5.Księżniczka

1.4K 42 2
                                    

Następnego dnia po balu został zorganizowany jeszcze obiad,na którym była tylko moja rodzina i rodzina Alessandra.
Obiad miał się odbyć o godzinie trzynastej,więc zaplanowałam sobie,że wstanę około godziny dziesiątej albo dziewiątej.
No cóż stało się inaczej.
Obudziłam się w pół do trzynastej.
Maskara.
A najlepsze jest to,że nie obudziłam się sama tylko ktoś mnie obudził pukaniem do drzwi.A tym kimś był nikt inny niż Alessandro.
-Proszę -zawołałam zaspanym głosem.
Dalej leżałam w łóżku wtulona w kołdrę.
-Mi amore,czas wstać-powiedział łagodnie.
Otworzyłam oczy i dostrzegłam,że stał nad moim łóżkiem.
No może bardziej opierał się o ścianę,która była obok ale to nie jest istotne.
-Alessandro?-zapytałam-Co...Ty tutaj robisz?
-Valentina,za pół godziny obiad,ktoś cię musiał obudzić.-rzucił luźno z rozbawieniem.
-Że co?!-huknęłam nagle i wstałam na równe nogi.A następnie zapytałam-Czego mnie wcześniej,ktoś nie obudził?
-Twoi bracia z wujkiem myśleli,że jesteś ze mną bo jak pukali to nie odpowiadałaś.-powiedział-Widziałem się z nimi niedawno.
Zayden chciał ciebie obudzić ale ja wiedziałem,że nie zrobi tego raczej w łagodny sposób więc,zaoferowałem iż że ja ciebie obudzę.
-Dziękuję-odpowiedziałam krótko kierując się w stronę łazienki.
-Dla ciebie wszystko,mi amore.
-Dobra,ja idę się przebrać i zejdę zaraz na dół.
-Będę czekał-odpowiedział i wyszedł.

W tępie ekspresowym nałożyłam siwy dres,spięłam włosy spinką,popryskałam się perfumami i zeszłam na dół.
Było już za pięć gdy wyszłam z pokoju.
Pobiegłam szybko w stronę windy.
Nie chciałam się spóźnić.
Wtedy sobie też przypomniałam,że nałożyłam dresy.
Na obiad z rodziną mojego męża.
Może niechcianego męża,no ale jednak.

Przez chwilę zastanawiałam się nad tym,żeby wrócić do pokoju i się przebrać.
Wtedy przypomniałam sobie,że jestem przecież szefową Organizacji i mogę wszystko.Dlatego też tak szybko jak wpadłam na ten pomysł,tak szybko też z niego zrezygnowałam.

Nie zrobiłam też makijażu z dwóch powodów.Pierwszy:miałam za mało czasu,drugi:nie chciało mi się.
Wiem jestem bardzo leniwą osobą,no ale tak to już jest,gdy było sie praktycznie wychowywanym tylko przez nianię i rodzice, jak było się małym kupowali dosłownie wszystko.
Sama otwarcie zawsze się przyznaje,że jestem bardzo rozpieszczoną osobą.

Jak dojechałam już na dół,gdzie znajdowała się restauracja hotelowa,zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.Nie mogłam dostrzec moich braci ani wujka.
Nagle poczułam jak,ktoś staje za mną.
-Tesoro,chodź zaprowadzę Ciebie do naszego stolika.-powiedział głos osoby znajdującej się za mną.
Był to oczywiście Alessandro Lombardi.
Irytował mnie tym,że mnie tak nagle nachodził.
-Właśnie szukałam-odpowiadałam wesoło.
Starałam się żeby być dla niego miła,choć nie powiem było to trudne.
Jeszcze niedawno wyzywałam jego,że jest chujem i mendą,a teraz zaledwie dwa tygodnie po,jest moim mężem.
Abstrakcja.
Istna abstrakcja.
-Mamy wynajętą lożę,która znajduje się w innej części tej restauracji.-powiedział łagodnym głosem.
-Nie wiedziałam o tym.
-Zostało to zmienione dopiero dzisiaj ale przecież nie szkodzi w niczym,prawda mi amore?-powiedział uśmiechając się.
-Nie-odparłam krótko.

Alessandro zaprowadził mnie do miejsca w którym miał odbyć się obiad.
Chwilę przed wejściem zapytał:
-Valentina mogę ciebie złapać za rękę?
To było trochę nieoczekiwane.
Nie miałam na to zbytnio ochoty ale pozwoliłam.
Weszliśmy więc do loży za rękę.
Jak weszłam przywitałam się z wszystkimi.
-Witam,wszystkich-powiedziałam najpierw a potem-I oczywiście przepraszam za małe spóźnienie.
-No dziesięć minut-powiedział lekceważąco Charles,mój teść.
Zdenerwował mnie.
Czy on na serio musi mi to wytykać?
Zauważyłam,że wujkowi ten komentarz też się nie spodobał.
-Dziękuję za ten komentarz,panie Lombardi-powiedziałam i usiadłam na miejscu obok wujka Giovanniego.
Alessandro zaś naprzeciwko mnie,obok swojego ojca.
-I to jest moja,Valentina-powiedział wujek mi na ucho.

Młoda Moretti: Tajemnice (Tom 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz