Rozdział 5

10 4 0
                                    

- Nie ma mowy, nie wejdę tam – zapierałam się.

- Blanca, wejdziemy, posiedzimy chwilę sami i wyjdziemy. W takim tłumie nikt nas nie zauważy. Sama widzisz, ile ludzi się tu kręci. – To prawda, siedzieliśmy pod budynkiem już dobre pół godziny i ilość osób, która wchodziła do budynku zastanawiała. Nie miałam pojęcia, gdzie ci ludzie planowali się pomieścić.

- Isa miała racje, że mam szczęście do przypałowych sytuacji. Wczoraj spotkałam Tore'a dosłownie minutę po tym jak zorientowałam się, gdzie jestem. Jeśli on tam będzie to założę się, że nie wyjdę z tego cało.

- Będę cały czas obok ciebie. Nie dam cię tknąć, przysięgam, ale chodź już, bo czas nam się kończy.

- Jeśli nie dotrzymasz obietnicy, to urwę ci jaja – warknęłam i w końcu wysiadłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami.

- Alleluja! – Oscar wzniósł oczy ku niebu.

Kilka minut później staliśmy w tak zaludnionej kuchni, że ciężko było się przecisnąć. W jednym mój przyjaciel miał rację. Rzeczywiście nikt nie zwracał na nas uwagi. Do czasu.

- Blanca? Oscar? – za plecami usłyszałam głos Vanessy. Odwróciliśmy się w stronę dziewczyny.

- Cześć – pomachałam jej nieśmiało.

Wiedziałam. Że. Tak. Kurwa. Będzie.

- Co wy tu robicie?! – zawołała wesoło.

- Zadanie – odpowiedział Oscar, bo ja tak mocno zaciskałam szczęki, że nie byłam w stanie odpowiedzieć.

- A, no to świetnie, bo my też – zaśmiała się wesoło.

- Też ktoś wam kazał tu przyjść?

- Nie, mieliśmy zorganizować tą imprezę. Jesteśmy w mieszkaniu Anthonego. Idę po piwo, przynieść wam? – zapytała.

- Poprosimy – odpowiedział Oscar już teraz z wymuszonym uśmiechem.

- A nie mówiłam?! – krzyknęłam od razu jak Vanessa zniknęła z pola widzenia.

- Dobra, nie panikuj. Jestem tu, wypijesz piwo i wrócimy do domu – przyjaciel gładził mnie po ramieniu co jedynie mocniej mnie irytowało.

- Sam sobie wypij – warknęłam.

- Nie mogę, prowadzę – pokazał mi kluczyki. No tak. Vanessa wróciła z piwem. Oscar wytłumaczył jej, że dziś piję tylko ja więc chwyciłam butelkę i od razu wypiłam prawie całą na raz.

- Oj, ktoś tu chyba nie ma dziś humoru – Vanessa uniosła jedną brew do góry i przyglądała mi się z zaciekawieniem tak jak przy naszym pierwszym spotkaniu.

- Nie, skądże znowu – wymusiłam uśmiech.

- Blan, nie chcę cię martwić, ale dostaliśmy kolejne zadanie. Nie spodoba ci się. – Oscar patrzył w ekran swojego telefonu i znów drapał się po głowie a to oznaczało, że jest zakłopotany. Wyciągnęłam swoje urządzenie i odczytałam wiadomość.

Od Nieznajomego: Weź udział w konkursie picia piwa na czas. Czas realizacji: 15 minut

- I teraz chcesz mi powiedzieć, że to ja powinnam wziąć w tym udział tak? – mordowałam przyjaciela wzrokiem.

- Przecież nie wrócisz moim samochodem a nie zostawimy go tu – niemal błagał mnie wzrokiem.

- O, ja też dostałam! – Vanessa odwróciła telefon w naszą stronę. Mieli takie samo zadanie jak my. Cudownie, to oznacza, że będę musiała rywalizować z kimś od nich.

GAME OF CRIME. INITIATIONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz