18 - Dix-huit.

162 11 0
                                    

Stałam przytulona do niego zbyt długo. Jednak kiedy już się opamiętałam, stanęłam prosto przed nim, jednak ja się nie uśmiechałam, a on za to, miał przepiękny uśmiech. W myślach toczyłam walkę. Chciałam dopuścić te myśli do siebie, ale nie potrafiłam. Mój wzrok padł jednak na Maxa, który przyszedł tutaj razem z Hamiltonem, jednak on stał z boku i przyglądał nam się. Teraz to zauważyłam i szczerze poczułam się nieswojo, bo co jeśli znów się pobiją? Lewis obdarował go zimnym spojrzeniem. Kierowca Red Bulla, miał zamiar coś powiedzieć, jednak starszy go wyprzedził.

- Odwalisz się w końcu od niej? - powiedział poważnie Hamilton, jednak czułam, że ten komentarz to była jak czerwona płachta na byka. Nie chciałam być na linii uderzenia, więc szybko stanęłam obok, gdy obydwoje mężczyzny stanęło na przeciwko siebie, posyłając sobie nawzajem wrogie spojrzenia. Doskonale każdy wiedział, że internet aż będzie krzyczał o napiętej atmosferze między tą dwójką kierowców, a przez kogo tak jest? Oczywiście przeze mnie. Naprawdę mogłam tutaj nie przychodzić.

- A kim ty niby jesteś? Jej ochroniarzem? - zakpił. Chciałam się wycofać. Jednak to był błąd przychodzenia tutaj. Tylko zdenerwowałam osoby, których nie chciałam denerwować. Już doświadczyłam tego, jak Max potrafi być agresywny. Lewis spojrzał na mnie wzrokiem, który utwierdzał mnie, że teraz nie będzie ciekawie, a fakt, że to wszystko działo się na padoku, nie był również przyjemny.

Te wszystkie kamery, aparaty, oczy ludzi, kamery telefonów i inne urządzenia tego typu. To wszystko było skierowane na nas, więc jeśli teraz się pobiją, będzie naprawdę duży rozgłos. Nie patrząc już na nich, zawróciłam do garażu. Jednak nie był on garażem Mercedesa, ani RedBulla. Potrzebowałam kogoś, kto jest normalny, kogoś kto mnie zrozumie i właśnie takim sposobem, znalazłam się w garażu Haasa. Niektórzy już mnie znali z widzenia, więc przywitali się, co było bardzo miłe, jednak niektórzy widząc mój dziwny stan, od razu dali mi krzesło, a to co mówił David na temat atmosfery rodzinnej w Haasie, było absolutną prawdą. Tutaj wszyscy się lubili i byli szczerzy. Czasami nawet do bólu.

- Czemu cię pokazywali jako dziewczynę Hamiltona? - zapytała Ava, jedna z asystentek. Była bardzo pogodna i patrzyła na świat przez różowe okulary. Prawdę mówiąc, to ona była tą, która nawet porażkę będzie traktować jak coś normalnego i świetnego.

- Sama nie wiem.. - wzruszyłam ramionami. - Tak czy siak, jak widzieliście później zaprzeczyłam. - odparłam z lekkim uśmiechem, spoglądając na Ave, która potwierdziła to również się uśmiechając.

- To było doskonałe zagranie. Sama bym pewnie na to nie wpadła. - zaśmiała się. Podczas rozmowy z dziewczyną, przyszedł Harry - inżynier Nico. Podał mi kubek z zimną herbatą, za co mu podziękowałam, bo w sumie nie pamiętam kiedy ostatnio coś piłam. - Przepraszam was za kłopot. - dodałam, zanim wzięłam łyk napoju.

- Jaki kłopot!? - krzyknęła Ava, dając mi do zrozumienia, że dobrze zrobiłam przychodząc tutaj.

- Za ile kończy się wyścig? - zapytałam, chcąc już pogadać z Nico. Jednak nawet nie musiałam mówić tego na głos, że chce się spotkać z nim, bo ludzie wokół mnie, od razu spojrzeli na siebie porozumiewawczo, przez co pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Dopiero co pokazywali mnie jako dziewczynę hamiltona, a wy już swoje teorie snujecie? - zaśmiałam się szczerze, jednak wszyscy od razu zaprzeczyli. Gdy odwróciłam się w stronę telewizora, miałam już dobry humor. W garażu Haasa, tylko pojedyncze osoby oglądały co się działo na torze i wstawali kilka razy, by zmienić opony. Finalnie, pierwszą trójką było Carlos, Max, Charles. Za co szczerze byłam dumna. Gdy dobiegły końca wszystkie hymny, rozdanie pucharów, wywiady czy inne tego typu rzeczy, Nico wraz z swoim teamowym kolegą szli w kierunku garażu. Mimo iż nadal siedziałam, to widziałam ich. W Haasie nie było dużo ludzi, dlatego też byli jak rodzina, albowiem wszyscy się tutaj znali. 

- Nicoo - odezwałam się, przeciągając ostatnią literkę. Miałam zdecydowanie za dobry humor. Mężczyzna oderwał się od rozmowy ze swoim kolegą z drugiego bolidu, by spojrzeć na mnie z nie małym szokiem. Wstałam z krzesła, by następnie stanąć naprzeciwko niego z dużym uśmiechem, co również po chwili odwzajemnił.

Nawet nie zdążyłam mrugnąć, a mężczyzna objął mnie tak mocno, że przez chwilę zabrakło mi powietrza. Szczerze mówiąc, nie dziwiła mnie jego reakcja. W końcu siedzę tylko z tymi wyżej postawionymi, bo jak inaczej ich nazwać. 

- Szczerze się stęskniłem za tobą. - powiedział, a ja zaśmiałam się, bo szczerze rzadko to słyszałam. 

- Ja za tobą też. - odpowiedziałam, gdy już mnie uwolnił z uścisku. - Które miejsce? - czekałam na odpowiedź by zacząć się z nim przekomarzać.

- Dziewiąte. - powiedział, a ja zaczęłam mu gratulować mimo wszystko, bo jednak starał się. Każdy się stara jak umie. - Bez przesady, mogło być lepiej. - odparł, odchodząc kawałek, by odłożyć kask i resztę rzeczy.

- Może i tak, ale punkty zdobyłeś. - wzruszyłam ramionami. - Więc zawsze coś.

Gdy odłożył rzeczy, odwrócił się w moją stronę, opierając o stół, na który odłożył wszystko co potrzebne jedynie na wyścig. Jednak jego mina zmieniła się diametralnie, gdy spojrzał na coś za mną. Moja ciekawość wygrała, przez co spojrzałam za siebie, a moim oczom ukazał się Max. Był cały poobijany. 

- Boże Max! Co ci się stało.. - krzyknęłam jedynie, podchodząc szybko do niego, by pomóc mu utrzymać równowagę. - Max, kto ci to zrobił? - zapytałam, mimo, że znałam odpowiedź. Po prostu nie chciałam dopuszczać do siebie tej myśli. Pomogłam mu usiąść. Jednak dalej nasuwa się pytanie, dlaczego przyszedł do Haasa. Chyba, że mnie sszukał, jednak było by to bez sensu. Ava pobiegła od razu po apteczkę. 

- Hej Max.. nie odpływaj, zostań ze mną. - zaczęłam, gdyż zaczął się chwiać na krześle. Nico obserwował całą sytuację z poprzedniego miejsca, jednak gdy dałam mu znak, że trzeba zawiadomić ratowników, ogarnął się i poszedł po pomoc. Byłam teraz w pomieszczeniu ja i Harry. No i mechanicy, ale oni obserwowali to z daleka, gdyż ogarniali bolidy. Z każdą kolejną minutą Max odpływał, przez co zaczęłam delikatnie go klepać po policzku, jednak to nic nie dawało. - Max zostań jeszcze na tym świecie, zaraz przyjdą ratownicy. - powiedziałam, próbując zachować fason, by nie było widać, że przeraża mnie jego stan.

- Z tobą zawsze zostanę. - powiedział uśmiechając się blado, a chwilę po tym zemdlał. Harry pomógł mi go złapać i położyć na podłodze w pozycji, takiej by jak najszybciej się ocknął. Spojrzałam na inżyniera, który również był zdziwiony. 

Następne minuty działy się cholernie szybko. Przyszli ratownicy. Dziennikarze się zlecieli jak komary w lipcu. Na szczęście już nie było transmisji na żywo. Jednak mimo to, nadal  było potwornie dużo kamer. Nie wiedziałam jak się zachować. Przecież do tej pory Max był wszystkiemu winien, a teraz wygląda jak wygląda. Muszę poważnie porozmawiać z Hamiltonem.


Tylko Moja | Yandere F1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz