Reakcja

25 7 6
                                    

***Amelia***


Jako lekarka bardzo często muszę reagować szybko i zdecydowanie. Bo od tego w większości zależy życie mojego pacjenta, o którego od początku muszę dbać jak o źrenicę oka.  Całkiem niedawno przecież przysięgałam bronić chorych od uszczerbku i krzywdy.  Lubię to, co robię i nie zmieniłabym tego zawodu na żaden inny. Ale medycyna ma jeden, główny mankament.  Często mnie przez nią...nie ma.  Nie jestem w stanie policzyć, ile razy Dianka przeze mnie płakała, bo w ostatniej chwili musiałam zmienić plany i, zamiast z nią na lody, jechałam na blok, bo pacjent potrzebował operacji ,,na już".  Wprawdzie nie było takich sytuacji zbyt dużo, ale zdarzało się.  To paskudne uczucie. Wiedzieć, że zawiodło się swoje własne dziecko. Mogłam jej w takich momentach obiecać wszystko, przepraszać miliardy razy, a ona i tak obstawała przy swoim stanowisku, zakładającym, że jestem jej wrogiem numer jeden. Śmiałam się wtedy przez łzy, że ona też pewnie chciałaby, żeby coś wydziobało mi nie wątrobę, jak doświadczył tego Prometeusz, a serce. Bo w jej mniemaniu pewnie tyle ich zoperowałam, że zdążyłam wyzbyć się tego swojego. Ale... mam nadzieję, że wie, jak bardzo jest dla mnie ważna.  Codziennie jej to powtarzam, mimo że nie zawsze czuję się dla niej wystarczająco dobra. A mam nadzieję, że jednak jestem.


***

- Mamo, powiesz w końcu, co ci  się stało w nocy?- Diana wydaje się zniecierpliwiona moim milczeniem.


- Zastanawiasz się, czemu krzyczałam, tak?-  upewniam się, wchodząc do jej pokoju. Wstyd się przyznać, ale sama nie do końca wiem, jak tę rozmowę zacząć i jak nią następnie pokierować, żebyśmy obie nie czuły się zażenowane tym, co by jednak nie mówić, lekko kłopotliwym tematem.


- Tak. Bolało cię coś?


- Nie, skarbie. Wręcz przeciwnie. Było mi wtedy bardzo...miło.  Widzisz, czasem tak jest, że jak dwoje ludzi bardzo się kocha, to... czasem jest im ze sobą na tyle dobrze, że tylko krzyk jest w stanie te emocje rozładować. 


- I wam tak było w sobotę?


- Tak. Ale ty się z tym nigdy nie śpiesz. Masz jeszcze czas. Bardzo dużo czasu.


- To znaczy, że ile lat?


- Tak dokładnie nie wiem. Może dziesięć, piętnaście albo dwadzieścia lat-tłumaczę, w myślach dodając: ,,O ile tata pozwoli jakiemuś chłopakowi w ogóle się do ciebie zbliżyć".- Chcesz wiedzieć coś jeszcze?


- Kiedy pojedziemy do Warszawy?


- A co, znowu byś chciała jakiś super prezent od wujka Michała, nie?-zgaduję.- I żeby ci ciocia zrobiła paznokcie jak ostatnio?


Opiera się o ścianę i posyła mi swój pełny zakłopotania uśmiech. Widzimy go zawsze, kiedy demaskujemy jakiejś jej niewypowiedziane ,,życzenia".


- Teraz raczej nie- przyznaję smutno.- Cioci jest ostatnio bardzo przykro. A sama wiesz, że jak ktoś jest smutny, to raczej nie chce mieć gości. 


- To dlatego, że umarło jej dziecko?- pyta, a ja potrzebuję chwili, żeby otrząsnąć się z szoku, który u mnie wywołała.


- Skąd ty o tym wiesz?- w moim głosie chyba słychać lekkie przerażenie.


- Słyszałam, jak wtedy rozmawialiście i...


- Diana, przecież tyle razy ci mówiliśmy, że nie wolno podsłuchiwać, kiedy dorośli rozmawiają...


- Przepraszam.


***


Od dłuższej chwili bezskutecznie przeszukuję Internet w poszukiwaniu sukienki dla  córki. A okazja jest specjalna, bo chodzi o wesele Mileny, do którego co prawda mamy jeszcze jakieś cztery miesiące, ale wiadomo. Przezorny zawsze ubezpieczony. A że Dianka po raz kolejny  będzie sypała kwiatki, musi wyglądać wręcz nienaganne.


- Co myślisz o tej?- zagaduję, pokazując jej na ekranie długą, miętową sukienkę z kokardą z tyłu.-Podoba ci się?


- Nie. Nie lubię niebieskiego. 


- To jaki kolor by ci pasował? Różowy?- strzelam, znając jej upodobania.


Kiwa głową.


- A kupimy mi buty?


- Jakieś pantofelki na pewno- obiecuję.


- Ale ja chcę, żeby one były na obcasie - precyzuje, a moje oczy chyba zaczynają wielkością przypominać spodki.


- Jeszcze czego? Może jeszcze mamy ci w Olsztynie makijażystkę znaleźć?


- Serio?


- Dziecko, ty tam będziesz sypać kwiatki, czy męża szukać?- Wojtek w końcu włącza się do naszej wymiany zdań, chcąc najwyraźniej pomóc mi w wyperswadowaniu młodej tych...szalonych pomysłów. A sama zainteresowana wygląda na, cóż....chyba lekko niepocieszoną naszą dezaprobatą, bo bardzo szybko ucieka do swojego pokoju...



Hej!

W tym rozdziale zależało mi na ukazaniu relacji Amelki z Dianą.

Pani Doktor spełnia się także jako mama, prawda:)

Mam nadzieję, że Wam się podoba<3

Do następnego!

P.

Miłość bez barier TOM IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz