— Kupiłam sporo rzeczy, może zrobimy jakiś obiad? — zapytała Lucy, podchodząc do mnie.
Siedziałam na krześle, wytrwale pisząc stronę internetową dla mojego klienta. Nadal miałam wolne, ale musiałam się czymś zająć, żeby natrętne myśli dotyczące kierowców nie wracały. Żałowałam. Gdybym tam nie pojechała, żaden z nich by się nie kłócił ani nie zawrócił mi w głowie. To było szalone i nie mogłam uwierzyć, że mnie to dopadło.
— Może coś zamówmy. Nie chce mi się gotować — odparłam znużona.
Dźwięk klawiatury gamingowej rozchodził się po całym pomieszczeniu. Dla niektórych był to przyjemny dźwięk, dla innych denerwujący. Ja należałam do tych pierwszych, może dlatego, że przez całe życie towarzyszył mi dźwięk klawiatur. Wychowałam się z komputerem.
— Od kiedy wróciłyśmy z Bahrajnu, jesteś jakaś totalnie niemrawa. Chodzi o Lewisa? — zagadnęła Lucy.
Przestałam pisać, czując, że zaraz znów będę płakać, tak jak w samolocie. Westchnęłam, odwracając się w stronę przyjaciółki na obrotowym krześle.
— Lucy, nie zbyt chcę... — zaczęłam, jednak jej wzrok nie dał mi nawet uciec od tego tematu. Zawsze gdy zaczynała ten temat, ja skutecznie go unikałam. Odwróciłam głowę w dół, chcąc uniknąć jej zmartwionego spojrzenia.
— Minęły już trzy dni od tej fatalnej bójki i wyścigu. Opowiesz, co się stało, gdy poszłaś się pożegnać z Lewisem? — zapytała, kładąc rękę na moim ramieniu, prawdopodobnie w geście mentalnego wsparcia, jednak ja byłam w totalnej rozsypce. Po co mi to wszystko właściwie było?
Westchnęłam ciężko, czując, jak emocje znów zaczynają mnie przytłaczać. Wzięłam głęboki oddech, próbując się uspokoić.
— Lucy, to wszystko jest takie skomplikowane. Poszłam się pożegnać z Lewisem, ale zamiast spokojnej rozmowy, wszystko się posypało. Był wściekły, albo zawiedziony, że nie wrócę na Arabię. Nie rozumiał, dlaczego potrzebuję więcej czasu dla siebie. Zaczęliśmy się kłócić, a ja... ja po prostu nie mogłam tego znieść. Wybiegłam stamtąd, jak zwykły tchórz. — moje słowa brzmiały jak przyznanie się do porażki.
Lucy słuchała uważnie, nie przerywając mi, co dało mi odrobinę odwagi, by kontynuować.
— Jednak on pobiegł za mną. Zaczął mnie przepraszać i nawet próbował mnie zrozumieć, ale ja nie potrafiłam mu wyjaśnić, co czuję. Byłam tak zamknięta w sobie, że odtrąciłam go totalnie. Teraz myślę, że to wszystko mogło potoczyć się inaczej, gdybym tylko była bardziej otwarta. — Nieistotne. — odchrząknęłam. — Wracając do reszty... Zaczął mi wyjaśniać, że to nie moja wina, pocieszał mnie, a nawet przytulił... w ogóle zaczął mówić rzeczy, które nawet nie powinny być w tej rozmowie, bo przecież była to rozmowa czysto teoretycznie w sprawie bójki, a on powiedział, że planuje coś zrobić przed wyścigiem w Arabii i że muszę być. — powiedziałam, jednak po minie przyjaciółki mogłam śmiało stwierdzić, że nie zrozumiała nic.
— Dobra wystarczy tego, bo widzę, że dużo cię to kosztuje. — zaczęła, widząc jak plączę się we własnych słowach.
Nie naciskała dalej. Wiedziała, że będę musiała to przetrawić na własny sposób i we własnym czasie. Skupiłam się na pisaniu kodu, pozwalając, by znajome dźwięki klawiatury mnie uspokoiły. Jednak w głębi duszy wiedziałam, że ta rozmowa z Lewisem nie była zamkniętym rozdziałem, a jedynie początkiem czegoś, co prędzej czy później będę musiała dokończyć.
Lucy delikatnie ścisnęła moje ramię, dając mi znak, że jest przy mnie. Westchnęła, wstając już, a następnie odchodząc. Gdy usłyszałam zamknięcie drzwi, odetchnęłam głęboko czując, że nadal cały stres i presja ze mnie nie zleciała.
CZYTASZ
Tylko Moja | Yandere F1
FanfictionLucy Horner, córka szefa zespołu Red Bull Racing, w tym roku będzie uczestniczyć w całym sezonie. Na tę wycieczkę zabiera swoją przyjaciółkę, która nie ma bladego pojęcia o świecie formuły. Pomimo tego, to właśnie ona staje się celem uwagi wszystkic...