嫉妬

58 7 23
                                    

Changbin był zakochany. Pierwszy raz w życiu. I czuł się z tym uczuciem dziwnie. Z jednej strony chciał wykrzyczeć całemu światu o swojej miłości, z drugiej, paraliżujący starch onieśmielał go tak bardzo, że nie potrafił sobie wyobrazić nawet wyjścia z Jeonginem na kawę. Wstydził się, że ktoś może go poznać i wyciągnie jednoznaczne wnioski. Seo Changbin jest gejem, w dodatku z ciągotami do młodych chłopców. Pedał i pedofil.
Nie potrafiłby żyć z taką etykietką.

A młody, niespodziewany kochanek nie miał problemu z eksponowaniem swojego uczucia. Jeongin oczywiście był chętny na gorące igraszki w domu, ale chciał też pochwalić się swoim gorącym chłopakiem. Na tym tle nazbyt często dochodziło do małych sprzeczek lub później, ogromnych kłótni.

- wstydzisz się mnie! - Jeongin krzyczał zawsze głośno. - pieprzysz mnie w domu ale nigdzie nie zabierasz. Mam dosyć! - rzucał się tak długo, aż Changbinowi nie udało się go ponownie zbyć nic nie wartym kłamstwem.
Mlody zaczął coraz częściej znikać na dłużej. Nie przychodził już codziennie jak dawniej. A Changbin szalał z dzikiej zazdrości. Szukał chłopaka po klubach nocnych, o których Jeongin często mu wspominał. I pewnej nocy go znalazł. I ewidentnie nie spodobało mu się co zobaczył. Mlody świetnie się bawił, tańczył i śmiał w otoczeniu znajomych. Nie robił nic złego, żył życiem przeciętnego nastolatka. Ale dla Changbina był to personalny policzek. Cios prosto w ogromne ego, które kazało mu myśleć, że zatrzyma chłopaka na zawsze przy sobie. Wyszedł z klubu bardzo szybkko, nie mogąc dojść do siebie. Chlopak najprawdopodobniej nawet go nie zauważył. W uszach pulsowała mu niespokojna krew. Zazdrość odbierała umiejętność racjonalnego myślenia. Projekcje, jakie tworzył teraz w głowie nie miały już absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością.

- zdradzasz mnie! - gdy Jeongin ponownie odwiedził swojego chłopaka ten zachowywał się zupełnie inaczej niż dotąd. Changbin aż parował nieracjonalną złością. Pierwszy raz nerwy puściły mu tak bardzo, że nie kontrolował tego co mówi i robi. Młody autentycznie się wystraszył, gdy Seo zaczął rzucać wszystkim, co znalazł pod ręką. Zakrył uszy, żeby nie słyszeć przeraźliwego halasu tłuczonego szkła. I nagle wszystko się uspokoiło. Changbin stał nad kolorowymi skorupami i niespokojnie czerpał tlen. W głowie miał natłok myśli, które uciskały czaszkę. Zdał sobie sprawę, że Jeongin jest przerażony. Bał się go. I jeśli pozwoli mu teraz wyjść to chłopak już prawdopodobnie nie wróci. Ogłuszenie go nie było trudne. Jeden cios w szczękę powalił delikatnego chłopca w kilka sekund. Changbin początkowo nie chcial patrzeć na to, co zrobił. Było mu za siebie wstyd. Pobił ukochanego, pierwszego kochanka, który otworzył mu zaklejone obłudą oczy.
Ale spojrzał na nieprzytomne ciało i poczuł to, czego nie powinien. Pożądanie wieksze i silniejsze niż dotychczas. Kutas spuchnął mu w kilka sekund gdy zdał sobie sprawę jak bardzo chłopak jest teraz od niego zależny, jak całe jego życie spoczywa teraz w jego rękach. Changbin poczuł się nagle silny i wszechwładny.
Wiedząc, że chłopak nie odzyska zbyt szybko przytomności postanowił rozładować nadal nagromadzony w ciele stres. Tak jak stal, klęknął na ziemii i niedbale wsadził chłopcu rękę w spodenki. Nie starał się go porządnie rozciągnąć, ciepłe uczucia do Jeongina nagle gdzieś wyparowały. Byle jak gmerał mu palcami w tyłku dobrze wiedząc, że go krzywdzi. Ale zasłużył. Musi go teraz ukarać za te wszystkie samotne wieczory, gdy czekał na niego a on wolał być w klubie. Za całą niesubordynację, jaką od pewnego czasu mu okazywał. Jeongin zasłużył na wszystko, co teraz z nim robił. To była jego wina.

Gwałt na niereagującym na nic ciele spodobał się Binniemu tak bardzo, że nie poprzestał na jednym razie. Nawet gdy chłopak się budził i próbował odepchnąć napastnika od siebie nie przestał. Nie było już miłości ani czułych gestów. Płacz i zgrzytanie zębami nie zahamowały go nawet na chwilę, pieprzył chłopaka tak długo, aż skończył.

- nie wybaczę Ci tego! Słyszysz? - gdy Jeongin odzyskał świadomość potrafił już tylko wylać gorzkie łzy nad swym losem. Nie wierzył, że to, co się stało było prawdziwe.

A w Binniem coś pękło. Jakaś nitka moralności nagle się urwała i wyzwoliła w nim to, co najgorsze. Nie czuł już nic do chłopca przed sobą.

Piwnica w budynku, gdzie Changbin wynajmował szkołę była dobrze zakamuflowana i słabo oznaczona na planach budowy. Oglądając te szkice u agenta nieruchomości oboje się śmiali, że można otworzyć tam nielegalne kasyno lub wiezić panienki na wyjątkowe okazje.
Zaciągnięcie tam Jeongina nie było jednak proste. Próbował uciekać, starał się rownież przemówic potworowi do rozumu, wrócić do dawnych wspomnień, które ich łączyły. Ale Seo ciągnął go za włosy po nierównych schodach, wpychając później na siłę do ciemnego pomieszczenia, w którym trzymał go miesiącami. Korzystał z niego jak z prywatnej dziwki. Kiedy miał czas i ochotę...


Minho wciągnął z cichym jękiem porcję zatęchłego powietrza, jakie krążyło w sypialni. Oddech jego i Changbina mieszały się ze soba w ciasnym, niewentylowanym pokoju. Poczuł twarde ciało na własnych plecach i ogarnął go blady strach. Dotąd myślał, że to wszystko mu się śniło, że nadmierna stymulacja, brak snu i ten dziki sex na moment pomieszał mu w głowie. Ale nadal tu był. W małym japońskim domku, w nieznanym sobie pokoju, na miekkim łóżku, w objęciach psychopaty, pod którym jeszcze niedawno spuszczał się z krzykiem. Całe ciało go bolało, starał się delikatnie wyczuć, czy nie ma połamanych żeber. Palce odzyskały już władzę i mogły bezproblemowo badać obolałe kości.

- już wstaleś? - Changbin otworzył oczy w momencie, gdy poczuł pierwsze niespokojne ruchy chłopaka. Od zawsze miał bardzo czujny sen. Minho przełknął głośno i odwrócił się do mężczyzny.

- Chcę... stąd... wyjść... mam lokalizację w telefonie, przyjaciele za chwilę zaczną się o mnie martwić, znajdą mnie tu. - kłamstwo byłoby może wiarygodne, gdyby nie to, że Changbin znał prawdę. Ale pozwolił mówić mu dalej. Te wszystkie groźby z jego pięknych ust sprawiały, że znowu chciał go mieć. O ile Jeongin był ładny, tak Minho był istnym brylantem w zapomnianej przez Boga kopalni na krańcu świata.

- kłamiesz cukiereczku... nawet nie włączyłeś roamingu... nikt nie wie, że tu jesteś... tylko ja...

Enjo kōsai  援助交際 II Minbin II ChanghoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz