Był środek nocy a w okolicy nie było żywej duszy. Taksówkarz zatrzymał się pod wskazanym adresem i po chwili odjechał zostawiając mnie samą. Byłam w miejscu, które widniało na zdjęciu. Przełknęłam ślinę, bo przyjeżdżanie tu samej wydało mi się nagle strasznie głupim pomysłem. Jednak teraz nie miałam wyjścia. Powoli podeszłam do huśtawki. Widziałam, że coś na niej leży. Drżącą ręką podniosłam kopertę. Wyciągnęłam z niej skrawek artykułu z gazety. Wyglądał na bardzo stary. Przyjrzałam się mu, ale nie mogłam zbyt wiele odczytać, bo zdania były ucięte i nie było w nich sensu. Zmarszczyłam brwi. Niby do czego miało się nam to przydać? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie, ale schowałam kopertę do torebki. Musiałam stąd jak najszybciej zniknąć. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po kolejną taksówkę tyle, że kobieta przyjmująca zlecenie poinformowała mnie, że czas oczekiwania to aktualnie co najmniej dwadzieścia minut. Cudownie. Usiadłam na huśtawce i czekałam jednocześnie próbując nie wracać do wydarzeń z dzisiejszego wieczoru. Po około kwadransie zobaczyłam światła samochodu więc niewiele myśląc ruszyłam w jego kierunku. Było ciemno a światła samochodu mnie oślepiały. Dlatego omal nie upadłam, gdy zamiast taksówkarza zobaczyłam samochód Simona, który przyjechał tu z Anthonym.
Zajebiście.
Simon otworzył okno po stronie Tore'a.
- No witam koleżankę – Simon posłał mi uśmiech.
- Spóźniliście się, byłam tu pierwsza – powiedziałam beznamiętnie.
- Przyjechałaś tu sama? – zapytał Simon i rozejrzał się po okolicy.
- Tak wyszło – bąknęłam.
- Jest środek nocy – powiedział i uniósł brwi.
- Zauważyłam.
- Nie sądzisz, że przyjeżdżanie tu samej nie było najbezpieczniejsze?
Już chciałam się odezwać, ale przerwał mi Tore, który dopiero teraz postanowił oderwać wzrok od ekranu telefonu i przestać ignorować fakt, że stoję obok.
- Ona ma skłonności samobójcze, nie powinno cię to dziwić – mruknął do przyjaciela a ja wywróciłam oczami.
- Anthony, rozmawialiśmy o tym, że powinieneś być milszy dla ludzi – syknął Simon siląc się na uśmiech, ale Tore tylko prychnął i wrócił do przeglądania telefonu. – Znalazłaś coś? – teraz zwrócił się do mnie.
- Nie – skłamałam. Nie wiem czemu, ale chciałam ukryć fragment gazety, który trzymałam w torebce.
- W takim razie poszukamy razem – powiedział i zgasił silnik. Simon wyszedł z samochodu, ale Tore nie ruszył się nawet o milimetr. Ruszyłam w ślad za chłopakiem, bo w jego obecności czułam się zdecydowanie bardziej komfortowo.
- Rozmawiałem z nim. Ma trochę odpuścić – mruknął cicho Simon, gdy znaleźliśmy się na tyle daleko by Tore nas nie usłyszał. – Ale nie oczekuj przeprosin – posłał mi uśmiech, który zwalał z nóg.
- Dziękuję – szepnęłam.
- A teraz powiedz co znalazłaś – zaplótł ręce na klatce piersiowej i wpatrywał się we mnie z uniesioną brwią.
- Już mówiłam. Nic – wzruszyłam ramionami.
- Nie umiesz kłamać – zaśmiał się.
- Jakoś do tej pory zawsze mi się udawało – westchnęłam.
- Bo do tej pory miałaś do czynienia z dobrymi ludźmi. Teraz rozmawiasz z kimś kto zawodowo oszukuje więc zobaczę więcej niż inni – zaśmiał się.
CZYTASZ
GAME OF CRIME. INITIATION
Misteri / ThrillerDwa światy. Jeden z nich przepełniony był wystawnymi balami, drogimi ciuchami, markowymi autami. W drugim by przeżyć, trzeba było walczyć każdego dnia. Te światy miały się nigdy nie spotkać bo dzieliło je zbyt wiele. Tak powinno być ale echo przeszł...