Styl życia Changbina nie zmienił się drastycznie od czasu „porwania" Lee. Ćwiczył codziennie. Raz w tygodniu robił duże zakupy. Odżywiał się zdrowo. I nie przyjmował żadnych klientów...
Nie wrócił do dawnego zawodu. Żył skromnie, z oszczędności. Kiedyś, ktoś nauczył go jak inwestować na giełdzie. Czasmi miał szczęście. Po prostu.
Kilkakrotnie próbował dowiedzieć się czegoś o Minho. Gdzie jest, co robi. Co tak naprawdę wtedy się stało. Znalazł jego adres. Wysłał kilka listów, które do dziś pozostały bez odpowiedzi. Telefon młodszego nadal miał schowany u siebie ale lista kontaktowa nie dawała zbyt wielu możliwości. Wiele z tych numerów jak „mama" i „tata" było już od dawna nieaktywnych. „Kutas" czyli prawdopodobnie poprzedni pracodawca wyraził tylko chęć zamordowania Minho, za to jak porzucił nagle swoje stanowisko. Jeden, jedyny raz Changbin miał szczęście. Pani Lee, matka Feliksa udzieliła mu informacji, że Minho ma problemy ze sobą i przebywa zamknięty w szpitalu. To ścięło Binniego z nóg. Wiedział, że on potrzebował pomocy. Był taki niestabilny emocjonalnie. Ale radzili sobie naprawdę dobrze. Gdy byli razem czuł, jakby Minho wychodził na prostą. Znowu o nim pomyślał... kurwaWpadł do sali treningowej i na oślep zaczął walić w bokserki worek. Od czasu „incydentu" kupił wiele rzeczy, na których można byłoby się wyżyć. Po tym, jak zdemolował połowę mieszkania przerzucił się z maszynek na troche bardziej kontaktowe aktywności.
Po treningu wypił znienawidzony koktajl białkowy. Ten smak budyniu nadal był obrzydliwy ale kupował kolejne opakowania...
Wyszedł na taras. Powietrze nadal było mroźne ale powoli można było w nim wyczuć nadchodzącą wiosnę. Kolejny rok zatoczył koło. Bez Minho.
Binnie wyciągnął papierosy i zaciągnął się głęboko. Ukłonił się sąsiadowi z naprzeciwka.
Kiedyś chował Minho przed ludźmi. Teraz oddałby wszystko, żeby go utulić w ramionach, nawet jeśli miałoby to spotkać się z wrogim spojrzeniem.Wielokrotnie myślał o poleceniu do Korei. Ale wiedział, że gdy tylko przekroczy granicę to urząd podatkowy przyskrzyni go za zaległości, jakich narobił sobie przez lata porzucając swoją szkołę walk bez wymeldowania. Poza tym nadal miał tam łatkę mordercy, którym bezsprzecznie był. Nie mógłby spojrzeć rodzicom Jeongina w twarz. A wiedział, że szukaliby konfrontacji.
Dziś znów wypadał piątek. Ustalony już dawno temu dzień zakupów. Changbin przyzwyczaił się już do samodzielnego robienia notatek. Długopis nadal pisał.
Wychodząc z domu po raz kolejny potknął się o parę kapci, które od prawie roku czekały na swojego właściciela. Tak samo jak szczoteczka do zębów, schowana w dalekich zakątkach szafki w łazience. Nie miał sumienia wyrzucić JEGO rzeczy. Często spał w koszulce dawnego kochanka, przyjaciela... swojej drugiej połówki...
Nie jeździł już do starego sklepu. Zbyt wiele złych wspomnień przywoływało to miejsce. Ale budyniowa odżywka była tylko w tej jednej sieci organicznych marketów. Droga tam zajmowała mu prawie godzinę. Ale i tak nie miał niczego innego do roboty...

CZYTASZ
Enjo kōsai 援助交際 II Minbin II Changho
FanfictionTik tok wizualizacja: https://vm.tiktok.com/ZGeWX1tqJ/ Minho przylatuje do Japonii na wakacje. Chce sie upewnic jak dobrze poznal jezyk i przekonac sie na wlasnej skorze czy da rade zjesc te wszystkie tajemnicze przysmaki. I czy naprawde mozna tu ku...