Japonia była droga w porównaniu z Koreą. Jisung zauważył to już podczas szukania hostelu. Naprawdę ciężko było ogarnąć coś w miarę blisko za normalne pieniądze. Ten cały Seo mieszkał w kurewsko drogiej okolicy. Same domki jednorodzinne, drogie auta na przrd wypielęgnowanymi ogródkami. Jebany raj. A w środku niego... gdzieś... jego Minho. Może też w jakiejś zatęchłej piwnicy jak tamtem biedak...
Nie pozostało mu nic innego jak wziąć najtańszą opcję w okolicy i dojeżdżać dziennie autobusem. Taksówki też kosztowały fortunę a sam Han nie miał nawet pojęcia jak długo tu zostanie. Czy w ogóle odnajdzie przyjaciela. Ale bez problemu znalazł domek Changbina. Piękny, skromny, w tradycyjnym japońskim stylu. Trzeba przyznać, że skurwysyn miał gust. Na podjeździe dostrzegł samochód. Ten sam, którym odebrał Minho z lotniska, ten sam, którym byli razem w Tokio. Ale reszta była zagadką. Z tej strony domu nie było okien. Wszystkie interesujące rzeczy znajdowały się z tyłu budynku. Japończycy cenili sobie prywatność. Kurwa...
Jisung usiadł na krawężniku z kubkiem gorącej kawy i patrzył. Miał cichą nadzieję, że za chwilę zjawi się kurier, listonosz, lub dostawca jedzenia. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Dzień minął jak sen. Han trząsł się już z zimna i głodu. Ruszył spowrotem na przystanek autobusowy. Ostatni kurs odjeżdżał za kilkanaście minut. Zrezygnowany wrócił do hostelu i zalał suchy makaron wodą. Skorzystał z darmowego wi-fi i napisał krótką wiadomość do Feliksa.
Przez kolejny tydzień jego dni wyglądały identycznie. Koczował niedaleko domku Seo i potem zrezygnowany wracał do siebie. Nie rozumiał jak można było tak funkcjonować. Nie wyrzucali nawet śmieci. Dom był permanentnie zamknięty. Nikt do niego nie wchodził ani z niego nie wychodził.- co pan tu robi? Wezwiemy policję... - Han podskoczył jak oparzony na chodniku. Ktoś stał za jego plecami i pytał po japońsku. Jisung nie znał języka na wysokim poziomie ale tą groźbę zrozumiał bez problemu. Starsza pani stała nad nim z niezbyt przyjemną miną. - od tygodnia śledzi pan mojego sąsiada... proszę stąd iść albo naprawdę będę zmuszona zawiadomić władzę.
Kobieta nie żartowała. Nie pozostało nic innego jak zebrać się z ziemii i ruszyć na przystanek. Jisung był załamany.
Będąc już prawie u celu zauważył jak mija go znajome czarne auto. To był samochód Changbina. Niewiele myśląc puścił się za nim biegiem. Nie zmęczył się jednak zbytnio gdyż pojazd skręcił od razu na parking pobliskiego sklepu. Mały Jisung nie miał problemu z ukryciem swojej drobnej sylwetki w otaczających sklep krzakach. Patrzył jak z auta wychodzi ogromny facet, w puchowej kurtce, spod której wystawała fioletowa głowa. Rzucał się zdecydownie w oczy. Po chwili drzwi pasażera również się otworzyły i wysiadł... Minho! Też miał ciepłą kurtkę, ładnie przystrzyżone włosy. Uśmiechnął się do faceta, który zbliżył się do niego i złapał bezwstydnie za tyłek. Podobało mu się to. Obrócił głowę z przyjemności i wtedy Jisung dostrzegł, że ma rozcięcie na brodzie i siniaka na jednym policzku. A mimo wszystko patrzył na swojego goryla z uczuciem. Robił do niego maślane oczy jak zakochany nastolatek. Obaj ruszyli do sklepu, z którego wyszli po prawie godzinie. Minho od razu wsiadł do auta a jego opiekun wypakował wypchany po brzegi koszyk do bagażnika. Odjechali w stronę domu zostawiając Jisunga ze szczęką na zmarzniętej trawie. Co do huja, to było?Chłopak pomimo totalnego szoku wszedł do sklepu, sprawiając wrażenie jakby chciał coś kupić. Ale był to jakiś ekskluzywny organiczny market w którym stać go było co najwyżej na butelkę wody. Zagadał jednak do miłej ekspedientki przy kasie, kreując się na znacznie zamożniejszego niż był...
- ten facet przede mną, fajne miał włosy. - wydukał baaardzo łamanym japońskim. Nie był nawet pewien, czy dziewczyna go zrozumiała. Ale chętnie podjęła temat. Może ze znudzenia, bo oprócz Jisunga w sklepie nie było już nikogo. A może lubiła tych klientów. Wiedziała o nich całkiem sporo.
- Pan Changbin i Pan Minho są bardzo miłymi klientami... te włosy o tak... wszyscy się tu za nim oglądają... ale on chyba... chyba jest z Panem Minho. Całują się czasem w alejce na końcu sklepu. Trochę obrzydliwe ale... są tu co piątek... robią zawsze ogromne zakupy.. - dziewczyna mówiła do niego prostym językiem, rozgadała się chyba nawet bardziej niż początkowo zamierzała. A Jisung spijał absolutnie każde słowo z jej malutkich ust. Są tu co piątek... razem... informacja była niezwykle cenna...
Gdy wrócił do hostelu od razu zadzwonił do Feliksa. W ostatniej chwili udało im się kupić bilety na samolot do Seulu. Na piątkową noc. Seungmin jakimś cudem narobił bałaganu w systemie linii lotniczych. Minho mógł lecieć jedynie na swoim dowodzie osobistym, który Han miał ze sobą. Plan był prosty. I polegał jedynie na zaskoczeniu. Seungmin dowiódł, że jest geniuszem. Inaczej nie było mowy o wyciągnięciu przyjaciela z tej matni.
Wystarczyło poczekać do kolejnego piątku...

CZYTASZ
Enjo kōsai 援助交際 II Minbin II Changho
Hayran KurguTik tok wizualizacja: https://vm.tiktok.com/ZGeWX1tqJ/ Minho przylatuje do Japonii na wakacje. Chce sie upewnic jak dobrze poznal jezyk i przekonac sie na wlasnej skorze czy da rade zjesc te wszystkie tajemnicze przysmaki. I czy naprawde mozna tu ku...