Brunet przechodził przez korytarze szpitalne. Nie miał nic innego do roboty, z resztą dla niego życie i tak mnie miało sensu.
Co on robił w szpitalu? No cóż, kolejna nieudana próba samobójcza Osamu Dazaia.
Jego lekarz, Mori, już nawet nie był tym zdziwiony, ale rodzice brązowookiego dalej nie chcieli go wysłać ani do szpitala psychiatrycznego, pod pretekstem "co sobie o nas inni pomyślą", ani do psychologa, bo piętnastolatek nie chciał z nikim o tym rozmawiać.
Pogrążony w myślach nagle na kogoś wpadł.
-Uważaj gdzie leziesz, durniu!- powiedział wkurzony rudowłosy. Chłopak był na oko w tym samym wieku co brunet.
-Jesteś tak niski, że cię nie zauważyłem, krasnoludku.- wytknął my, przyglądając niebieskookiemu swoimi pustymi ciemnymi oczami.
-Mam piętnaście lat! Ja jeszcze urosnę!!- zawołał, a potem zakasłał parę razy.
Osami spojrzał na niego z nutką zainteresowania, pytając:
-Jak się nazywasz?-
-Serio teraz o to pytasz...? Chuuya, Chuuya Nakahara. A ty?- odpowiedział chłopak, przyglądając się wyższemu.
-Osamu Dazai.- Brązowe tęczówki lekko się rozjaśniły. Posiadacz niebieskich odpowiedników miał na niego dziwny wpływ.
-Jesteś tu po próbie samobójczej? Zgaduje po bandażach.- zapytał Nakahara.
Dazai pokiwał głową: -A co z tobą? Nie wyglądasz jakbyś miał dość życia.-
-Przewlekła choroba. Coś tam z sercem czy jakoś tak. W skrócie nie mogę się przemęczać.- Chuuya westchnął.
-Czyli praktycznie nic nie możesz robić... Głupia choroba.- Osamu nadymał policzki.
-Ej skoro w sumie nic ci nie jest to mi pomożesz.- Rudzielec pociągnął go za nadgarstek, dodając: -No chodź.-Weszli do pokoju 258, czyli sali w której Niebieskooki spędzał tutaj praktycznie całe życie, ze względu na to, że często potrzebował nadzoru lekarzy, a dojazd byłby zbyt czasochłonny.
Zadanie było proste: przyklejenie gwiazdek fluorescencyjnych na suficie.
Podczas "pracy" z Nakaharą, oczy Dazaia zaczynały nabierać więcej emocji, jakby nagle wszystko było tak jak ma być i miało sens. Kiedy skończyli, usiedli na łóżku niższego chłopaka, patrząc na swoje dzieło.
-Przyjdę w nocy zobaczyć jak się świecą.- w końcu odezwał się brunet.
Rudzielec się uśmiechnął: -Tylko uważaj, żeby pielęgniarki cię nie zobaczyły. Bo jak zobaczą cię biegającego tutaj po ciszy nocnej to mamy przekichane.-
-Oj nie martw się, ślimaku. Nie przed takimi kłopotami się uciekało.- Powiedział pewny siebie Osamu.
-No mam nadzieję, makrelo.- Chuuya pstryknął go w nos.I tak mijały dni, a za nimi miesiące. Z początku Dazai specjalnie robił wszystko, żeby trafić do szpitala, ale po tym jak Nakahara go za to okrzyczał, więc brunet zrezygnował oraz zaczął odwiedzać szpital jak normalni ludzie.
Lecz pomimo tego jak dobrze się bawili, nie zmieniało to faktu, że stan rudzielca sie pogarszał. Aż pewnego razu...
Brązowooki wszedł do sali 258, tak jak miał to w zwyczaju. Zamierzał wyznać swoje uczucia, ale sala która zwykle była pełna wszystkiego... Teraz jest całkowicie pusta.
Pielęgniarki spojrzały na niego współczująco. Chłopak wiedział co to znaczyło, nie ważne jak bardzo próbowałby udawać, że nic się nie dzieje.
Tydzień później znowu trafił do szpitala, tym razem nie zdążyli mu pomóc.
Pochowano ich obok siebie, bo taką prośbę złożył brunet, w liście pożegnalnym.
CZYTASZ
~Soukoku One Shots♡~
FanficTutaj pojawią się różne one shoty z Soukoku, pisane pod wpływem chwili i różnych pomysłów z których nie chciało mi się pisać długich książek. ~Zapraszam do czytania~