Od poniedziałku aż do piątku nie kontaktowałam się z Alessandrem.
Spotkanie w środę z Alessią,minęło bardzo fajnie.Poplotkowałyśmy trochę o sytuacji w szkole i ogólne w naszym życiu.
Alessi mogłam powiedzieć wszystko,ponieważ była córką Stefano Ferrara.Jej bratem był więc Vito.
Powiedziała mi,że jej ojciec potwierdził to iż miałam się żenić z Lombardim,jak przyszła ze szkoły i jego spytała.
Opowiadała,że nie jest z tego faktu zadowolony oraz że mi współczuje.Ja już powoli oswoiłam z tą myślą,że muszę ożenić się z mężczyzną którego tak bardzo nie lubię.
Aktywnie kontaktowałam się również dalej z Tyler'em.Nie zerwaliśmy.W środę nawet na chwilę mnie odwiedził.Ale był jakiś dziwny.Taki obojętny i pisał coś ciągle w telefonie.Nie pytałam się jego z kim pisze,bo pomyślałam,że to jest jego prywatna sprawa,a zresztą ufałam jemu.W piątek tak jak Alessandro obiecał,pojechał ze mną na te paznokcie.Nawet zapłacił.Kręcił głową z niedowierzaniem,jak wybierałam ponad pół godziny odpowiednie lakiery.Koniec,końców zdecydowałam się na standardowy biały french.Taki wzór lubiłam najbardziej,ponieważ był bardzo elegancki.Teraz idealnie pasował do mojego pierścionka zaręczynowego.
Po paznokciach zabrał mnie jeszcze na zakupy oraz obiad.
Pojechaliśmy do jego,jak to on powiedział,ulubionej restauracji.
Często w niej bywałam z rodziną,więc była też moją ulubioną.
-Jak my to teraz zrobimy?-zapytałam jak czekaliśmy na nasze zamówienie.
-Co masz na myśli,mi amore?-zapytał Alessandro upijając łyka swojej wody.
-No z mieszkaniem.-odezwałam się i kontynuowałam.-Mówię od razu.Nie wyprodzam się z mojej rodzinnej rezydencji.-powiedziałam z naciskiem na pierwsze trzy oraz ostanie słowo.
-Ależ nie oczekuję tego od ciebie.-odpowiedział.
-To dobrze-mruknęłam również popijając swoją wodę.
-Ale-kontynuował-wprowadzę się do ciebie.
-Że co?!-krzyknełam cicho-Po moim trupie!
-Kochana,tak to jest w małżeństwie.-powiedział lekceważąco.
-Nie będę spała z tobą w jednym łóżku!
-Ależ kto kazał tobie,się pchać mi odrazu do łóżka?
Chciałam coś powiedzieć,ale kelner przyniósł nam nasze zamówienie.
Nie chciało mi się jakoś wydziwiać,dlatego zdecydowałam się po prostu na Spaghetti.
Alessandro zamówił sobie,nie wiem coś chyba z mięsem ale nie mam pojęcia co to było.Na zakupach nie kupiłam zbyt wiele,ale jednak skusiłam się na parę kosmetyków.Znów on zapłacił.Chciałam sama jednak on mi nie pozwolił.
Ogólnie to zachowywał się jak dżentelmen i traktował mnie jak księżniczkę,mimo iż wiedział że jego nienawidzę.
Zaczęłam być bardziej do niego łagodna i przestawać być wredna.Widać było,że się starał.-Hej!-zawołałam jak weszłam do domu.
Ściągnęłam buty i skierowałam się do salonu.Siedzieli w nim moi bracia i grali coś na,ich PlayStation.Kupili sobie ostatnio nową.
—Oho,ktoś tu nie mógł się oprzeć wejścia do Sephora?-zadrwił Zayden.
Trochę wyszkoliłam braci pod tym względem,dlatego znali większość takich sklepów oraz marek kosmetycznych.
-Drobiazgi tylko-powiedziałam lekceważąco odkładając,swoje rzeczy na bok.
-Stresik,przed jutrzejszym dniem?-zapytał luzacko Enzo.
-Trochę-powiedziałam i wyruszyłam ramionami-bardziej przed wstąpieniem do organizacji niż,podpisywanie tych durnowatych papierów.
-Biała suknia załatwiona?-zaśmiał się.
-No coś ty,nigdy w życiu-powiedziałam i się wykrzywiłam.
-To w czym pojdziesz?-zapytał Marco odkładając pada najpierw na bok.
-Taką,czarną na jedno ramię,zresztą zobaczycie -odparłam.
-Czarną?-zdziwił się Zayden.
-Nie,kuźwa,fioletową.Za żadne skarby,nie założę białej.
-A czy,kobiety nie mają jakiegoś,nie wiem chopla,na punkcie organizacji weselnych i białych sukni?-zapytał Marco.
-No właśnie-przytaknął mu Zayden.
-Ja zawsze chciałam mieć na swoim Ślubie białą ładną suknię.Ale nie z Lomardim.-powiedziałam trochę zirytowana ich teoriami.
-Pokaż no ten pierścionek-powiedział Zayden łapiąc mnie za rękę i przyglądając się pierścionkowi.
-No,no nawet spoko.Ale jakiś taki biedny.
-Pokaż-odezwał się Enzo.
-Faktycznie,białe złoto ale jakiś na serio biedny-przytakną Zayden'owi.
Żeby obronić Alessandra powiedziałam:
-Sama taki wybrałam.Nie chciałam przesadzać bo obrączka już jest bardzo wyzywająca.
-A jak wygląda?-zainteresował się Marco.
Dziwiło mnie,że moi bracia się takimi rzeczami interesowali.
-Też z białego złota,no i cała jest w diamentach oraz brylantach.-odpowiedziałam.
-Ile karatów?-zapytał Zayden.
-Pięćdziesiąt chyba.-powiedziałam lekceważąco,ponieważ nie miało to dla mnie znaczenia.
-Ile,kurwa?-Zayden mało co,i by się zachłysnął piwem,które właśnie pił.
Marco i Enzo zbierali szczęki z podłogi.
-Co tak się gapicie?-zapytałam zirytowana tym jak się na mnie patrzyli.
-Ile kosztowała?-zapytał Marco.
-Nie wiem.Alessandro płacił-powiedziałam olewająco.
-Siostra,ty lepiej ubezpiecz tą obrączkę.-zaśmiał się Enzo.
Wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
Siedzieliśmy tak razem,aż w końcu wujek nas zawołał na kolację.
CZYTASZ
Młoda Moretti: Tajemnice (Tom 1)
General Fiction18 letnia Valentina Moretti odziedzicza pozycje ojca w rodzinnych biznesach jak i w organizacji,która liczyła kilka wspólników,którzy byli bliskim przyjacielami.Młoda Moretti jest najmłodszą z nich wszystkich oraz posiądą ta najważniejszą pozycję. J...