//Część trzecia: Dwa dni przed Świętami Bożego Narodzenia\\
Harry przez chwilę został, popatrzył się na mnie, uśmiechnął się co ja odwzajemniłem, a potem poszedł do swoich rodziców. Ja pozbierałem gazety ale patrzyłem trochę na nie, było ich 16, zawsze robili po dwie, w pierwszych zadawali sobie pytanie:
Czy Syriusz Black, na pewno nie żyje? Może czegoś nie wiemy?
Albo coś w tym stylu, w ogóle nie napisali nic o bliskich, Regulusie, Jamesie, Lily, Peterze, dziewczynach, i o mnie nic. Co prawda o jego "rodzicach" wspomnieli, ale to nie była jego rodzina, jedynie testy DNA to pokazywały.Wracając.
Pozbierałem gazety, i wróciłem do kuchni. I szczerze nie myślałem że z Jamesa taki artysta. Bombki były porozkładane na blacie i na stole kolorystycznie, od czerwonego po sam fiolet, no trochę tego mam. Podobno moja rodzina miała bzika na punkcie ozdabianiu domu na Święta. Lily siedziała znudzona i patrzyła na dzieło Jamesa.
-Nie pozwolił mi dotknąć ani jednej..-nagle się ożywiła-A to on zbił ich 13 w ostatnie Święta z Harrym.
-Ciii, też cię kocham Lilcia, a Remus myślisz że który kolor by pasował do ozdobienia? Bo zielony i czerwony to chyba takie najbardziej kolory do twojego domu przeznaczone nie?
-Yy James daj mi chwilę ja muszę się zastanowić.
-Remus my nie będziemy tutaj spędzać 10 godzin, proszę o szybkie zastanowienie się.
-Zabrzmiałeś jak wyłudzacze którzy dzwonią z propozycją pożyczki, ale masz rację czerwony i zielony bedą git. Będzie jeszcze bardziej świątecznie.
A więc wybraliśmy wszystkie czerwone i zielone bombki, chwila... Ja nie mam choinki chyba.. Jezus Maria...-Ej bo ja chyba choinki nie mam...
-REMUS SERIO?-powiedział James, na co się skrzywilem i zacząłem się śmiać. Już wiem jak się czuli James i Syriusz kiedy na nich krzyczałem po tym jak znowu wciągnęli mnie w psikusy.
-Dobra James ty się nie gorączkuj ja pojadę z Remusem po choinkę.
-Dobrze Lils, jedźcie ja zostanę z kundlem i Harrym.
-Nie kundel a Coco, James.
-Niech zgadnę Coco od kakao a kakao od czekolady?
-Dokładnie.
-Obsesyjna obsesja.
-Dobra Remus, chodź.-Powiedziała znudzona Lily, coś się chyba stało..
Poszliśmy z Lily ubrać się w płaszcz, szalik i czapkę.
Zapomniałem wspomnieć o tym że, James i Lily mają drugie dziecko, ich samochód, z tego co od Jamesa słyszałem to bardziej Lily się na nie cieszyła. Wsiedliśmy do samochodu porozglądałem się po nim, w sensie popatrzyłem jak wygląda w środku.-Ładne masz dziecko.
-WIESZ?
-Ale co?..- Na to Lily położyła głowę na kierownicy - co zrównało się z głośnym trąbieniem - uszy zaczęły krwawić niczym kiedy słyszę ABBA.*
-Lily?...
-Jestem w ciąży..
-Gratulacje!
-Remus...- Popatrzyłem się na nią z zmartwieniem, chwila ona chyba nie chce być w ciąży...?
-Lily między tobą a Jamesem jest okej?
-Właśnie chyba nie...
-Lils co się dzieje?
-Ostatnio niezbyt się dogadujemy... Trochę się kłócimy... Nie chce żeby Harry miał takie dzieciństwo... A zwłaszcza to dziecko. Kolejne.
-Zapiszcie się na terapię małżeńską, znaczy jeszcze nie ale może coś pomoże.
-Dobra Remi jedziemy po tą choinkę. - Odwróciła ode mnie wzrok i odpaliła silnik.
Po jakichś 20 minutach byliśmy już na wystawie choinek, zauważyłem od razu taką nie za dużą, nie za małą, idealna.
-Lils, bierzemy tą.- Nic.- LILS
-JEZUS.
-Bierzemy tą.- Wskazałem na tą nie za wysoką i nie za niską.
-Dobra do pana idziemy, może uda się wbić w kolejkę.
Znaleźliśmy się prawie na końcu kolejki, bo parę osób doszło za nami.
Chwila... Skądś kojarzę te włosy. Życie zapytam. Pacnąłem ramię jakiegoś mężczyzny przede mną.
Obrócił się, od razu poznałem w nim Regulusa.-Remus! Część! Hej Lily!- Kurcze jaki szczęśliwy... Nie widziałem go takiego od lat, w ogóle go od lat nie widziałem.
-Cześć Reggie, wróciłeś z Francji?
-Tak chcieliśmy spędzić Święta w Anglii gdzieś.
-Chcieliście?..- Chyba mnie pojebie, Mulciber, w latach szkolnych Reggie spotykał się trochę z Jamesem, ale teraz Mulciber?..
-Oo.. Hej!-Powiedziałem trochę zdziwiony i zmieszany.
Wyciągnął do mnie rękę, idioto znamy się, miałem zamiar to powiedzieć, nie powiedziałem, no 7 lat /ogarniając 3 "dzieci" a w sumie 2 i jedne dosyć spokojne ale nadal "dziecko", na myśli mam: Jamesa, Syriusza i Petera oczywiście\ przypadało się do bycia bardziej kulturalnym i spokojniejszym. A no i Minnie, kurcze szkoda że nie mogę jej spotkać, ciągle jest nauczycielką, i ma dużo pracy, co rok nowi pierwszoroczni, a co rok odchodzą siudmoroczni. Wracając. No byłem zdziwiony że Mulciber. Ale no podałem mu rękę.-Yy.. Regulus chciałbyś przyjść na wigilię do mnie? Będzie James z Lily i ich synkiem, Peter dziewczyny.
-Okej, przyjdziemy.-uśmiechnął się. Odwrócił się stopniowo do nas już tyłem, i chyba spytał się Mulcibera, czy nie pójdą gdzie indziej chyba na kawę, o ten pan też sprzedaje kawę, fajnie. W każdym razie poszli i rzuciliśmy sobie wszyscy po krótkim "hej" i "cześć".
Po niecałej GODZINIE, dostaliśmy się na początek kolejki, i kupiliśmy choinkę, pan zaniósł nam choinkę do auta i wróciliśmy./*°•*°'•°
Przepraszam że znowu tak późno ale no trochę się że tak powiem
Zleniwcowałam
Ale jest część, jest część. Kolejna część będzie albo dzisiaj jeszcze albo jutro.
Miłego 🎀A i jeszcze jedno to * przy ABBA znaczyło to że chyba Remus nie lubił ABBY więc dałam ten piękny zespół niestety tam☹️.

CZYTASZ
Coco | | Wolfstar
Short StoryRemus samotny po zaginięciu Syriusza w pod koniec 1975 roku w przerwę świąteczną, znajduje psa 8 lat później, a reszta w środku.