꧁༒РŐV.ŐŃ⪩•༒꧂
Obudziłem się w dosyć dziwnym miejscu. Nie wiedziałem co tu robię, ani jak się tu znalazłem. Wstałem z jakże niewygodnego łóżka i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie mogłem go nazwać pokojem, bo zdecydowanie, nawet jeśli trochę tak wyglądał, to nim nie był.
Wbrew pozorom, było tu dosyć ciasno. Przeszedłem parę kroków. Czułem czyiś wzrok, jakby ktoś mnie obserwował. To zdecydowanie nie było przyjemne uczucie. Po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
W pomieszczeniu znajdowało się łóżko i zaraz koło niego nie wielkie biurko ze stołkiem, które miało zastępować fotel. Po drugiej stronie znajdowała się umywalka i ubikacja. Była ona dosyć widoczna, bo zdecydowanie nie była oddzielona niczym oprócz zawieszonej "firanki", którą można było się zasłonić. Zaraz koło tego, znajdowały się żelazne drzwi.
Próbowałem je otworzyć co skończyło się niepowodzeniem. Kto mnie tu zamknął. Czy to Hacker? Zrobiłem coś nie tak i teraz che mnie ukarać? A może to ktoś inny, osoba którą znałem z przeszłości i teraz mnie tu zamknęła dopóki jestem bezsilny. Nawet jeśli to kto? Ktoś z wojanowiczan? Jakim cudem oni się o mnie dowiedzieli?
Było tak dużo pytań jednak nie miałem dosłownie na żadne z nich odpowiedzi. Wróciłem na łózko, usiadłem na nim i oparłem plecy o ścianę. Nie mam pojęcia ile czasu tak siedziałem. Może godzinę? Może trochę dłużej, jednak po jakimś dłuższym czasie usłyszałem jak ktoś przekręca zamek w drzwiach, a następnie je uchyla. Drzwi jednak szybko się zamknęły, a ktoś inny zamknął je od zewnątrz. Podniosło mnie to szybko na nogi.
- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy - powiedział bardzo znajomy mi głos.
- Palion? Co ja tu robię?
- Oj nie rób sobie jaj ze mnie. Wiesz co tu robisz i co nam zrobiłeś - syknął. Czułem jak bardzo moje ciało się spina.
- Ale - i tu mi urwał nie dając mi dojść do głosu.
- Jakim cudem ty w ogóle żyjesz? Przecież cię zabiliśmy - tym razem jego głos był spokojniejszy jednak wciąż zimny.
- Sam tego nie wiem - usiadłem znowu na łóżku - siedziałem w ciemności przez bardzo długi okres czasu i nagle się tu pojawiłem. Zrozum, że nie szukam kłopotów - odpowiedziałem szczerze, a mój wzrok przeniósł się na jego, jakże drobną jednak dobrze zbudowaną, sylwetkę.
- Nie chcemy cię tu, rozumiesz? Jednak z racji, że znaleźliśmy cie w domu Hackera, możesz wiedzieć trochę więcej niż my. Zadam ci kilka pytań, a ty mi na nie grzecznie odpowiesz. Zrozumiano?
- Jakie pytania?
- Ile czasu tu jesteś? - zaczął od łagodnego i dosyć prostego pytania.
- Nie wiem, parę dni, może tydzień.
- Czy Hacker mówił ci coś o sobie? Wiesz może jaki jest jego słaby punkt?
- Nawet jeśli, bym wiedział, nie powiedziałbym ci - stwierdziłem. To było oczywiste, że nic mi nie powiedział. Znaliśmy się za krótko, jednak powiedziałem wprost to co myślę.
- Mów prawdę - warknął. Wyjął z kieszeni scyzoryk.
- Nic mi nie mówił...
- Kłamca. Albo będziesz mówił, albo zostawimy cię tu na długi czas, bez jedzenia ani picia. Same tortury. Więc bądź dobrym chłopcem i powiedz prawdę. Czy Hacker mówił ci o swoim słabym punkcie?
- Ja naprawdę nic nie wiem! Nie ufa mi jeszcze na tyle, by spytać o takie rzeczy! - krzyknąłem jednak moje słowa były jak najbardziej szczere.
- W takim razie zrobimy to w inny sposób....
~"Ktoś chyba skumał, że jesteśmy sporo warci. Jak ktoś jest inny to najłatwiej go zeszmacić. Jak czujesz iskrę to stajesz się trochę łatwy do zrobienia z ciebie świra lub wariatki."
---
No i wleciał kolejny rozdział. Jakoś tak szybko, no nie? XDD
Mam wrażenie, że serio wam się nudzi w życiu że czytacie to gowno XXD ale no jak chcecie to macie21:55
CZYTASZ
𝑊ℎ𝑒𝑛 𝑦𝑜𝑢 𝑓𝑜𝑢𝑛𝑑 𝑚𝑦 𝑡𝑟𝑢𝑡ℎ ⩻ᴏɴ x ʜᴀᴄᴋᴇʀ⩼
FanficOn pojawia się spowrotem na Wojanowicach, nie ma żadnych mocy co liczy się z tym, że nie ma jak przerwać. Poznaje Hackera który go przygarnia i pozwala mu z nim zostać oraz, w którym po paru dniach się zakochuje ale nie potrafi się do tego przyznać...