IX

48 1 2
                                    

wróciłem do domu w totalnie okropnym humorze, a o swojej obecności dałem znać trzaskając drzwiami tak mocno, że aż myślały, że wylecą z zawiasów.

- ogarnij się - powiedziały zbulwersowane, a ja przewróciłem oczami, nie miałem nawet ochoty wdawać się z nimi w dyskusję. udałem się więc do kuchni, musialem zajesc stres, tylko to mi pozostało. nie minęło dużo czasu, a megumi do mnie dołączył, zaszczycając mnie spojrzeniem.

- nic mi nie jest - powiedziałem automatycznie, by uniknac zbednych pytan i wyciagnalem z lodówki monte. otworzylem je i ujrzałem biała substancje - zapewne byl to jogurt. zmarszczylem brwi... monte słynęło z tego, ze miało u góry biała część a na dole ciemna, a gdy sie to łączyło to wychodziło cudo. to działało zupełnie na tej samej zasadzie co ja i suguru, myślałem ze sie zrzuce z balkonu... czemu wszystko musiało mi o nim przypominać?!

rzuciłem monte o ścianę i opadłem bezradnie na krzesło. westchnalem sfrustrowany zdając sobie sprawe ze wszystko to wydarzylo sie na oczach megumiego ale bylo juz za pozno by cokolwiek z tym zrobić.

- nie przejmuj się mna, mam po prostu gorszy czas - odparłem szczerze, majac cicha nadzieję ze megumi zostawi mnie w spokoju.

- ten "gorszy czas" trwa już trochę długo - skomentował megumi, nie no świetnie...

- dobra weź... ciężko jest być w dobrym stanie kiedy twój były najlepszy przyjaciel najpierw zaczyna chodzić do McDonalda, a potem na dodatek zostaje tam menadżerem - burknalem zły jak osa, na co megumiemu rozszerzyły się oczy w niedowierzaniu. ta... pewnie nie mógł pojac jak w ogóle mogłem sie zadawać z taka szumowina. najgorsze w tym wszystkim było to, że nadal miałem ochotę się zadawać z suguru, co było ze mna nie tak?! na dodatek straciłem swoje monte, tego było za wiele. wstałem z krzesła gotowy isc po line i się powiesić.

- to moze ty zostaniesz menadżerem w KFC?

- nie mam czasu na takie zabawy - mruknalem cicho, co by to w ogóle dalo? może ewentualnie lekka satysfakcję, ale szczerze...? ja tylko chciałem jednego, znów spędzać czas z suguru. wiedziałem jednak, ze on tego nie chcial, więc jaki był w ogóle sens mojego istnienia?!

- jak to nie masz czasu, przecież ty cale dnie sie teraz obijasz - odrzekl cicho megumi, jeszcze tego brakowało, żeby się tutaj przede mna wymadrzal.

- dobra wywalaj, chodźmy grac w lody - powiedziałem pewny siebie i poszliśmy do pokoju odpalic kompa i włączyć bad ice cream 2. ja wybrałem oczywiście śmietankowego, a megumi czekoladowego i znowu szlag mnie trafił z ta kolorystyka, ale szybko pocieszylem się tym, że suguru miał czarne wlosy, a nie brązowe, więc nabralem ochoty do gry. odkryłem te gre całkiem dawno, ale przyjemnie było do niej wracać.

poczatkowo czerpalem przyjemność z grania jednakże mój umysł miał wobec mnie inne plany i zacząłem się rozkojarzac, co oczywiście zle wpływało na rozgrywkę.

- patrz co ty robisz, nie mozesz nas barykadowac lodem bo nie będziemy mogli sie rozdzielic - megumi powiedział oskarżająco na co ja przewróciłem oczami.

- dobra tam... - odparłem od niechcenia i nagle... coś do mnie dotarło.

- cos nie tak? - spytał ostrożnie megumi, patrząc jak nagle wstałem powoli z miejsca.

- to jest to - powiedziałem, przerzuciłem zdezorientowanego megumiego przez ramie i wybieglem z chaty.









biegłem co sił w nogach i w końcu zatrzymałem się blisko McDonalda, w którym pracował suguru. wziąłem głęboki oddech, mój plan był doskonały tylko musiałem dobrze to rozplanować. usiadłem więc razem z megumiem na lawce i zacząłem czekać az suguru skończy to swoje menadzerowanie i opuści budynek McDonalda.

Złamane serce | SatoSugu | Jujutsu KaisenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz