz, wychowała mnie wyłącznie moja mama. Nigdy, po moim tacie nie zakochała się ponownie. To trochę smutne, ale zawsze mi powtarzała, że jej serce zostało skradzione raz przez jednego mężczyznę, i nie da się drugi raz pokochać tak mocno.

- Myślę, że ma dużo racji. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz w życiu, i żadna inna nie dorówna jej.

- Tak, to brutalne, ale uważam tak samo. - Zgodziłam się z mężczyzna. Podczas dalszej rozmowy opowiadałam o mniej istotnych rzeczach. Nie zauważyłam, jak szybko dojechaliśmy, bo po około 40 minutach wchodziliśmy już na moje piętro. - Zapraszam. - Otworzyłam drzwi i machnęłam ręką, aby wszedł do środka. - Chcesz coś jeść, pić?

- Wodę.

- Możesz poczekać na Avę w salonie. - Powiedziałam podając mu wodę z lodem i cytryną. - Ja pójdę się przebrać, jeśli pozwolisz.

Szybko wskoczyłam do pokoju zrzucając z siebie ubrania i zakładając na nowo wygodniejsze rzeczy, takie jak czarne legginsy i do kompletu top. Dziś z Avą miałyśmy w planie siłownię, ale coś czuję, że jej plany już uległy zmianie.

Wróciłam po chwili do mężczyzny siedzącego w salonie i zaproponowałam włączenie jakiegoś filmu. - Długo pracujecie razem? - Zapytałam. - Z Damienem. - Sprecyzowałam.

- Nasza historia zaczyna się jeszcze gdy byliśmy małymi łebkami. Mamy trochę specyficzny układ. - Mówił, jakby bał się, że może powiedzieć coś za dużo.

- To znaczy? - Zapytałam, zaciekawiona jego słowami.

- Nasz początek nie był idealny, ale ostatecznie wybrnęliśmy z tego. Teraz raz na jakiś czas pracujemy razem w różnych sprawach. Ma facet łeb na karku, dlatego to on zwykle przejmuje kontrolę. - Wyjaśnił, starając się zachować dyskrecję.

- Skąd on zna Rosyjski? - Rzuciłam kolejne pytanie, czując, że coś tu się nie zgadza.

- Oboje pochodzimy z Rosji. - Odpowiedział, choć widziałem, że nie chciał rozwijać tematu.

- Wasze imiona nie brzmią Rosyjsko. - Zauważyłam. - Zmieniliście je?

- Wystarczy tych pytań. - Westchnął, wyraźnie chcąc zmienić temat. - Może zamówimy coś do jedzenia? Ava chyba niedługo powinna być.

- Zamów, zamów. - Odparłam, zastanawiałam się nad tajemniczością tej sprawy. Moja natura nie pozwala mi od tak to zostawić, muszę się dowiedzieć.

Ava weszła do domu równocześnie z dostawcą. Na nasz widok stanęła w korytarzu, patrzyła się to na mnie to na niego. Milczała, nawet nie mrugała. Bardzo chciałam wiedzieć co teraz czuję i myśli. Szybko pożałowałam, że uległam Liamowi i zgodziłam się na jego wizytę u nas.

Podeszłam do dostawcy, zabrałam zamówienie i zostawiłam na wyspie. - To ja was zostawię tu samych. - Zaproponowałam.

- Nie. - Powiedziała w końcu. Odstawiła kurtkę na wieszak i kompletnie ignorując mężczyznę podeszła do mnie całując mnie w policzek. - Cześć.

- Ava.

- On już wychodzi? - Ignorowała jego obecność.

- Ava. - Warknął. - Porozmawiaj ze mną. - Zbliżył się do nas, złapał ją za rękę i odwrócił w swoją stronę. - Nie wyjdę, a ty mnie wysłuchasz, czy tego chcesz, czy nie.

- To może zjemy? - Zaproponowałam na rozluźnienie atmosfery.

Każdy z nas jadł w ciszy, jak za karę. Nie było to miłe doświadczenie, nie chciałam zrobić przykrości przyjaciółce. Należą jej się wyjaśnienia, nie musi mu wybaczać, ale on powinien mieć możliwość chociaż wytłumaczenia się.

- Masz 10 minut i ani minuty dłużej. - Rzuciła po skończonym obiedzie, patrząc na mnie z niepokojącą surowością. - Kocie, zostań z nami, proszę.

- A muszę? - To nie jest coś czego pragnę teraz w tej chwili. Ava spojrzała na mnie lodowatym spojrzeniem, więc zgodnie z jej życzeniem zostałam na miejscu.

- Musiałem wyjechać. - Zaczął. - Byłem przekonany, że już tu nie wrócę, nie chciałem pozwolić, żebyś się do mnie zbliżyła. Nie chciałem złamać ci serca.

- Trochę ci nie wyszło. - Skomentowałam pod nosem, czując się lekko zirytowana jego tłumaczeniem.

- Nie mogłeś po prostu powiedzieć? - Zapytała, starając się zrozumieć jego motywację.

- Jak widać, lubię komplikować sobie i innym życie. - Westchnął wyraźnie zasmucony.

- Porozmawiajcie na osobności, ja wychodzę. - Wstałam z krzesła i udałam się szybko na górę po torbę na siłownie. - Będę później! - Rzuciłam przez ramię i zamknęłam za sobą drzwi.

Pogoda była idealna, więc bieganie po siłowni sprawiało mi ogromną przyjemność. Uwielbiałam ten park, a jeszcze bardziej czerpałam radość z biegania w jego otoczeniu. Wsuwałam słuchawki do uszu i zanurzałam się w rytmie, jak podczas jazdy samochodem. Cardio na świeżym powietrzu zawsze jest najlepsze, chociażby deszcz padał.

- Hailey? - Usłyszałam znajomy głos, odwróciłam się i ujrzałam twarz kolegi z pracy.

- Hej! - Zatrzymałam się. - Matt? A co tu robisz?

- Niedaleko mieszkam, a ty? - Zapytał, podchodząc bliżej mnie.

- Trochę przebiegłam, ale też mieszkam niedaleko. - Odpowiedziałam, rozglądając się za drogą, którą właśnie pokonałam w parku.

- Miło cię widzieć. - Powiedział uśmiechając się wesoło. - To może jak już się widzimy. - Zaczął niepewnie.

- Chętnie napiję się z tobą kawy. - Dokończyłam za mężczyznę. - Ale u mnie. Potrzebuję prysznica.

Matt zawołał taksówkę, którą udaliśmy się prosto do mojego mieszkania, w którym ujrzeliśmy wesołe gołąbki siedzące w salonie. Na nasz widok Ava rozweseliła się, czułam, że zaproszenie Liama zostanie mi bardzo szybko wybaczone.

Mam nadzieję, że nie zobaczę swojej przyjaciółki w takim stanie już nigdy więcej.

- Matt, poznaj to moja współlokatorka Ava. - Wskazałam ręką na przyjaciółkę. - Ava to Matt, mój kolega z pracy.

- Dzień dobry. - Skinął głową w kierunku Liama.

- Ava zrobisz nam wszystkim kawę? Ja pójdę się szybko odświeżyć.

Z powodu Matta nie miałam zbyt wiele czasu na przygotowanie. Szybko wskoczyłam pod prysznic, zmyłam makijaż z twarzy i nałożyłam nawilżający krem. Ubrałam beżowe legginsy, grube długie białe skarpetki i biały sweterek, który sięgał za tyłek. Poprawiłam brwi i pomalowałam rzęsy, spojrzałam w lustro i zadowolona z efektu zeszłam do kuchni, aby przygotować jakieś przekąski.

Dołączyła do mnie Ava zostawiając chłopaków samych w salonie. - Facet będzie musiał się jeszcze sporo postarać zanim mu wybaczę. - Mówiła wsypując paluszki do szklanki.

- Daj mu popalić, kocie! - Żartowałam zwijając warzywa w tortilli.

- Powiem ci, ze ten Matt. To niezła z niego partia. - Zaczęła z uśmiechem, opierając się o blat i co chwilę sięgając po łyk wina.

- Pracujemy razem, a właściwie to będziemy jak ten diabelski tydzień z Damienem sie skończy. Jest świetny, sama zobaczysz.

- Mhm - Odparła z lekkim uśmiechem.

- Przestań! To nie tak. - Tłumaczyłam sie. W sumie to mogłabym umawiać sie z nim. Ma poczucie humoru, jest inteligentny, ma dobrą pracę, nie nudzi mnie na śmierć, a do tego wszystkiego jest naprawdę przystojny.

Dołączyliśmy do chłopaków, postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Ava oczywiście nie dawała za wygraną i nieustannie wypytywała Matta. Biedak pewnie czuł się jak na przesłuchaniu, a Liam z pewnością nie pomagał, tylko jeszcze bardziej komplikował sprawę.

Na koniec postanowiliśmy wybrać coś zupełnie innego - zamiast filmu, zaczęliśmy przeglądać stare zdjęcia moje i Avy, która jak zwykle, była ogniem i zapałem, wykrzykując co chwilę swoje spostrzeżenia i śmiejąc się do łez. Matt, któremu w końcu udało się wywinąć z odpytywania, zaczął opowiadać zabawne historie czyniąc wieczór naprawdę niezapomnianym. Na koniec z trudem wstałam od sterty zdjęć, czując, że ten wieczór zapadnie mi długo w pamięć. A Liam? On tylko z uśmiechem przyglądał się całej reszcie. 

PrzypadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz