Rozdział 5

47 6 0
                                    

Noc otuliła królestwo Ithariona aksamitną ciemnością, w której jedynie gwiazdy rzucały swoje skąpe światło na zamkowe mury, zza których wydobywała się teraz skoczna muzyka grajków, śmiechy i śpiewy ucztujących gości. Atmosfera radosnego świętowania urodzin Arii, przenikała nawet za solidny kamienny budynek i do każdego jego zakamarka, niosąc ze sobą obietnicę zapomnienia i chwilowej beztroski.

Strażnicy, zazwyczaj stanowiący niezachwianą ostoję spokoju i dyscypliny, tej nocy wydawali się być mniej sumienni w wypełnianiu swoich obowiązków. Zamiast stać nieruchomo, z kamiennymi twarzami, obserwując uważnie każdy ruch cieni, wielu z nich poruszało się rytmicznie do melodii dochodzących zza grubych zamkowych ścian. Ich zwykle przenikliwe spojrzenia zdawały się teraz łagodniejsze, a uśmiechy przebijały się przez surowość, gdy wymieniali między sobą sprośne żarty czy opowieści, nie odmawiając sobie donoszonych im trunków. Niektórzy strażnicy, choć wciąż trzymali w dłoniach swoje halabardy i miecze, pozwolili sobie na chwilę odprężenia.

Dzięki temu Aria mogła przedostać się niezauważona pod tylne mury zamku. Z pochodnią w dłoni i kapturem płaszcza zarzuconym na głowę, patrzyła na tajemniczy przedmiot ukryty w cieniu krzaków. Blask, który go otaczał był niewyraźny, ale intensywnie błękitny, przypominający światło księżyca odbite w kroplach rosy. Była to księga, okuta w skórę oraz zdobiona misternymi, srebrnymi inkrustacjami, które zdawały się tańczyć i migotać w blasku nocy, jakby sama wiedza w niej zawarta była żywym światłem. Księżniczka, choć zaskoczona, czuła w sercu, że to właśnie ten przedmiot tak mocno ją tu przyciągał. Ostrożnie, jakby obawiała się, że księga może zniknąć lub okazać się kolejną iluzją, wyciągnęła dłoń i delikatnie dotknęła okładki. W tym samym momencie światło wydobywające się z kart księgi nagle zgasło. Okładka była zimna i lekko wilgotna od nocnej rosy, ale w dotyku miała coś uspokajającego. Widniał na niej wygrawerowany symbol — żuraw w locie, otoczony przez sploty i wzory, które zdawały się opowiadać historię nie z tego świata.

Dziewczyna z dużą obawą, ale i ogromnym szacunkiem otworzyła księgę na pierwszej stronie, a jej oczy natychmiast pochłonęły słowa napisane złotym atramentem na pergaminie. Nie znała języka, w którym były spisane, bo większość z nich stanowiły tajemnicze znaki, lecz dziwnym zrządzeniem losu, rozumiała każdy z nich, jakby były one przekazywane bezpośrednio do jej umysłu.

W miarę jak przerzucała kolejne strony, światło księżyca coraz wyraźniej oświetlało pergamin, na którym widniały ilustracje starodawnych bitew, mapy tajemniczych lokacji i portrety osób, których twarze wydawały się jej znajome, mimo że nigdy wcześniej ich nie widziała.

Dziewczyna czuła, że to magiczne znalezisko jest świadectwem pracy sacromagów — elitarnego zgromadzenia, które kiedyś przez wieki działało na terenie zamku, poświęcając swoje życie badaniu najbardziej sakralnych aspektów wiary i obecności Elyona. Sacromagowie byli znani z tego, że ich prace były głęboko związane z ochroną i zachowaniem równowagi w świecie. Pewnie właśnie dlatego teksty w księdze, mimo swojej niejasnej na pierwszy rzut oka formy, były dla Arii zrozumiałe. Sacromagowie, opracowując swoje dzieła, często wykorzystywali język dostępny tylko dla tych, którzy posiadali odpowiednią wiedzę lub przeznaczenie, by go zrozumieć. To tajemnicze zjawisko było znane jako Język Światła — forma komunikacji, która przekazywała wiedzę bezpośrednio do duszy czytającego, omijając tradycyjne bariery językowe.

Nagle księżniczka straciła światło poznania, które do tej pory prowadziło ją przez mistyczne zwoje tekstu. Strony, które jeszcze chwilę temu świeciły się złotymi literami, teraz zdawały się zamglone i niezrozumiałe, jakby mgła spowiła ich treść, czyniąc język nieuchwytnym. Aria, zaskoczona i lekko przerażona tą nagłą utratą wiedzy, przewracała kolejne karty, starając się odzyskać utraconą zdolność do rozumienia. Z każdą stroną rosła frustracja i niepokój. Obrazy i symbole, które wcześniej pulsowały jasnością i zrozumieniem, teraz były tylko cieniami swoich wcześniejszych zrozumiałych dla dziewczyny zdań. Księżniczka pomyślała, że może to próba, rodzaj magicznej obrony zapisanej w księdze, zarezerwowanej tylko dla tych, którzy są godni jej sekretów.

Zanim odlecą żurawie. Kroniki Zaginionych SacromagówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz