Changbin nie wierzył w takie przypadki. Patrzył na Minho leżącego na jego łóżku i nie mógł się powstrzymać od zachwytu.
Chłopak oddychał cicho, skulony pośród nieskazitelnie czystej pościeli. Wciąż posklejane potem włosy opadały mu na czoło. Ręce nadal miał związane za plecami, wyglądał tak bezbronnie. Uraczony wyjątkową mieszanką usypiającą miał jeszcze trochę czasu w błogiej nieświadomości. Changbin wachał się przez chwilę czy by go nie rozwiązać, ale podświadomie wiedział, że nie może tego zrobić. Chłopak najpewniej zacznie uciekać, trzeba będzie znowu go spacyfikować. A chciał wytworzyć między nimi jakąś głębszą więź. Jak wtedy z Jeonginem....Minho drgnął niespodziewanie i zaczął przeraźliwie kaszleć. To był znak, że zaraz powinien się obudzić. Mieszanka chloroformu z innnymi chemikaliami była autorskim przepisem jednego ze stałych klientów Binniego. Był anestezjologiem i uwielbiał być wykorzystywany będąc nieprzytomnym. Przyjeżdżał kilka razy w roku specjalnie z Tokio. Changbin do tej pory nigdy nie przypuszczał, że wykorzysta substancje do odurzenia kogoś innego.
Położył rękę na głowie chłopaka dając mu wsparcie w momencie odzyskania świadomości. To nigdy nie był przyjemny moment. Minho budził sie absolutnie przerażony. Nowe miejsce, dziwne uczucie w ustach i te fioletowe włosy przed oczami.
- jak się czujesz? - Changbin pytał szczerze, nie wiedział jak chłopak zareaguje. Proporcje nie były obliczone na jego wagę. Ale w oczach można było dostrzec spokój, poznał człowieka przed sobą, nawet lekko się uśmiechał.- co to kurwa było? Jakiś extra bonus? Nie rżnąłeś mnie znowu? Bo wszystko mnie jebie... Gdybym był bogaty chciałbym się tak pieprzyć codziennie... to było niesamowite! Wiem, że już to mówiłem ale to naprawdę było najlepsze jebanie w moim życiu... - prawdziwy Minho przeklinał soczyście. Potulny bywał tylko w łóżku.
Changbin nadal patrzył na niego i nie wierzył, że chłopak nie rozumie jeszcze swojej sytuacji. Myślał, że od razu będzie musiał go uspokajać, lub co gorsza, znowu ogluszyć. A on nadal uważał, że to zabawa.- możemy to robić codziennie jeśli chcesz. Mi też bardzo się podobało. - co miał mu powiedzieć, spodziewał się zupełnie innej reakcji.
- co ty... wydałem prawie wszystko co miałem... ale było warto... możesz mnie rozwiązać? Nie czuję już rąk. - śmiał się ustami i oczami, był piękny.
- nie. Chyba, że obiecasz, że nie uciekniesz. - To było już trochę bardziej czytelne ale Minho nadal patrzył na niego i nie do końca rozumiał.
- co jest kurwa? Rozwiąż mnie! - szarpnął mocno rękami, które ledwo już czuł. Były związane idealnie, sznur nie zakłócał przepływu krwi ale po tylu godzinach w niewygodnej pozycji były już lekko omdlałe. Minho zaczął się denerwować, widział, że jego obelgi nie przynoszą porządanego skutku. Changbin patrzył na niego jak ostatni idiota nie wyjaśniając mu niczego. Na to się nie umawiali. - Soonie Doonie Dori! Kurwa wypuść mnie! To było nasze hasło bezpieczeństwa! Pamiętasz? Chcę wyjść! Pomocy! - w końcu reakcja była poprawna. Chłopak zaczął nerwowo się rzucać po łóżku, kopać nogami i wierzgać.
- wypuść mnie skurwielu! Chcę wyjść!
- nikt Cię nie usłyszy... Mówiłem ci, że dom jest wygłuszony. Uspokój się... - zbliżył się twarzą do Minho i próbował pogłaskać go delikatnie po policzku. Nie spodziewał się strzału z główki.
- kurwa! - Binnie złapał się za krwawiący obficie nos. Minho dyszał miarowo, pełen złości, oczy miał przekrwione i skupione tylko na nim. - ty mała suko! - Changbin stracił całą swoją cierpliwość w jednej chwili. Zepchnął chłopaka na ziemię i zaczął kopać na oślep. Lee nie potrafił teraz się bronić, rozpaczliwie starał się osłonić brzuch, dociskając do niego kolana. Nie miał jednak żadnych szans z oprawcą, Binnie był zbyt silny.
- widzisz? Widzisz, do czego mnie doprowadzasz? Musisz być grzeczny Minho! Wtedy będzie między nami dobrze. Musisz być grzeczny...Po zatamowaniu bolesnego krwotoku, Changbin ponownie wyszedł na papierosa, zostawiając pobitego do nieprzytomności gościa w sypialni. Przywitał się z sąsiadem z naprzeciwka, który też często palił na dworze.
Seo był uważany za bardzo spokojnego i pomocnego człowieka, zawsze grzeczny i taktowny, nigdy nie odmawiał gdy ktoś prosił go o przysługę. Miał też wielu znajomych, którzy często go odwiedzali. Idealny sąsiad. Przestrzegał ciszy nocnej i dbał o trawnik przed domem. Pasował do tej ultraspokojnej okolicy.
Wymienili kilka zdań na temat pogody i każdy z nich udał się do własnego domu.Minho nadal nie odzyskał przytomności, leżał nagi na ziemii, z rękami splecionymi na plecach.
Changbin wziął scyzoryk z szuflady szafki nocnej i przeciął w końcu ciasne więzy. Ręce opadły bezwładnie wokół ciała. Zrobiło mu się nagle żal chłopaka, potraktował go za ostro. Położył go ponownie na łóżku i przykrył kołdrą, położył się obok i mocno przytulił. Wąchał włosy, które pachniały kwaśnym potem, wtulił nos w zagłębienie szyi. Przyjemnie było znów mieć kogoś obok, tylko na wyłączność.Dawno temu miał chłopaka, którego ukrył przed światem i ludźmi. Kochał go na swój chory zaborczy sposób. Pierwsze tak poważne uczucie w jego życiu.
Fakt, że był zawsze obok, na wyciągnięcie ręki sprawił, że Changbin czuł się dobrze i bezpiecznie.Jeongin był uczniem Changbina, gdy ten jeszcze święcił triumfy jako jeden z najlepszych trenerów sztuk walki w Seulu. Seo miał wtedy dobre życie, właśnie skończył swoją czynną karierę. Objechał cały świat biorąc udział w niezliczonych zawodach, na których często zajmował najwyższe miejsca na podium. Otworzył własną szkołę, która szybko zyskała duży rozgłos i szacunek.
Jeongin dołączył do grupy treningowej najpóźniej ze wszystkich, nie był wybitnym uczniem, raczej poniżej przeciętnej. Traktował Seo bardziej jak ojca, niż nauczyciela. Często prosił o prywatne porady. Chłopak wybitnie pogubił się w życiu. Miał problemy w domu i szkole. Był pełen młodzieńczego gniewu, który starał się rozładować na treningach. Changbin spędzał praktycznie całe dnie w szkole, często więc udzielał Jeonginowi lekcji dodatkowych. Lubił go i chciał mu pomóc. Od czasu do czasu pozwalał też mu spać na materacach w sali. Z jakiegoś powodu chłopak nie zawsze miał ochotę wracać do domu. Changbin nie pytał, po prostu znosił koc i poduszkę i robił kolację dla obojga.
Często po posiłku jeszcze razem trenowali, raz na poważnie a niekiedy tylko po to by zmęczyć się przed spaniem.
To właśnie podczas jednej z takich walk ich relacja zmieniła się raz na zawsze. Seo jak zwykle położył chłopaka na macie w kilka sekund. Wisiał nad nim zadowolony z siebie a młody dyszał wściekły pod nim. Ale tym razem nie był tylko wściekły, w jego oczach płonął ogień innego rodzaju. Jeongin niespodziewanie skradł trenerowi pocałunek. Pocałunek, który pociągał ich obojga bezpowrotnie do katastrofy...
CZYTASZ
Enjo kōsai 援助交際 II Minbin II Changho
أدب الهواةTik tok wizualizacja: https://vm.tiktok.com/ZGeWX1tqJ/ Minho przylatuje do Japonii na wakacje. Chce sie upewnic jak dobrze poznal jezyk i przekonac sie na wlasnej skorze czy da rade zjesc te wszystkie tajemnicze przysmaki. I czy naprawde mozna tu ku...