Rozdział 20: Diabeł w sukience

85 11 18
                                    

Ona jest diabłem
Ona jest diabłem w sukience
Jestem w niebezpieczeństwie

Teddy Swims – Devil In A Dress


Śniadanie w Tergot Tower powoli dobiegało końca. Ja i Mattias siedzieliśmy obok siebie przy długim stole wraz z pozostałymi Błękitnymi Kapturami: pochłanialiśmy łapczywie przyniesione jedzenie. Choć nie smakowało tak dobrze, jak na królewskim zamku, jego ilość wykarmiłaby nawet drugie tyle ludzi, ile sala gromadziła w tej chwili. Służba uwijała się wokół stołu, skwapliwie dbając o uzupełnianie talerzy oraz napojów.

– Zaraz pęknę – oznajmiłam, odchylając się na krześle i chwytając się za brzuch.

– A ja tam jeszcze trochę zmieszczę – powiedział Mattias, oblizując ze smakiem kolejną kość. Skrzywiłam się na ten widok, ale darowałam sobie rzucanie zgryźliwymi komentarzami: sama przed chwilą jadłam niemniej łakomie.

Zaczęłam rozglądać się po sali. Na kamiennych ścianach wisiały portrety przedstawiające różne nieznane mi osoby w eleganckich strojach, które bogactwem kontrastowały z surowym wystrojem wnętrza. Poza obrazami trudno było uraczyć jakiekolwiek ozdoby, a ławy, na których siedzieliśmy oraz stół, na którym rozłożono jedzenie, wyciosano z drewna, które nosiło ślady wielu wcześniejszych lat użytkowania.

Słudzy, krzątający się wokół wygłodniałych Błękitnych Kapturów, ubrani byli w proste, szare stroje, bardziej przypominające płócienne worki niż suknie. Choć pokornie wypełniali wydane im rozkazy, z trwogą przyglądali się nam, przybyszom.

Nagle do sali wszedł Archeon. Zadowolenie malowało się na jego twarzy, co natychmiast zauważyłam i przyjęłam z pewną dozą podejrzliwości.

– Moje drogie Kaptury! – zakrzyknął, klaszcząc kilkukrotnie w ręce, przez co wszyscy wyciszyli się, przerwali ucztowanie i odwrócili się w stronę, z której mężczyzna przyszedł. – Mam dla was dobre wiadomości! Po skończonym posiłku każdemu z członków Ruchu zostanie przydzielona służka, która wskaże wam waszą komnatę. Tam nareszcie będziecie mogli wypocząć. Otrzymacie czystą odzież, a wasze błękitne płaszcze zostaną wyprane. Koniecznie skorzystajcie z zamkowych łaźni! Późnym popołudniem spotkamy się na uczcie, na której Fatma przekaże dalsze instrukcje. Wiwat Ruch!

– Wiwat! – odpowiedział radosny chór podekscytowanych głosów.

Zza drzwi za plecami Archeona zaczęli wychodzić kolejni ludzie. Tym razem były to same kobiety przyodziane w ciemnozielone suknie i białe fartuchy. Szły ze spuszczonymi głowami, wpatrując się w kamienną posadzkę, a ręce trzymały złożone przed sobą. Wyglądały nader skromnie z włosami nienagannie związanymi w ciasne koki.

– Oby dostała mi się jakaś śliczna, młoda łania – rozmarzył się Mattias, przypatrując się wchodzącym. Natychmiast posłałam mu cios w bok łokciem.

– Ej! A to za co? – wykrzyknął z oburzeniem.

– Chciałeś dostać, czyż nie? Przesłyszałam się?

Udałam niewiniątko, a mężczyzna prychnął.

– Wspomniałem, że agresją zaczynasz dorównywać Vincentowi?

Nachmurzyłam się na samo wspomnienie tego imienia. Nie było mi jednak dane oddać się głębszym rozmyślaniom, ponieważ za naszymi plecami ustawiły się służki.

Ta, która miała się mną zajmować, była wysoka, szczupła i wyraźnie posunięta w latach: jej pociągłą twarz zdobiła mozaika zmarszczek, na której odznaczał się haczykowaty nos. Spojrzała na mnie z ukosa, a jej spojrzenie zdradzało chęć mordu.

Błękitny KapturekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz