Rozdział 19

15 1 0
                                    


Aria wzięła głęboki oddech, wciągając powietrze nasycone magią i tajemnicą. Z determinacją godną bohaterów opiewanych w pieśniach bardów, wyciągnęła rękę i delikatnie, jakby dotykała skrzydeł motyla, otworzyła księgę. W tej samej chwili, jakby na dany sygnał, runy zdobiące kamienny ołtarz ożyły. Zaczęły emanować światłem, najpierw delikatnym jak blask robaczków świętojańskich, potem coraz intensywniejszym, aż w końcu rozjaśniły całą komnatę blaskiem przypominającym płomienie tańczące na powierzchni złota.
Ściany przestronnej sali, dotąd ponure i milczące, teraz ożyły pod wpływem magicznego światła. Cienie, rzucane przez pulsujące runy, wirowały i tańczyły, tworząc fantastyczne kształty i wzory. Zdawało się, że sama komnata oddycha, pulsuje w rytm przebudzającej się magii. Światło emanujące z run nie było zwykłym blaskiem. Miało w sobie życie, świadomość. Pulsowało jak serce, zmieniało barwy jak kameleon, tworzyło wzory jak artysta malujący na płótnie nieba. Aria i Silas stali zafascynowani, czując, jak to żywe światło przenika ich ciała, budzi uśpione zmysły, otwiera ich umysły na rzeczywistość wykraczającą poza granice znanego im świata.
Nagle, przeszywając ciszę jak ostrze miecza, w powietrzu rozbrzmiał dźwięk. Był głęboki, przypominający odległy grzmot, a jednocześnie melodyjny jak pieśń syreny. Rezonował w każdym zakątku komnaty, odbijał się echem od ścian, przenikał do szpiku kości. Aria poczuła, jak wibracje tego dźwięku przechodzą przez jej ciało, jakby sama stała się instrumentem w rękach niewidzialnego muzyka.
Dźwięk ten nie był tylko fizycznym zjawiskiem. Niósł ze sobą obrazy, emocje, fragmenty wspomnień z czasów, gdy świat był młody, a magia płynęła swobodnie jak rzeka przez krainy. Aria i Silas, stojąc w epicentrum tego dźwiękowego huraganu, czuli, jak ich świadomość rozszerza się, sięgając ku horyzontom, o których istnieniu nie mieli pojęcia.
W tym samym momencie, siła, która przez wieki drzemała uśpiona w kamiennych murach Akademii zaczęła budzić się do życia. Było to jak przebudzenie olbrzyma, powolne, majestatyczne, a jednocześnie przerażające w swojej potędze. Powietrze zgęstniało, naładowane energią, która szukała ujścia. Księga, dotąd nieruchoma jak posąg, teraz ożyła pod wpływem przebudzonej mocy. Jej strony zaczęły się poruszać, jakby targane niewidzialnym wiatrem. Pergamin szeleścił, a litery zdawały się tańczyć na kartach, układając się w nowe wzory i znaczenia. Księga nie była już tylko przedmiotem — stała się żywą istotą, bramą między światami, kluczem do zagadek przyszłości i przeszłości.

Aria, z sercem bijącym jak kowalski młot, obserwowała to zjawisko ze strachem i fascynacją. Czuła, jak każde uderzenie jej serca synchronizuje się z pulsem magii wokół niej. Jej oczy, szeroko otwarte, chłonęły każdy szczegół tego niezwykłego spektaklu. Nagle, jakby w odpowiedzi na wezwanie pradawnej mocy, złoty żuraw z medalionu zawieszonego na jej szyi ożył. Metal, z którego był wykonany, zaczął lśnić tym samym złotym światłem co księga i runy. Żuraw zdawał się wibrować. Jego skrzydła drżały, jakby za moment miał wzlecieć ku niebu. Księżniczka poczuła ciepło rozchodzące się od medalionu po całym jej ciele. Zrozumiała, że jej medalion nigdy nie był zwykłą ozdobą – tylko kluczem, fragmentem większej całości, elementem układanki, której pełnego obrazu jeszcze nie znała. Silas, obserwując to wszystko z oddali, poczuł, jak jego własna moc sacromaga budzi się i odpowiada na wezwanie starożytnych sił. Jego ciało rozświetliło się delikatnym blaskiem, a w umyśle pojawiły się obrazy i wiedza, której pochodzenia nie potrafił określić.

Stali tak, w sercu magicznego wiru, otoczeni światłem, dźwiękiem i mocą, która przekraczała ich najśmielsze wyobrażenia. Czuli, że stoją na progu czegoś wielkiego, że za moment odkryją tajemnice, które zmienią nie tylko ich życie, ale i losy całego królestwa. Księga przed nimi, teraz w pełni przebudzona, czekała, by odkryć swoje sekrety. Aria, z ręką wciąż spoczywającą na jej okładce, wzięła głęboki oddech. Wiedziała, że cokolwiek się stanie, nie ma już odwrotu. Z determinacją w oczach i Silasem u boku, była gotowa stawić czoła wyzwaniom, które czekały na nią na kartach tej pradawnej księgi.
Nagle, jak gdyby rozdarta została zasłona między światami, nad otwartym tomem księgi zaczął formować się obraz. Początkowo niewyraźny, rozmyty jak wspomnienie ze snu, stopniowo nabierał ostrości i kształtu. Z wirującej mgły światła i cieni wyłoniła się postać mężczyzny.

Zanim odlecą żurawie. Kroniki Zaginionych SacromagówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz