Rozdział 15

162 7 1
                                    


~Rano~

Obudziłam się. Spojrzałam na śpiącego jeszcze Chestera. Wtuliłam się i bawiłam jego włosami. Miał miękkie włosy. Nie zauważyłam tego wcześniej. Otworzył powoli oczy i uśmiechnął się. Szybko puściłam jego włosy.

-Hej Mandy
-Hej...Wstyd mi trochę...
-Czemu?
-Za to co robiliśmy poprzedniej nocy...
-Aj tam. Nie marudź
-Nie marudzę,zboczony idioto.
-Chciałaś tego.
-Tak,ale...Kurwa.-zaśmiał się.
-Wyglądasz pięknie kiedy jęczysz...-walnęłam mu w głowę.
-Zamknij się.-warknęłam.
-Kochasz kiedy wkładam w ciebie mojego-
-Boże,zamknij mordę!-zaśmiał się głośno.-Cicho! Piper i Rico śpią.
-Skąd wiesz? Sprawdźmy czy mała Mandy ma rację.
-Mała to może być twoja pała pomiędzy twoimi obwisłymi jajami.-burknęłam,a szczęka Chestera opadła.
-Jezu,Mandy...-zignorowałam go i otworzyłam powoli drzwi. Piper całowała Rico siedząc na jego robo tycznych nogach. Ciekawe jak całować robota...
-Nie śpią,ale nie przeszkadzajmy im.
-To my też możemy się czymś zająć...
-Nie.
-Oh...-zrobił smutną minkę,która na mnie nie działała.
-Nie przekonasz mnie.
-Ah,tak?-Przybliżył się do mnie i pocałował w szyję. Znów poczułam te uczucie,te co wczoraj. Próbowałam je zignorować,ale nie dało się...
-Chester,błagam... Oni nie śpią...
-To zrobimy to cicho.
-Robiliśmy to wczoraj...
-Trudno. Niektórzy robią to codziennie.
-...Ugh.-Usiadłam na łóżku. Chester podekscytowany usiadł naprzeciwko i pocałował w usta.

Zdjęłam koszulkę patrząc mu w oczy. Pocałował mnie w usta trzymając moje cycki w rękach. Kurwa. Podniecało mnie to. Boże,co jest ze mną nie tak? Ścisnął lekko moje cycki. Bawił się nimi. Pocałował je i wrócił do szyi. Rozebrał się ze mną. Zdecydowałam,że teraz ja się pobawię jego kutasem,którego zaczęłam ssać i oblizywać. Też go to podniecało. Odchylił głowę do tyłu i oddychał głośno. Czasami jego oddychanie mieszało się z jękami. Doszedł i podniosłam się. Zaczął mnie ruchać od tyłu. Miałam twarz w poduszce z nadzieją,że będę ciszej. Łóżko głośno skrzypiało,co mnie stresowało.

Chester przestał i spojrzał na mnie,całą zarumienioną. Uśmiechnął się i pocałował w polik.

-Dziękuję.
-...Nie ma za co.

Ubrał się i wyszedł z pokoju. Również się ubrałam i szybko wyszłam z pokoju. Strasznie rozbolały mnie nogi,ale to zignorowałam. Spojrzałam na Rico i Piper,którzy gotowali dla nas śniadanie w kuchni. Urocze.

-Hejka kochani! Jak się spało?-to strasznie dziwne,że tylko słowa Rico tak zmieniły Piper. Albo ona taka była i to ja byłam na tyle wredna,że tego nie zauważałam.
-Dobrze...
-Było wspaniale!

Zerknęłam na małe lustro,które wisiało na ścianie i zobaczyłam w jakim jestem stanie. Wyglądałam paskudnie. Podeszłam do Piper i szepnęłam do niej.

-Masz jakieś przy sobie kosmetyki? Wyglądam paskudnie...
-Tak,chwilka.-odeszła od blatu kuchennego i grzebała w swojej torebce. Wzięła do ręki kosmetyki i poszła ze mną do łazienki. Podała mi kosmetyki.
-Dziękuję!
-Tylko na przyszłość,jak będziesz spała z Chesterem to bądź odrobinę ciszej...
-O Boże...-zasłoniłam sobie twarz dłońmi.-Tak mi wstyd...
-Spokojnie,to normalne,ale jak ktoś jest w pokoju obok to bądź trochę ciszej.
-Dobrze...-malowałam się wstydząc.
-...Ale dobrze się bawiłaś,prawda?
-...Eh...Tak.
-Zmieniając temat,uroczo razem wyglądacie z Chesterem.
-A ty z Rico.
-Dziękuję!-uśmiechnęła się na samą wzmiankę o Rico.

Domalowałam się i wyszłyśmy obie z łazienki. Chester i Rico w coś grali na niezłożonym łóżku. Usiadłyśmy za nimi. Piper oparła brodę o głowę Rico,a ja bawiłam się włosami Chestera. Zrobiłam mu kilka małych kitek na głowie. Dałam mu buzi w czoło i w polik. Specjalnie dla mnie przerwał grę,żeby pocałować mnie w polik. Urocze z jego strony.

~Później wieczorem~

Piper i Rico zbierali się już. Gdy wyszli chwilę posiedziałam z Chesterem i miałam zamiar wyjść. Chester złapał mnie za rękę.

-Nie zostaniesz na noc? Nie powinnaś sama wychodzić o tej godzinie.
-Martwisz się aż tak?
-Mhm.
-Nie musisz,dam radę.
-Mandy,zostań.
-Jutro praca.
-Praca może poczekać.
-Ugh. Nie dasz mi spokoju,tak?
-Tak.
-To idę do domu!-uśmiechnęłam się wrednie i próbowałam iść przed siebie,ale Chester mocniej ścisnął moją rękę. Na tyle mocno,że nawet zabolało.
-Zostań tu,błagam.
-Uh...No dobrze.-uśmiechnął się i zamachnął moją ręką tak,że na niego poleciałam. Leżeliśmy na rozłożonej kanapie w spokoju gdy ktoś zapukał do drzwi. Chester wstał by je otworzyć i w drzwiach stał jakiś chłopak. Nie znałam go. Starałam się podsłuchać z kim rozmawiał,ale nic nie słyszałam. Wrócił do mnie i położył się obok.
-Kto to był?-spytałam zaciekawiona.
-Nikt taki.
-Hm?
-Nie ważne.
-Ukrywasz coś przede mną?
-Nie! Tylko...
-Hm?
-To był mój bliski kuzyn...Draco.
-Ten draco? Ten,który tworzy muzykę?
-Tak...
-...Fajnie! Czemu nie mówiłeś od razu?
-Myślałem,że go lubisz i byś spotykała się ze mną tylko po to,by zobaczyć lub spotkać Draco.
-Nawet gdybym lubiła jego muzykę,nie byłabym taka. Lubię się z tobą spotykać.-Pogładziłam jego polik dłonią.
-Aww...-pocałował mnie w polik.
-W ogóle,Piper nas słyszała...
-Mówiła ci?
-Mhm...
-Teraz jesteśmy sami więc...-zaśmiał się.
-Nawet o tym nie myśl i nie zbliżaj się do mojej szyi.
-Ale też lubisz to.-Włożył dłoń pod koszulkę i obmacał moje cycki. I miał rację.
-Ugh. Przestań... Trzeci raz? Bez przesady,Chester.
-Dobra.-wyciągnął rękę z pod mojej koszulki i wtulił się we mnie. Również się w niego wtuliłam. Zamknęłam oczy i położyłam głowę na poduszce. Nawet nie zauważyłam kiedy Chester lekko się podniósł i pocałował moją szyję. Przestał i położył głowę naprzeciwko mnie. Zamknął powoli oczy i zasnął.

__________________________________________
Hejka!!! 884 słowa! Trochę mniej tekstu...:( Dziękuję za wszystko <3 Miłego dnia/nocy/wieczoru

Mandy x Chester [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz