Rozdział 4

7 3 0
                                    

            Kolejnych kilka dni nic się nie działo. Jak zwykle chodziliśmy do szkoły i nudziliśmy się popołudniami. Codziennie budziłam się z myślą, że to może dziś dostaniemy kolejne zadanie, ale póki co telefony milczały. Vanessa również się nie odzywała a umówiłyśmy się, że gdy oni dostaną wiadomość z instrukcjami to da nam znać. Dziś był czwartek i najgorsze lekcje w całym tygodniu. Nienawidziłam tego dnia, już nawet poniedziałki były lepsze. Wstałam jak zwykle wcześnie rano. Myłam właśnie zęby w swojej łazience, gdy dostałam wiadomość i z wrażenia oplułam lustro.

Od Nieznajomy: Spędź dzień przebrany za płeć przeciwną. Czas realizacji: 12h.

No przecież to zadanie jest wręcz stworzone dla Oscara. Była szósta trzydzieści, ale liczyłam na to, że wiadomość obudziła moich przyjaciół. Czekałam aż się odezwą, ale nie wiedzieć czemu, nikt się nie odzywał.

Do Moje Miśki: Widzieliście?

Cori: Nie, udaję, że tego nie widziałam.

Isa: Odpadam!!!

Blanca: Przecież od razu wiadomo, kto to zrobi. Oscar?

Cisza.

Cori: Oscar, żyjesz?

Isa: Halo!?

Blanca: On chyba nas ignoruje.

Cori: Skopię ci za to dupę!!!

Zaczynałam się zastanawiać, czy Oscar planuje po mnie przyjechać, bo godzinę później dalej milczał a zaraz powinien być pod moim domem. Nie ukrywam, że lekko się zestresowałam, bo moich rodziców nie było w domu i nie miał mnie kto zawieźć do szkoły. Od roku nie wsiadałam za kółko i nie planowałam dziś tego zmienić, mimo że miałam prawo jazdy. Kiedy chciałam wykonać kolejne połączenie do mojego przyjaciela zobaczyłam go na końcu ulicy i odetchnęłam. Chwilę później wsiadłam do samochodu i w chwili, gdy na niego spojrzałam już rozumiałam czemu milczał. Obok mnie nie siedział Oscar tylko jego imprezowe alter ego, Amy Winehouse. Parsknęłam śmiechem i znów prawie się oplułam. Widziałam Oscara już w tym przebraniu, ale to było na imprezie tematycznej. Oscar kochał jej twórczość dlatego nie powinno mnie dziwić, że przebierze się za Amy.

- Dlatego milczałeś? – zapytałam wskazując palcem z góry na dół jego ciała.

- Nie chciałam wam psuć niespodzianki – powiedział a ja znowu się zaśmiałam. Chłopak planował nawet mówić o sobie w formie żeńskiej. Zapowiadał się ciekawy dzień. Przecież jak nauczyciele go zobaczą... Zaczęłam się tak bardzo śmiać na to wyobrażenie, że do moich oczu napłynęły łzy.

Podjechaliśmy pod dom Isy. Gdy tylko wsiadła do samochodu wytrzeszczyła oczy.

- Co ty...? Aaaaa! – Chwilę jej zajęło nim połączyła kropki, ale gdy już się udało to nie mogła się uspokoić aż do domu Cori. Druga przyjaciółka zareagowała podobnie i dzięki temu dojechaliśmy do szkoły w naprawdę wyśmienitych humorach. Nic nie było w stanie zepsuć dzisiejszego dnia. Tym bardziej, że w czasie lunchu dostaliśmy kolejne zadanie a jako że Oscar już jedno wykonywał, to tym razem Cori postanowiła wziąć udział. Najzabawniejsze było to, że zdecydowała się na takie, które absolutnie do niej nie pasowało. Zazwyczaj markotna Cori miała udawać szaloną. W pierwszej chwili chcieliśmy jej wybić ten pomysł z głowy, bo byliśmy pewni, że sobie nie poradzi. Po godzinie jednak okazało się, że Cori jest urodzoną aktorką. Do tego stopnia, że nauczycielka francuskiego zapytała jej, czy nie potrzebuje pomocy medycznej.

Po opuszczeniu murów szkoły wysłałam Vanessie dwa filmiki. Jeden na którym Oscar fałszował udając Amy Winehouse a drugi, w którym Cori z rozbieganym wzrokiem i rozczochraną fryzurą biegała od jednej do drugiej osoby pytając, gdzie schowali jej krowę. Vanessa odesłała mi płaczące ze śmiechu emotikony po czym poinformowała, że oni nadal nie dostali zadania. Tak zleciał cały dzień. Piątek zaczął się zwyczajnie chociaż w szkole ludzie spoglądali na nas jakby obawiali się, że dziś również któreś z nas zrobi coś dziwnego. Zadanie jednak dostaliśmy dopiero w chwili, gdy wsiadaliśmy do Defendera Oscara.

GAME OF CRIME. INITIATIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz