Prolog

173 4 0
                                    

Książka została napisana zarówno z narracją jak i narracją przez bohaterów.

Mam nadzieję, że przejścia są wyraźnie zaznaczone.

Miłego czytania :*

********

Siedziałam skulona w swoim pokoju, opierając się o łóżko. W jednej ręce trzymałam środki przeciwbólowe, które zostały po matce, a w drugiej butelkę alkoholu. Tego akurat w naszym rodzinnym domu nigdy nie brakowało. Dociskając nogi do piersi, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze stojącym naprzeciwko mnie. Nie byłoby nic dziwnego, 22- letnia dziewczyna o dużych zielonych oczach i długich włosach w kolorze ciemnego blondu. Byłam dość drobna, miała 160 cm wzrostu, nieco zaokrąglone biodra, jak i pośladki, przez treningi tańca. Nic nadzwyczajnego, gdyby nie potargane włosy, rozerwana koszulka odsłaniająca moje małe piersi, siniak na policzku oraz rozcięta warga, z której na różowe usta sączyła się krew.

- On znów to zrobił. Znów mnie uderzył. - pomyślałam.

Łzy spływały po moich rumianych policzka. Płakałam nie dlatego, że ojciec znów mnie pobił. Przyzwyczaiłam się już do ciągłych awantur, bicia i poniżania. Najlepsze było, że nie czuła w tych momentach kompletnie nic, nie czuła nawet nic do człowieka, który nazywał się naszym ojcem. Nie czułam strachu, bólu, gdy byłam bita, nawet go nie nienawidziłam, bo nienawiść, to też uczucie. Zazwyczaj stawiałam czoło wszystkiemu, co dzieje się w tym domu, ale dzisiaj, to wszystko po prostu mnie przerosło.

Pomyślałam:

- A gdyby skończyć, to raz na zawsze. Wystarczy zażyć leki, popić wódką. Potem nie będzie nic, bólu, krzyków, będzie tylko ciemność. Upragniony spokój. Wreszcie spotkać ukochaną mamę.

- Czy ja naprawdę nie zasługuję na lepsze życie, przynajmniej normalniejsze? Dlaczego, muszę martwić się, czy ojciec mnie nie pobije mnie tak, że pewnego razu już się nie podniosę. Gdyby taka sytuacja miała miejsce, jaki los czeka moje rodzeństwo? Mam już tego dość, zostałam z tym wszystkim sama! Nienawidzę swojego życia! Nienawidzę! - krzyczałam pełna złości na wszystko co mnie otaczało - Mamo, powtarzałaś, że będę szczęśliwa, to nazywasz szczęściem?! - odchyliłam głowę do tyłu.

Wiedziałam, co muszę zrobić. Byłam zdeterminowana.

- Czas to skończyć.

Odkręciłam butelkę alkoholu, otworzyłam pudełeczko tabletek i wysypałam całą jego zawartość na drżącą dłoń. W sumie to nie jest pierwszy raz, kiedy o tym myślałam, ale pierwszy, kiedy chce to zrobić. Zazwyczaj kończyło się tylko na myślach. Podniosłam dłoń z tabletkami do ust. Przez spazmy jakie władały mym ciałem, kilka z malutkich białych tabletek spadło na podłogę. Moja dłoń sięgnęła ust. W ostatniej chwili do moich uszu napłyną przeraźliwy płacz bliźniaków oraz ryk potwora dręczącego mieszkańców tego domu.

- Nie! Co ja wyprawiam? 

Spojrzałam na swoje ręce, przedmioty które w nich trzymałam. Biorąc zamach odrzuciłam tabletki w kąt pokoju. Butelka z alkoholem wyleciała z mojej dłoni, rozlewając się na podłogę. Przeraziłam się. Dotarło do mnie, co chciałam zrobić. Byłam wykończona zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Dźwięk tłuczonego szkła dotarł do pokoju.

- Bliźniaki!

Wybiegłam z pokoju jak oparzona, porzucając niedokończone myśli. Najważniejsze teraz było bezpieczeństwo mojego młodszego rodzeństwa.

Jak ona mogła pomyśleć o czymś takim? Katerina była pewna tylko jednego, za wszelką cenę musi chronić swoje rodzeństwo, nawet za cenę samej siebie. Nie wiedziała jeszcze wtedy jak ostatnie słowa jej matki, okażą się prawdziwe. Jaką cenę przyjdzie im zapłacić, po drodze do szczęścia?



*********

Prolog już jest! Mam nadzieje, że spodoba wam się ta historia. Dajcie znać w komentarzach.

Całuski, kochani :*

Księżniczka BratvyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz