Rozdział 7

26 3 0
                                    

Jutrzenka rozbłysła nad Arvorią, oblewając światłem zamek, który na moment wydawał się zapomnieć o swoich troskach. Słońce wstawało leniwie nad horyzontem, rzucając złote promienie na wysokie wieże i mury, które przez wieki opierały się czasowi i zawieruchom losu. Jednak nawet ta krótka chwila spokoju nie była w stanie ukoić niepokoju w sercu Arii, która tego poranka miała zjeść pożegnalne śniadanie z ojcem i Alderonem, przed ich wyjazdem do Valmirii.

Stół w wielkiej jadalni był zastawiony jak na królewskie przyjęcie. Srebrne półmiski uginały się pod ciężarem soczystych owoców, ciepłych wypieków i aromatycznych potraw mięsnych. Zapachy przeplatały się, tworząc mieszankę, która powinna była rozbudzać apetyt, lecz w sercu księżniczki gościł jedynie ciężar nadchodzących zmian i tajemniczych znaków, które wciąż nie dawały jej spokoju.

Alderon, w towarzystwie swojego doradcy Kaela, już siedział przy stole, dyskretnie wymieniając uwagi, które wydawały się być równie chłodne i odległe jak poranne powietrze, choć jeszcze wczoraj wieczorem zdawał się skupiać uwagę na księżniczce. Dzisiaj jego postawa była bardziej zdystansowana. Jego wzrok, mimo że czasami spoczywał na daniach, częściej niż zwykle zdradzał prawdziwy kierunek zainteresowań. Przelotne spojrzenia, które kierował w stronę służek usługujących przy stole, były pełne niepokojącej uwagi. Te skradzione, chłodne spojrzenia, które zdawały się badać każdy ich ruch, wzbudzały w Arii uczucie dyskomfortu. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego jego zachowanie tak radykalnie zmieniło się od poprzedniego wieczoru, kiedy to jego uwaga zdawała się być całkowicie skupiona na niej.

Jedynym, który próbował wyrazić swoje zainteresowanie obecnością księżniczki, był Kael, doradca Alderona. Choć jego postać często pozostawała w cieniu księcia, tego ranka zdawał się wyjątkowo skupiony na Arii, starając się ją zagadywać i okazywać sympatię.

Kael, z uśmiechem, który zdawał się nie mieć drugiego dna, często zwracał się bezpośrednio do Arii, starając się zaproponować lżejsze tematy do rozmów. Poruszał kwestie dotyczące literatury i sztuki, wydawał się zainteresowany jej opiniami na temat najnowszych dzieł widzianych w królewskiej galerii. Jego głos był ciepły i przyjazny, a spojrzenia, które kierował w stronę księżniczki, były pełne otwartości i zrozumienia.

Aria obserwowała to wszystko z uwagą i rosnącym niepokojem. Alderon, który miał stać się jej mężem, był dla niej coraz większą zagadką. Niepewność ta, wzmocniona tajemniczymi znakami, które pojawiały się w jej życiu, sprawiała, że śniadanie, zamiast być okazją do celebracji, przekształciło się w poważne i nieco przygnębiające wydarzenie. Uprzejmość Kaela odbierała raczej jako powinność i zadośćuczynienie za zachowanie księcia, który jak widać nie miał chęci na przebywanie w obecności księżniczki.

Król Itharion przybył na posiłek ostatni i z godnością usiadł na czele stołu. Jego twarz, zwykle spokojna i opanowana, tego ranka nosiła ślady niepewności. Gdy zaczął mówić, jego głos był stonowany, ale każde słowo niosło ze sobą wagę nadchodzących wydarzeń. Przez chwilę przy stole panowała zupełna cisza przerywana jedynie odgłosami brzdąkających naczyń i szeptami służby. Wydawało się, że nikt nie chce zabierać głosu, zanim król nie skończy spożywać posiłku.

- Ario, jak już wiesz, dzisiejsza podróż jest kluczowa dla przyszłości naszego królestwa - rozpoczął król Itharion, a jego głęboki głos rozbrzmiewał z powagą w przestronnej jadalni. - Spotkanie z królem Valmirii ma przypieczętować sojusz, który wkrótce zostanie zainicjowany twoim zaręczynami z księciem Alderonem - na te słowa zwrócił się do jej przyszłego męża, oczekując jakiegoś gestu potwierdzenia.

Alderon, który do tej pory milczał, spojrzał na Arię z uśmiechem, który miał być zapewne gestem dobrej woli, lecz w oczach księżniczki wydał się wymuszony i pełen niewypowiedzianych intencji. Jej postawa, choć wyprostowana i pełna książęcej godności, nie potrafiła ukryć napięcia, które zdawało się otaczać ją niczym niewidzialna zbroja.

Zanim odlecą żurawie. Kroniki Zaginionych SacromagówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz