"But I like you!" Kindergarten au

51 3 7
                                    


Pierwszy dzień w przedszkolu był koszmarem dla pięcioletniego Osamu Dazaia, no przynajmniej na początku. Chłopiec nigdy nie lubił interakcji z innymi dziećmi, dlatego zawsze siedział w kącie sali i oglądał obrazki w jakiejś książce, która wydawała mu się nudna, ale nic lepszego nie miał do roboty a raczej nic innego nie chciał robić.

Po obiedzie w przedszkolu, mały Dazai znowu usiadł na swoim ulubionym miejscu, przeglądając obrazki w kolejnej książce.
Usłyszał kłótnię jakiś dzieci, a po chwili, trochę niższy od niego, rudowłosy chłopiec stał w kącie za karę. Brunet spojrzał na niego, w jego brązowym oku (tylko jednym bo drugie, było zasłonięte bandażem) zabłysnęły iskierki ciekawości. Wzrok niebieskookiego chłopca skrzyżował się z jego. Osamu szybko odwrócił wzrok.

Rudowłosy kucnął obok siedzącego na ziemi Dazaia i uśmiechnął się wesoło, nagle się odezwał:
-Nazywam się Chuuya, a ty?-
Głos niższego chłopca był pewny siebie i pełen entuzjazmu.

Osamu zamrugał kilkukrotnie, po czym odpowiedział cicho:
-Jestem Osamu...-
Entuzjazm Chuuyi go zainteresował, ponieważ rudowłosy wydawał się dla niego inny niż reszta dzieci, i to zdaniem małego bruneta było ciekawe.

W ciągu następnej godziny ich relacja o wiele się polepszyła. Teraz Nakahara siedział obok Dazaia i pokazywał mu album z różnymi rasami psów. Brązowooki nie przepadał za tymi zwierzakami ale radość z jaką niebieskooki o nich mówił, zdawała mu się zbyt fajna aby mu przerywać.

Później Chuuya gdzieś poszedł, za to Osamu usłyszał jak dwie dziewczynki, które stały niedaleko, szeptały między:
-Czemu ten chłopiec siedzi sam..?-
Zapytała jedna z dziewczynek, na co druga wzruszyła ramionami i jej odpowiedziała:
-Pewnie nikt go nie lubi.-
Obie dziewczynki poszyły się spowrotem bawić a brunet schował twarz bardziej w książce.

Nie minęła chwila a obok brązowookiego znowu usiadł rudowłosy, spoglądajac na niego pytająco. Chłopiec podał Osamu jednego z dwóch lizaków jakie dostał od wychowawczyni ich grupy przedszkolnej.
Brunet przyjął lizaka, oraz spojrzał kątem oka na Chuuyę. Niebieskooki zapytał:
-Co się stało?-
Dazai zastanowił się chwilę nad odpowiedzią, po krótkiej chwili mówiąc cicho:
-Nikt mnie tu nie lubi...-
Nakahara spojrzał na niego lekko zdziwiony oraz bez dłuższego zastanowienia powiedział:
-Ale ja cię przecież lubię!-
Głos małego Chuuyi był zdeterminowany, nadymał policzki co podkreślało to jak dziecinny był (co było chyba oczywiste, bo miał 5 lat), ale jednocześnie to też podkreślało prawdę w jego słowach.

Mały Osamu nic nie odpowiedział tylko przytulił rudowłosego mocno, resztę dnia spędzili na jedzeniu lizaków oraz oglądaniu obrazków w książkach.

...

Jednak pewnego razu...
-

Prosze panią... A gdzie jest Chuu...?- zapytał cicho brunet, ciągnąc za fartuszek wychowawczyni.
-Osamu, mówię ci już to dzisiaj po raz piąty, Chuuya musiał jechać do lekarza, więc nie wiem czy dzisiaj przyjdzie.- Kobieta westchnęła i spojrzała na malucha opiekuńczo. Wiedziała, że Dazai wręcz nie potrafił żyć bez rudowłosego, ale niestety nie miała na to wpływu.
Smutny chłopiec usiadł w kącie sali i pociągnął nosem. Resztę dnia spędził na patrzeniu w stronę drzwi, czekając na swoją ulubioną osobę. Jednak biedactwo się nie doczekał.
Następnego dnia rano, brązowooki siedział obrażony w swoim pokoju.
-Osamu słońce, musimy już się zbierać, bo zaraz się spóźnisz do przedszkola...- westchnęła jego mama, podchodząc do malucha.
-Ale ja nie chcę, bo tam nie ma Chuu Chuu!-
Nadąsał się chłopiec, chowając pod kołdrą.

Po długich staraniach, udało się zabrać bruneta do przedszkola. Kiedy wszedł na salę pełną dzieci znowu się rozpłakał. Nigdzie nie widział swojej ulubionej osoby.
Nagle poszedł do niego rudowłosy i lekko pociągnął go za rękaw.
-Czemu płaczesz, Osamu?- zapytał ciekawsko Nakahara.
Dazai od razu się rozpromienił oraz mocno przytulił chłopca.
-Myślałem, że nie wrócisz, Chuu...- wymamrotał.
Przez następne godziny w przedszkolu, brązowooki nie opuszczał niebieskookiego ani na krok, trzymając go mocno za rękę.

...

-Chibi weźmy ślub!- zawołał pewnego razu brunet.
Rudowłosy spojrzał na drugiego chłopca pytająco, mówiąc: -A co to znaczy?-
Dazai odpowiedział wesoło: -To że będziemy na zaaaaaaawsze razem. Takie ważniejsze przyjaźnienie się.- wyjaśnił po czym dodał: -A ty będziesz żoną!-
-Ale ja nie chcę!!- niebieskooki nadymał policzki.
-Jak nie będziesz to mi będzie smutno...- powiedział cicho brązowooki, patrząc na swoje buciki.
-Dobrze będę.- odezwał się Nakahara, łapiąc drugiego chłopca za rękę, mówiąc jeszcze:
-A będziemy mieli pieska, Osamu?-
-Blee! Nie chce pieska! A może być chomiczek?- Dazai ścisnął lekko rękę Chuuyi.
-No dobrze...- chłopiec westchnął i zrobił smutną minę.
Brunet zamrugał kilkukrotnie oraz mocno przytulił rudzielca, wołając: -Przepraszam, chibi! Jak będziesz chciał to możemy mieć nawet sto piesków!! Albo milion!!-
Niebieskooki uśmiechnął się wesoło oraz wtulił w wyższego chłopczyka, mówiąc:
-Jejj!-

Chuuya był pierwszym przyjacielem brązowookiego, a razem tworzyli wspaniały duet.
Nawet nie potrzebowali interakcji z resztą dzieci dopóki mieli siebie.
Wychowawczyni w przedszkolu nazywała ich papużkami nierozłączkami, z resztą nie tylko ona, bo wiele innych osób twierdziło to samo.
Od tego czasu mały Dazai, za każdym razem kiedy wrócił do domu, wyczekiwał następnego dnia, aby ponownie zobaczyć swojego najlepszego przyjaciela w przedszkolu...w przyszłości może będą kimś więcej niż przyjaciółmi ale tego dzieci jeszcze nie wiedziały.

To chyba moje kolejne ulubione uniwersum...

~Soukoku One Shots♡~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz