Wartość

39 7 11
                                    

***Amelia***


Jakie to uczucie, mieć tytuł doktora, wymarzoną pracę w towarzystwie świetnych ludzi i najlepszą rodzinę na świecie, a to wszystko jeszcze przed trzydziestką? Cudowne! Chociaż czasem trudno mi się przyzwyczaić do tego, że ludzie mówią do mnie per ,,pani doktor". W końcu naprawdę jestem z siebie dumna i nie mam oporów, żeby to komuś powiedzieć na głos. Więc, jeżeli zastanawiasz się, jak na przestrzeni ostatnich lat ewoluowała moja samoocena, to z dumą informuję, że po tamtej dziewczynie przepraszającej za grzech własnego istnienia praktycznie  nie ma już śladu. Oczywiście, dalej mam chwilami poczucie, że musi być idealnie, ale to tylko ze względu na to, że tego wymaga ode mnie praca.  Nie mam już problemu, żeby całą sobotę przesiedzieć w piżamie, bez makijażu i z pizzą na dowóz jako obiad. Coś takiego też jest w życiu potrzebne, niekiedy nawet bardzo. Co jeszcze robię w taką, jak to określam ,,leniwą sobotę"? Oglądamy we trójkę pewną serię filmów o małym czarodzieju z piorunem na czole,  wcinamy popcorn garściami i robię sobie z Dianą coś w rodzaju domowego SPA. Maluję jej paznokcie ( które oczywiście zmywamy przed szkołą), nakładamy maseczki i...po prostu rozmawiamy. A że moja córka, jak na swoje siedem lat, jest dzieckiem bardzo lotnym, jest z nią o czym pogadać. 


***

Stukot moich szpilek odbija się od szpitalnej podłogi. Tak, operuję w szpilkach, jeżeli kogoś to zastawia. Kiedy stoi się po parę godzin codziennie, zdawać by się mogło, że po skończonej operacji odpadają mi stopy, ale.. nic podobnego. Po prostu podczas pracy nie myślę o tym, że coś być może mnie boli. Bo tak naprawdę nic nie może mi wtedy być.  W takim momencie jestem jedynie ja i pacjent. A w zasadzie jego serce. Ponoć każdy się spodziewał, że skoro jestem młoda, to pewnie pacjenci będą mi umierać, a muszę się pochwalić, że jeszcze nikomu nie byłam zmuszona wystawić ,, świętych papierów", co w języku moich znajomych po fachu oznacza nic innego jak akt zgonu. I oby tak zostało.


***


Kolejna pacjentka. Starsza pani z chorobą węzła zatokowego. Po ostatniej ,,przygodzie" z transplantacją, wszczepienie rozrusznika wydaje się sprawą banalną jak wstawienie wody na herbatę. 


- To ona będzie mnie kroić?- kobieta wydaje się wręcz przerażona na mój widok. No tak, zapewne spodziewała się kogoś starszego i z większym doświadczeniem. 


-Tak. Ja się panią zajmę. Chciałaby się pani czegoś dowiedzieć, zanim zaczniemy?-  mówię, cały czas się uśmiechając. To podstawa w kontakcie z pacjentem. Banan na twarzy pomaga wzbudzić zaufanie. Tak przynajmniej słyszałam na studiach i do tej pory działało. 


- Ile to będzie trwało?


- Około godziny. Tyle co nic. Na spokojnie, będę mówić, co robię. 


***


Lubię swoją pracę. Ale o wiele bardziej od niej cenię sobie moment, kiedy w końcu mogę wrócić do domu. Odłożyć stetoskop, odciąć się od stale pikającego kardiomonitora . A jeszcze lepsza od tego jest świadomość tego, kto na mnie w tym domu czeka. 


- Wróciłam!- wołam, otwierając drzwi. Odpowiada mi cisza.- Schowaliście się?


Nadal nie dostaję odpowiedzi więc wchodzę do salonu. Co widzę? Diankę i Wojtka pochylonych nad książkami. Ona nad ,,Mikołajkiem", on nad ,,Kasacją".


- Ja wiem, że obie serie, które sobie dzisiaj wybraliście do czytania, są bardzo wciągające, ale że aż tak?


- O, już jesteś- mąż unosi głowę znad tomu.


- No jestem. I od piętnastu minut nikt nie raczył do mnie podejść i się przywitać.


- Tak wygląda ta twoja praca? Jak tak, to się może przebranżowię i też będę całymi dniami czytać Mroza?  Dobrze, że jeszcze nie włączyłeś serialu, żeby sobie porównać książkową Chyłkę z tą, którą zagrała Cielecka- wybucham śmiechem. 


- Mam coś takiego w planach- przyznaje.- Ale sama wiesz, że to nie jest serial, który ogląda się z rodziną przy niedzielnym obiadku. A.. wybaczysz nam to? Trochę z Dianą popłynęliśmy z czytaniem.


- Wybaczę.


I pomyśleć, ze jeszcze kilka lat temu poważnie powątpiewałam we własną wartość...



Hej!

Na wstępie przepraszam, że rozdział nie pojawił się wczoraj.

Musiałam go dopracować:)

Mam nadzieję, że mimo to Wam się podoba<3

I że nie macie mi za złe tego ogromu nawiązań do książek Mroza;)

Do następnego!

P.

Miłość bez barier TOM IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz