Rodział 5

251 14 9
                                    

Następnego dnia
Obudziłam się i pierwsze co zrobiłam to zaczęłam przeglądać telefon. Nie wiem czego szukałam,ale nie miałam siły wstać,ale i tak po pięciu minutach to zrobiłam. Czułam zmęczenie i ból głowy. Zeszłam na dół,a Chester czekał już na dole.
-Hej Mandy! Em,wszystko okej?-zapytał zmartwiony.
-Tak.. Tylko jestem zmęczona.
-Nie chcesz dziś odpocząć?
-Odpoczywałam już ostatnio! Wystarczy mi tego.
-Dziwne,że ostatnio jesteś taka zmęczona...
-Jest i będzie dobrze.-wzruszyłam ramionami i poszłam do magazynu. Ziewnęłam i zaczęłam robić słodycze na zapas. W pewnym momencie musiałam odciąć jednego cukierka od drugiego i wzięłam nóż i zrobiłam to co musiałam.
-EJ MANDY!!-Chester wyrwał mi nóż z ręki i spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem.
-Co?
-ODCIĘŁABYŚ SOBIE RĘKĘ!-spojrzałam na cukierki i moją rękę. Rzeczywiście,było blisko.
-Dzięki,Chester.-chciałam wrócić do pracy ale Chester lekko odciągnął mnie od kontynuacji.
-Mandy,odpocznij. Albo jak już tak bardzo chcesz pracować to idź obsłużyć klientów,których jeszcze nie ma.
Kiwnęłam głową i poszłam za kasę.

~skip time~

Po obsłużeniu klientów,Chester przyszedł z wodą i lekami. Lekko się uśmiechnęłam i wzięłam leki. Chester wyglądał na zmartwionego,nigdy go takiego widziałam...
-Chester?
-Hm?
-Pamiętasz tą imprezę,o której mówiła Janet?
-Tak? A o co chodzi?
-Czemu tak od razu powiedziałeś,że idziemy razem?
-Bo wiedziałem,że jakbym cię zapytał czy chcesz iść,odpowiedziałabyś „nie".
-A skąd wiesz? Może bym powiedziała „tak".
-Mandy,znam cię. Najchętniej byś pracowała i nic więcej nie robiła.
-Hej! A co niby robiłam wczoraj? Wyszłam do Starr Parku z tobą!
-I za to ci dziękuję.-podszedł bliżej mnie i poklepał mnie po głowie.-Pójdziemy na imprezę,może poznasz więcej ludzi i odpoczniesz od pracy.
-Ja znam wielu ludzi!
-Tak? To kogo?
-Em... Ciebie,Janet,Colette i...-Uniósł jedną brew do góry.-...dobra,masz rację.
Chester uśmiechnął się i pogłaskał moją głowę. Nie lubiłam tego,ale mu na to pozwoliłam. Martwi się o mnie. Z lekko zdenerwowaną miną uśmiechnęłam się do niego.
W pewnym momencie klient wszedł do sklepu i Chester wrócił do magazynu pracować. Pomachał mi z miłym uśmiechem i ja odwzajemniłam uśmiech.

~skip time~

Koniec pracy zawsze był dla mnie dziwnym uczuciem,czułam spokój ale też dyscyplinę,bo wiedziałam że następnego dnia do niej wrócę. Zdałam sobie sprawę,że nie wiem,na którą mam jutro przyjść. Normalnie bym napisała do Janet,ale nie mam jej numeru. Chyba pamiętam gdzie mieszka... Wyszłam na dwór i poszłam tam gdzie mieszkała Janet. Zapukałam do drzwi i otworzyła mi jej młodsza siostra,Bonnie.
-Hej! Kim jesteś?
-Mandy,koleżanka twojej siostry. Możesz zawołać Janet?
-JAAAANEEEEEEET!!!! KOLEŻANKA DO CIEBIE!!!
Słychać było jak ktoś śpiewa w tle,pewnie ćwiczyła przed jutrem. Janet przyszła i mnie mocno przytuliła.
-Hej Mandy! Co tam?
-Nie zapytałam,ale na którą mam jutro przyjść?
-18:10,ale nie wiem kiedy się kończy. Wrazie co możesz wyjść z imprezy kiedy chcesz.
-Okej...
-Idziesz z Chesterem?-spojrzała na mnie wkurzającym dla mnie spojrzeniem (😏).
-Ta,męczył mnie z tym.
-Daj spokój,przyjdź chociaż raz...
-Dobra,dobra... To... dobranoc.
-Dobranoc,do zobaczenia jutro!-pomachała mi z szerokim uśmiechem i wróciła do śpiewania. Zaśmiałam się lekko pod nosem,ćwiczyła pewnie tyle ile ja pracuję. Gdy byłam coraz bliżej domu zobaczyłam wysoką postać. Zatrzymała się przede mną i nie pozwoliła mi iść dalej.
-Kim jesteś? Daj mi iść do domu!
-Nie.
-C-Chester? Nie,KIM TY JESTEŚ?!
-Jestem ciemny Chester.-odpowiedział ze złośliwym uśmiechem.
-KIM JESTEŚ?!
-Ty głucha czy głupia jesteś? Jestem-
-Tu jesteś!-krzyknął Chester,którego znam.-Em... Hej,Mandy? Co ty tu robisz?
-K-Kim on jest?!-pokazałam na ciemnego Chestera.
-Jestem twoim bohaterem ze snów~
-Ta,chyba koszmarem-odpowiedziałam niewzruszona-a więc,Chester? Kim on do cholery jest?!
-Jest moim takim jakby...sobowtórem.
-Gdybym był twoim sobowtórem to bym prędzej skoczył z mostu-
-Ciebie o zdanie nikt nie prosił.-warknął zwykły Chester.-Więc jest czymś na wzór mojego sobowtóra.
-Aha...Mogę już wrócić do domu?
-A mogę z tobą? Pójdziemy sobie razem spać i-
-NIE.-burknęłam do ciemnego Chestera. Zwykły Chester stał zażenowany z wzrokiem jakby tracił sens życia (bo pewnie tracił,po tym co gadał ciemny Chester)
-To... pa?
-Papa słodka!-krzyknął ciemny Chester.
-Pa,Mandy!-Zwykły Chester mi tylko pomachał i jak odchodziłam słyszałam krzyki zwykłego Chestera na Ciemnego Chestera.
Położyłam się na łóżku i dalej nie mogłam zrozumieć co się przed chwilą odwaliło. Czekaj... Jeśli są sobowtórami to myślą o tym samym,czy właśnie inaczej,że ciemny chester mnie „lubi i podrywa",a zwykły Chester mnie potajemnie nienawidzi? Przytuliłam mocno poduszkę i poczułam jak łza zaczyna mi lecieć po policzku. Proszę,powiedzcie mi że to tylko nieśmieszny żart...

Następnego dnia
Obudziłam się z wilgotnymi policzkami. Wytarłam je i przygotowałam się do tego dnia. Zeszłam na dół i dziś czekałam za ladą. Chester wszedł do sklepu jeszcze ziewając,ale gdy mnie zobaczył od razu energia do niego wróciła.
-Hej Mandy! Przepraszam cię za wczoraj wytłumaczę ci to-
-W porządku,nic się nie stało.-zabrzmiałam jakbym była zdenerwowana. Trochę byłam.
Chester podrapał się po karku i poszedł do magazynu. Szczerze nie chciałam słuchać więcej o Ciemnym Chesterze i żadnych wyjaśnień. Pójdę na tą imprezę,wrócę i będzie jak zawsze,praca i koniec. Nic więcej. Żadnych przyjaciół,znajomości,ani miłości... Łzy napłynęły mi do oczu i po krótkim czasie zaczęły spływać po moich polikach. Szybko je wytarłam i zaczęłam obsługiwać klientów.

~skip time~

Zaczęła się zbliżać 18 i poszłam do Chestera.
-To idziemy?-zapytałam,ale gdy na niego spojrzałam łzy napłynęły mi do oczu i głos mi się załamał. Zaczęłam przed nim płakać,a on bardzo szybko do mnie podbiegł i przytulił.
-Co się stało?-nie wiedziałam co odpowiedzieć,tylko przytuliłam Chestera i płakałam w jego ramię.
-...Chester,nienawidzisz mnie?
-Skąd! Czemu tak w ogóle myślisz? Jesteśmy przyjaciółmi!
-...Nie wiem czemu tak myślę... Zawsze niszczę przyjaźnie...-mówiłam płacząc.
-Mnie zbyt prędko się nie pozbędziesz-zaśmiał się lekko i pogłaskał mnie po plecach.-Mandy,spokojnie. Nic się nie dzieje! Może poznamy razem kogoś nowego,a jak nie,przecież mamy siebie!
-M-Masz rację...-wytarłam łzy i ostatni raz przytuliłam Chestera.-Dziękuję..
On się uśmiechnął i zapytał:
-To idziemy?
-Tak.

______________________________
__________
Hejka!!! 1009 słów! Strasznie się rozpisałam,bo nie wiedziałam gdzie skończyć... Ponownie,dziękuję za czytanie! ❤️

Mandy x Chester [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz