Chuuya Nakahara prowadził małą, ale bardzo znaną kwiaciarnię. Zawsze przykładał się do robienia swoich bukietów bez względu na okazję, przez co miał wielu klientów. Jednak tylko jednego zapamiętał na zawsze: Osamu Dazaia.
A to wszystko zaczęło się pewnego spokojnego, słonecznego dnia...Chuuya akurat nie miał wielkiego ruchu w kwiaciarni więc spokojnie siedział sobie za ladą i czytał książkę. Nagle do budynku wszedł wysoki brunet w jasnym beżowym płaszczu. Meżczyzna uśmiechał się wesoło, niczym ktoś kto własnie wygrał los na loterii. Jednak prośba tego faceta wyjątkowo zdziwiła Nakaharę.
-Chciałbym zamówić kwiaty na pogrzeb.- oznajmił z uśmiechem brązowooki.
Rudowłosy spojrzał na niego jak na idiotę, mężczyzna przed nim napewno nie wyglądał na kogoś w rozpaczy.
-A czyj to pogrzeb?- zapytał spokojnie niebieskooki.
-Mój.- odpowiedział z szerokim uśmiechem brunet.
No tego to się Chuuya niespodziewał, ale kim on był żeby oceniać?
-No dobrze, to jakie kwiaty pan sobie życzy?- ton rudzielca o dziwo dalej był spokojny.
-Nie "pan", tylko Osamu Dazai.-
Uśmiechnął się jeszcze szerzej brązowooki.
Niebieskie tęczówki dokładnie zmierzyły wzrokiem wyższego mężczyznę, Chuuya patrzył na niego jak na idiotę, przecież nikt normalny nie przychodzi do kwiaciarni zamawiać kwiatów na własny pogrzeb.Po chwili ciszy Nakahara westchnął i powiedział:
-w takim razie, Dazaiu, jakie chcesz kwiaty?-
Osamu uśmiechnął się zadowolony i zaczął chodzić po niewielkim budynku kwiaciarni i wybierać różne kwiaty, oczywiście pytając o ich nazwy. W końcu wybrał, a Chuuya zapisał na kartce jego wybór i wszystko podliczył.
-Razem będzie trzydzieści tysięcy jenów.- odparł spokojnie rudowłosy.
-Co?! Panie kolego ja przecież tyle nie mam.- Marudził brunet a ton jego głosu stał się wręcz dziecinny.
-A jak weznę zwiędnięte kwiatki to jest opcja na zniżkę?- dodał po kilku sekundach namysłu Dazai.
Nakahara przewrócił oczami, ledwo zachowując resztki spokoju, odpowiedział:
-Jeśli jesteś aż tak zdesperowany to możemy iść na taką ugodę. Wtedy wyjdzie dwadzieścia osiem tysięcy i pięćset jenów. Może być?-
Brązowooki westchnął dramatycznie ale kiwnął głową mówiąc:
-No niech będzie. Ale zapłacę to w ratach, bo teraz tyle przy sobie nie mam.-
Niebieskooki przetarł twarz dłonią zmęczony. Czemu ten klient musiał być aż tak irytujący?Koniec końców doszli do porozumienia, Osamu postanowił codziennie przynosić pięćset jenów do kwiaciarni aż do momentu zapłacenia całej kwoty. Natomiast Chuuyi ten układ nie zbyt przeszkadzał, przynajmniej pozbędzie się kwiatków które zwiędły. I tak powoli mijały kolejne dni, pomimo że Nakahara dalej uważał towarzystwo Dazaia za irytujące to nawet je lubił. Nawet nie zauważył kiedy zaczął z utęsknieniem czekać każdego dnia aż brunet przyjdzie wpłacić część kwoty i poprostu porozmawiać przez resztę dnia z rudowłosym o różnych nieistotnych rzeczach.
-To znowu ja! Znalezłem na ulicy to pięćset jenów!- brunet z entuzjazmem pokazał niższemu mężczyźnie pieniądze, które znalazł. Były trochę brudne ale nie przeszkadzało to mu za bardzo.
-Widzisz jakie mam szczęście?!- dodał dalej zadowolony oraz dumny z siebie Osamu, z szerokim uśmiechem na ustach.
Nakahara mimowolnie posłał mu lekki uśmiech i wsadził pieniądze do kasetki a potem zapisał coś na kartce.
-Ile mi zostało do zapłaty?- zapytał Dazai, przyglądając się dokładnie wszystkim ruchom rudowłosego.
-Piętnaście tysięcy.- odpowiedział mu Chuuya, sprawdzając jeszcze coś w swoich zapiskach.
Brunet westchnął cicho, dalej nie spuszczając wzroku z niebieskookiego.
Gdy ich spojrzenia w końcu się spotkały, Osamu uśmiechnął się wesoło. Nakahara westchnął ale lekki uśmiech również odwiedził jego twarz. Było mu dobrze tak jak jest, szczególnie jeśli odwiedziny tego bruneta trwałyby do końca świata.Niestety czas jest zbyt szybki i zanim się obejrzymy, już go nie mamy.
Minął kolejny miesiąc, dzisiaj Osamu miał wpłacić ostatnie pięćset jenów.
Rudowłosy od rana czekał na mężczyznę, niecierpliwie krzątając się po kwiaciarni. Usłyszał charakterystyczny dzwonek, oznaczający że ktoś wszedł do budynku.
Szybko odwrócił się w stronę drzwi i na widok bruneta, uśmiechnął się wesoło.
Widząc to Dazai odwzajemnił szybko uśmiech i podał Chuuyi pięćset jen.
-Ile jeszcze zostało do zapłaty?- zapytał brązowooki, patrząc w stronę zapisek Nakahary, leżących na ladzie oraz odkładając swój płaszcz na krzesło obok.
-To były ostatnie pięćset jenów. Brawo, zapłaciłeś całą sumę.- lekki uśmiech dalej był na twarzy niebieskookiego pomimo że w tonie jego głosu było słychać coś na typ smutku. Nie chciał, żeby Osamu przestał go odwiedzać. Bardzo tego nie chciał.
-Oh...tak szybko?- powiedział trochę zaskoczony oraz czymś przygnębiony brunet, któremu uśmiech znikł z twarzy. Nie spodziewał się, że ten dzień nadejdzie tak szybko. Spojrzał na Chuuyę troskliwie i podszedł do niego.
Po chwili zastanowienia brązowooki przytulił mocno niższego mężczyznę, który spojrzał na niego zdziwiony ale odwzajemnił gest. W końcu usłyszał cichy głos Dazaia zaraz obok swojego ucha:
-Dziękuję... naprawdę bardzo dziękuję za wszystko Chuu...-
Rudowłosy poczuł na swoim policzku delikatne usta bruneta. Nie odsunął się od wyższego tylko pozostał w tej pozycji do momentu, kiedy to brązowooki się odsunął, po czym poprostu, mówiąc szybkie "żegnaj," wyszedł z kwiaciarni. Niebieskooki stał chwilę analizując co się stało, zauważył płaszcz Osamu. Wybiegł z kwiaciarni wraz z płaszczem w rękach, jednak Dazai był już dawno poza zasięgiem jego wzroku.
Mężczyzna wszedł spowrotem do swojej kwiaciarni, odkładając płaszcz na wieszaka.
Chuuya postanowił czekać aż brunet wróci odebrać płaszcz.Następnego dnia, do Nakahary zadzwoniła kobieta z zakładu pogrzebowego:
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panem Chuuyą Nakaharą?- odezwał się spokojny kobiecy głos.
-Tak, w czym mogę pomóc?- odpowiedział trochę nerwowo rudowłosy, czekał na bruneta i nie chciał zawracać sobie głowy czymś innym.
-Podobno miał pan przygotować kwiaty na pogrzeb pana Osamu Dazaia. Jeżeli tak to proszę o przewiezienie gotowych kwiatów do naszego zakładu.- głos kobiety dalej był spokojny.
-Mogę zapytać dlaczego?- ton Nakahary stał się bardziej nerwowy. Nie wiedział coś się dzieje... Albo wolał udawać, że nie wie.
-Pan Dazai zmarł na skutek samobójstwa, wczoraj w nocy, natomiast dzisiaj odbywa się jego pogrzeb, dlatego potrzebne są kwiaty, które pański klient zamówił.- Kobieta dalej brzmiała tak samo spokojnie, jakby wcale nie zniszczyła tą krótką kwestią życia rudowłosego.
Niebieskie oczy zaszły delikatnie łzami, mężczyzna odpowiedział tylko szybkie "będę w ciągu godziny" i zaczął szykować kwiaty. Pomimo, że brunet chciał zwiędłe kwiaty aby było taniej, to Nakahara przygotował bukiety z najpiękniejszych oraz najświeższych kwiatów jakie miał.Kiedy wychodził z budynku, wcześniej pakując kwiaty do auta, założył płaszcz który zostawił u niego Osamu dzień przed śmiercią. Wiadomość o tym, że brązowooki zakończył życie wciąż do niego nie dochodziła. Wsiadł do auta i pojechał w stronę miejsca gdzie ostatni raz miał zobaczyć twarz osoby którą tak pokochał.
Wtedy zrozumiał, że czas jest czymś co naprawdę ucieka za szybko i że już nigdy nie będzie mógł wypowiedzieć Dazaiowi słów "kocham cię". Zacisnął ręce mocniej na kierownicy, dalej prowadząc. To będzie ciężki dzień...To jest najlepsze co napisałam, więc jestem z tego dumna.
CZYTASZ
~Soukoku One Shots♡~
FanfictionTutaj pojawią się różne one shoty z Soukoku, pisane pod wpływem chwili i różnych pomysłów z których nie chciało mi się pisać długich książek. ~Zapraszam do czytania~