16 - Seize.

129 13 1
                                    

- Rosa wstawaj! - krzyknęła Horner, jednak ja nie spałam od dobrych paru godzin.

Nie mogłam spać. Po wczorajszej bójce chłopaków, ledwo co nie dostałam ataku paniki jakiegoś dziwnego. Siedziałam okryta kołdrą od dobrych czterech godzin. Wczorajszej nocy, odprowadził mnie Leclerc do pokoju i zrobił ciepłą herbatę. Było to naprawdę miłe, jednak ja nie byłam  wstanie nawet racjonalnie myśleć. Dlatego od razu gdy ją przyniósł ulotnił się. Mój overthinking naprawdę oszalał, a do tego nie wzięłam leków na adhd, więc myśli był cholernie głośne i nawet nie potrafiłam ich kontrolować. Nie wiem czy ktoś tak ma, ale naprawdę myślałam o rzeczach, o których nawet nie chciałam. Po prostu tego nie kontrolowałam.

- Już wstaje. - odpowiedziałam jedynie, przerzucając kolejne zdjęcie na instagramie. Wchodząc w cyfrową równowagę, można było zobaczyć, że używam instagrama od pięciu godzin i kilku minut. Zasnęłam może po dwudziestej drugiej, a przebudziłam się koło trzeciej i od tamtej pory nie potrafię zasnąć. Cały czas towarzyszy mi niepokój, strach lub lęk. Nawet nie potrafię nazwać tego uczucia. To samo uczucie pojawiło mi się, gdy miałam problemy z lękiem przed śmiercią.

- Rosa. - Lucy weszła do mojego pokoju, wypowiadając moje imię tonem, który nie przyjmował sprzeciwu, jednak gdy weszła, od razu jej wzrok posmutniał, widząc mój stan. Nie chciałam jej psuć pierwszego wyścigu w tym sezonie. Podniosłam leniwie wzrok na nią. Była widocznie zmartwiona. - Ja rozumiem, że przeżywasz wczorajszy wieczór, ale mogłabyś chociaż nie przeglądać ich zdjęć. - powiedziała Lucy jakby nigdy nic, a ja dopiero ogarnęłam, że za łóżkiem było ogromne lustro, które odbijało wszystko co robiłam na telefonie. Westchnęłam jedynie, wyłączając ekran.

- Nie chce tam iść. - powiedziałam cicho, przymykając oczy. - Przecież to wszystko to moja wina.

- Nic nie jest twoją winą. - powiedziała dziewczyna, już wyrozumialszym tonem głosu, siadając na rogu łóżka. - Lewis chciał cię obronić. - odparła wyrywając mi telefon z dłoni, następnie go włączając. Weszła w jakąś aplikację i położyła telefon na pościeli, przodem do mnie. 

Były to wiadomości z instagrama, a dokładnie konwersacja z Lewisem. Od wczoraj zasypywał mnie pytaniami, typu jak się czuje i czy wszystko dobrze i takie tam. Nie odpisywałam bo nie miałam ochoty. Westchnęłam i zaczęłam czytać po kolei każdą.

Sobota, 2 marca.

Lewis Hamilton, godz. 22:34
- Jak się czujesz?
- Wszystko dobrze? 
- Mogę przyjść, nie uderzył mnie aż tak mocno.

Lewis Hamilton, godz. 23:06
- Mam nadzieję, że Charles nie zachowywał się jak pajac.
- Dobranoc słońce..

Lewis Hamilton, godz. 23:41
- Przepraszam cię za to. Widziałem jak zareagowałaś, ale Maxowi się należało. 
- I mam nadzieję, że nie weźmiesz do siebie tego co powiedziałem.
- Pamiętaj również, że masz prawo wyboru. 

Niedziela, 3 marca

Lewis Hamilton, godz. 00:12
- Dasz się zaprosić na kolację przeprośnową? Chociaż nie, to już nudne jest. Może park rozrywki?

Lewis Hamilton, godz. 00:15
- Wygram dla ciebie dziś. 

Mimowolnie zaśmiałam się czytając to. Otarłam łzę, która z niewiadomych powodów się pojawiła. Szczerze nie widziałam, by 39-letni mężczyzna bawił się w parku rozrywki. Jednak szybko zachowałam fason, bo Lucy wierciła we mnie dziurę, a ja.. 

Cóż... 

Ja za szybko przywiązywałam się do ludzi i często przez to, nie parzyłam na ich wady i na to, jakie redflagi mi dają.

Wychodząc z konwersacji z nim, dostrzegałam jeszcze parę innych wiadomości, a przede wszystkim, cztery wiadomości od Maxa. Patrzyłam się chwilę w listę wiadomości, jednak ostatecznie zrezygnowałam z odpisania mu. Wyłączyłam telefon i spojrzałam na Lucy.

- No co? - zapytałam, gdy dostrzegłam jej minę.

- No proszę, Lewis Hamilton poprawił humor pani chodząca depresja. - zawtórowała Lucy. - To super, teraz możemy tam iść. - powiedziała, wyciągając rękę w moją stronę, jednak ja odwróciłam wzrok.

- Nie chce tam iść. - walczyłam, bo wiedziałam, że jak tylko zobaczę Verstappena, to się popłaczę. 

- Pójdziemy do garażu Mercedesa. Znam się z Toto i wiem, że pozwoli nam zostać. - odparła, a ja zawahałam się. Wróciłam wzrokiem na dziewczynę i zadałam sama sobie pytanie, czy będę w stanie tam pójść. Westchnęłam, godząc się na to. 

Było kilka minut po ósmej. Wyścig miał zacząć się już za godzinę. Przez co szykując się włączyłam telewizję. Wybierałam właściwe ubranie, dopóki kamera nie padała na Lewisa, który nie był szczęśliwy. Widać to było, że coś go trapiło. Spojrzał prosto w kamerę, a ja poczułam jakby patrzył na mnie. Przestałam wybierać ubrania. Po prostu patrzyłam na niego. Jednak, gdy kamera przeszła już na kogoś innego, opamiętałam się. Stanęłam przed trudnym wyborem i wiem, że nim złamię Lucy serce i zepsuję jej wycieczkę, jednak musiałam postąpić właściwie.

Wybrałam ubrania na dziś. Takie bym wyglądała ładnie, ale również takie, żeby było mi wygodnie w samolocie. Nie miałam innego wyboru. Ta akcja ze wczoraj, to była przesada. Moja psychika miała dość. Chciałam odpoczynku. W między czasie rozmyślania o samolocie, pakowałam swoją walizkę, zostawiając najpotrzebniejsze rzeczy do bagażu podręcznego. 

- Goto.. wa? - zapytała zdziwiona Lucy, która akurat weszła do pomieszczenia z naszymi wejściówkami Paddock Club, czyli tymi najbardziej ekskluzywnymi. - Co ty robisz? - zapytała, jakby niedowierzając własnym oczom.

- Pakuje walizkę. - powiedziałam, a następnie wstałam z kolan, by spojrzeć na przyjaciółkę. - Przepraszam Lucy, ale to wszystko mnie przerosło. Dobrze wiesz, że ja mam strasznie spokojne życie i takie rzeczy są dla mnie po prostu... cholernie przytłaczające. Poszukam zaraz najbliższego lotu po wyścigu. - dodałam, podkreślając, że wylecę po wyścigu.

- Co ty w ogóle pierdolisz! - krzyknęła, a ja co mało nie dostałam zawału. - Zaraz nam załatwię samolot darmowy! - rzuciła mając zamiar wyjść z pokoju, jednak zanim wyszła, stanęła w futrynie. - A i rozumiem to Rosa. Rozumiem to w stu procentach i myślę, że przyda ci się poukładanie tego. Poza tym, wrócę z tobą, skoro to po wyścigu. Przecież nie będę tutaj siedzieć sama. Skoro Max jest idiotą. - dodała wzruszając ramionami i poszła prawdopodobnie do swojego pokoju.

Uśmiech pojawił mi się bardzo szybko. Naprawdę to skarb mieć taką przyjaciółkę. Spojrzałam ostatni raz na telewizor, zanim go wyłączyłam. Ubrałam swoje ulubione dresy oraz zwykły top, również założyłam czapkę mercedesa, którą któregoś wieczoru zostawił mi Hamilton, razem z jego podpisem. Było to urocze. 

Co? czemu ja o czymś takim myśle?

I właśnie o to mi chodziło. Nie kontrolowałam się.. 

Pokręciłam głową, by wyrzucić takie myśli. Zaczęłam ogarniać plecak podręczny na dzisiejszy wyścig. Telefon, powerbank i kabel, dwie buteki wody, leki, słuchawki, tablet, laptop albowiem chciałam się zająć stroną internetową. Mam nadzieję, że będę mieć do tego możliwość.

Tylko Moja | Yandere F1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz