12,,prawda"

26 2 0
                                    

-Kim jest Lucfer.- zapytałam.

Wszyscy spojrzeli na mnie jak na debilke, a ja naprawdę nie wiedziałam kim jest on.

Chwila ciszy przytoczyła się w szepty.

- wyjdźcie proszę.- powiedział starzec.

Wszyscy z kręgu zaczęli wychodzić i znikać za materiałem.

- Oliphio proszę byś została.- poprosił starzec kobietę, która mnie tu przyprowadziła.

Kobieta, która nazywała się Oliphia usiadła obok mnie i już się nie odezwała.

- Mija sama musisz się dowiedzieć kim on jest ja ci niestety nie pomogę. Każda historia jest inna w zależności od osoby od nas.- wyjaśnił starzec po czym wstał i wyszedł z namiotu.

Oliphia jednak nie wyszła siedziała po turecku obok mnie bawiąc się kawałkiem patyka. Była strasznie zamyślona, a ja wpatrywałam się w nią mając nadzieję, że co kolwiek powie wytłumaczy poradzi jednak ona nie odezwała się wpatrywała się przed siebie zamyślona.

Zastanawiałam się nie nad tym kim jest Lucyfer, a nad tym jak uciec stąd pomimo iż byłam tu bezpieczniejsza niż tam czułam, że to po co tu przybyłam było bez celowe, a Oliphia Była tego świadoma. Ale kolejne pytanie było jak stąd uciec.

- On kłamał.- powiedziała nagle Oliphia.

- słucham.- zapytałam również zamyślona.

Oliphia spojrzała na mnie, a w jej oczach można było dostrzec rozczarowanie.

- Nasz Ojciec kłamał, że nie może Ci pomóc tylko dlaczego.- Mówiła rozczarowanym głosem.

Chciałam ją zapytać o coś więcej jednak nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Nawet nie zauważyłam kiedy Oliphia wyszła z namiotu zostawiając mnie samą z własnymi myślami.

Jednak nie miałam siły myśleć nad słowami stara i Oliphi ani nad niczym innym chciałam wypocząć odespać wszystko. Po chwili walki z snem po prostu położyłam się na środku namiotu, gdzie siedziałam i odpłynęłam.

                        ♤♤♤

Obudził mnie wrzask.

Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Moje serce waliło z strachu sparaliżowana siedziałam nawet nie zauważyłam koc, którym byłam okryta.

Wrzask nie powtórzył się przez co jeszcze bardziej się zaniepokoiłam. Owinęłam się kocem, którym byłam przykryta i wychyliłam głowę ostrożnie z namiotu jednak nic nie było nikogo nie było.

Wyszłam całkowicie z namiotu strzelniej zamykając się kocem rozejrzałam się wokół jednak nie wiele osób było kilka przy wodospadzie zbierało wodę do wiader i kilka osób siedziało przed domkami szykujących się do nadejścia nocy.

Niebo nabierało barwy fioletowo różowe, a słońce powoli zachodziło by ukryć się zza choryzontem.

Nie myśląc już dalej zaczęłam kierować się do wodospadu nie miałam pojęcia co mnie tam kieruję, ale to było sipnieksze odemnie.

Schodziłam powoli kamieną ścieżką w dół czując jak letki witer otula moja twarz.

Osoby, które widziałam z góry jak nabierały wody do wiader Skinęła mi głową na przywitanie. Ja tylko odpowiedziałam grymasem który miał wyglądać na uśmiech.

Usiadłam przed wodospadem z którego już płynęła rzeka prowadzaca w stronę lasu.

- cześć. - usłyszałam czyjś głos.

Odwróciłam się I zobaczyłam dziewczynę. Wyglądała na szesnaście lat. Jej brązowe włosy sięgały jej trochę niżej niż koniec uszów, a brązowe oczy i piegi dodawały uroku. Była ubrana w luźna bluzkę i oversize spodnie.

Odpowiedziałam w uśmiechem.

- Jestem Nimfadora, a ty.

- Mija.- Odpowiedziałam wpatrując się w strumień wody.

- Masz już jakiś pomysł na odkrycie prawdy.- zapytała, a ja zaprzeczyłam tylko ruchem głowy.

Chwilową ciszę przerwały dzieci bawiącego się przy rzece, które biegły blisko rzeki.

- Ja też nie miałam pomysłu, gdy kazano mi poznać prawdę co prawda zajęło mi to dwa lata i tak dalej nie wiesz wszystkiego.- powiedziała Nimfadora znienacka.

- Nie rozumiem nic nie rozumiem.- wyjaknełam prawie nie słyszalnie.

- Każdy w tym miasteczku ma za zadanie odkryć prawdy o sobie o rodzinie lub legendy wioski. W wszystkich przypadkach Ojciec dawał nam jakie kolwiek wskazówki np. Miejsce czy imię albo kawałek przepowiedni dotyczącej nas jednak w twoim przypadku nie powiedział nic prawda.- mówiła Nimfadora tak jak by to była jej codzieność.

- Takk, ale.- zaczęłam ale przerwała mi.

- Wszyscy magiczni, elfy, magiczne zwierzęta czy czarodzieje znają twoje imię lecz twojej histori już nie nie wiemy kim jesteś skąd pochodzisz lub kim są twoi rodzice.- ciągła dalej Nimfadora.

- Nie za bardzo rozumiem do czego dążysz. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Słowa ojca były pierwszym szlakiem.- mówiła tak jak by nic nie mówiłam nie zapytałam.

- To o że jestem córka Lucyfera.- zapytałam zastanawiając się nad jej słowami.

- w rzeczy samej przepowiednie, która dotyczyła ciebie czyli dziecka diabła została zniszczona wieki temu przez jakąś kobietę legenda głosi, że zrobiła to dla wiecznej młodości przy tym ukarała nie winę dziecko, które podobno miało znaki magiczne, które dzięki nim można bylo pokonać chaos przez co kobieta z strachu ukarała dziecko.- mówiła wciąż Nimfadora, a do mnie dochodziły jej Słowa w powolnym tempie.

- Moja ciotka.- szepnęłam sama do siebie.

Zaczęłam rozumieć dlaczego ciotka była dla mnie wredna oziębła chciała mnie zabrać od mojej jedynej rodziny...

- słucham.- zapytała Nimfadora.

Spojrzałam na nią z strachem.

- Co masz na myśli twoja ciotka.- zapytała Nimfadora.

- Mówiłaś o legendzie i nie winnym dziecku prawda.- zapytałam by się upewnić.

- Tak.- odpowiedziała krótko.

- Gdy miałam dziesięć lat Moja ciotka wycigła mnie w nocy w najgorsza ulewę do lasu po czym wepcheneła mnie do studni noe zjawiła się ani razu by sprawdzić co ze mną czy nie jestem głodna myślałam, że spędziłam tam sto lat licząc dokładnie każdy dzień zostałam znaleziona jednak odkryłam, że nie spędziłam tam sto lat, a tysiąc.- skróciłam moja historię.

- Jakim cudem przeżyłaś.-zapytała zafascynowana Nomfadora.

- ogniem piekielnym prawda.- zapytała kobieta, która zjawiła się z nikąd.

Jej siwe włosy były spięte w luźny kok, a zieloka sukienka ocierała się o trawę. Kobieta usiadła obok Nimfadory i uśmiechnęła się do nas na co odwzajemniłyśmy uśmiech staruszki.

- skąd wiesz  Arseno.- zapytała Nimfadora.

Kobieta uśmiechnęła się I spojrzała na mnie.

- Jej blizny tworzą coś w rodzaju przepowiedni stąd też Ojciec odkrył kogo córka jest.- wyjaśniła kobieta z sympatycznym uśmiechem.

Spojrzałam się swoje oparzenia jednak nie widzialam tam nic prócz bólu.

Mystery ( Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz