XXII

51 4 6
                                    

weszliśmy do sklepu, w sklepie byli ludzie i prowadzili lub ciągneli za sobą wózki. wszędzie były produkty spożywcze. wtedy wpadłem na pewien pomysł...

- ej niech każdy z nas zabierze po dwa składniki i zrobimy shake challenge - zaproponowałem dumnie.

- niby po co? - spytał suguru jak gdyby nigdy nic myślałem ze oszaleje... postanowiłem mu wyjaśnić sytuację

- for fun

- hah... dobre. jak mam się bawić gdy na świecie panuje głód - to mi własne odpowiedział czy jego już kompletnie pogrzalo? przecież nie od dziś wiadomo ze na świecie musialo istnieć zło żeby istniało dobro. nie każdy będzie miał fajnie w życiu, bo życie pisze różne scenariusze jedni rodza się w korei i zostaja kpop idolami a inni w nigerii i zostaja murzynami, gdyby każdy człowiek na świecie przejmowałby się losem wszystkich ludzi to świat by zwariował i upadł, szczęście nie byłoby obecne na tej planecie!

- a od kiedy ty się zrobiłeś taki empatyczny? - postanowiłem zapytać miałem pewne podejrzenia ale żeby wysnuć wnioski potrzeba mi bylo jakichś informacji toteż postanowiłem zdobyć ich co nieco poprzez zadanie pytania

- od nigdy, to był taki żart którego oczywiście nie zrozumiałes, jesteś taki naiwny... - odparł kpiąco suguru z chorym od satysfakcji usmieszkiem na twarzy nie no teraz to się osmieszylem... musiałem obronić swój honor

- to nie była oznaka naiwności, jak juz to tępoty...

- oh? rozumiem, dziękuje za wyjaśnienie~

- dobra kurcze sklej te wary. chodzmy po składniki do tego shake - upomnialem sie zwinnie zmieniając temat, nie zamierzalem dłużej ciągnąć rozmowy ktora prowadzila nas donikąd.

- nie, ja nie będę w tym uczestniczył. wpadlem tu tylko po müllermilcha - wyznal mi suguru jak gdyby nigdy nic, kierując sie w stronę dzialu z różnego rodzaju jogurtami. miałem tylko nadzieję ze nie pokusze sie na jogurta fantazje z kuleczkami ostatnio często na nich przeplacalem. poszedlem za tym trepem tak czy siak. jak on mógł w ogole odrzucić moja oferte ja proponowałem wspolne spędzenie czasu a on wybrzydzal...

- tsk... typowe. zawsze szukasz wymówek żeby usprawiedliwić swoje zachowanie - mruknalem z zalem, zatrzymując się obok suguru który właśnie wybieral sobie smak müllermilcha.

- no chyba nie, podaj jakieś przykłady a nie rzucasz plotkami na prawo i lewo - splunal z pretensjami, czy on mi teraz podskakiwał? byl młodszy do cholery-

- niczym nie rzucam... ale moge zaraz toba o sciane

- ojej robi sie gorąco - suguru mruknal z doza szyderstwa w glosie, przewróciłem tylko oczami, nie miałem zamiaru mu pokazywać ze mnie to ruszalo! westchnalem cicho gdy ten frajer wzial do reki müllermilcha o smaku bialej czekolady i kokosu. pokiwalem glowa z uznaniem.

- kolor müllermilcha bialy jak moje wlosy - odrzeklem, nie mogac sie powstrzymać od komentarza.

- co

- mysle ze to będzie dobry składnik do shake

- satoru mówiłem ci juz, nie bede robił z tobą shake challenge - poinformował mnie suguru, ściągając mnie na ziemie w brutalnym stylu.

- bo

- bo nie

- nawet nie masz dobrego argumentu - wysmialem go, patrzac na niego z wyższością. byl uparty jak kameleon.

- moim argumentem jest to że stoimy po przeciwnej stronie mocy

- w sumie racja... - westchnalem cicho i spojrzalem w dol, uswiadamianie mi tego ciągle i ciagle powoli odciskiwalo na mnie pietno - ale wiesz. ja po prostu nie chce być teraz sam, wiesz co sie dzieje na Antarktydzie... - powiedzialem cicho, ukradkiem widząc jak na twarzy suguru pojawia sie chwilowe zmieszanie i pustka w oczach.

Złamane serce | SatoSugu | Jujutsu KaisenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz