Ucieczka

112 7 3
                                    

Ogulnie w tym rozdziale będzie więcej o Lucyferze

---------------------------------------------------------
Pov:Lucyfer i w tedy usłyszaliśmy pukanie do drzwi. Zamarłem szybko wstałem z łużka i za czołem szukać bluski w sumie Alastor też. Usłyszałem głos charli uf ona tu przynajmniej nie wejdzie do póki nikt nie powie że może

Charli:Alastor jesteś tu
Szybko w strachu odpowiedziałem

Lucyfer:Nie ma go tu

Charli:tato a wiesz gdzie może być

Lucyfer:nie char char

Charli:no dobra to jak go zauważysz to powiec że mam do niego sprawę.
Gdy usłyszałem oddalające się kroki uspokoiłem się trochę i od razu zamknąłem drzwi. Usiadłem pod nimi skulony myśląc co ja robię... Niby tego pragnąłem i niby coś do niego czuje ale... Jednak jak ktoś się o tym dowie co w tedy wszyscy wiedzą że mam żonę... Ale ja jej nie kocham kocham Alastora.... Kurwa mam dość wstałem i wybiegłem z pokoju rostrzęsiony całą sytuacją Alastor gdy zobaczył że wybiegam z pokoju krzyczał tylko przepraszam.. Ja po prostu chciałem uciec od problemu jak jebany idiota... Ale to w tej chwili nie ważne chce uciec jak najdalej z tąd. Była jakaś 2 w nocy gdy dobiegłem do jakiegoś morze nikogo tam nie było piasek był przyjemnie chłodny a fale lekko się poruszały na plaży były też piękne palmy usiadłem blisko morza wpatrując się w otchłań wody. Byłem za ruwno przestraszony zły i zauroczony z jednej strony chciałem wrucić mocno wtulić się w Alastora powiedzieć mu że go kocham pocałować i iść z nim spać a z drugiej strony chciałem tu zostać wyrzec się uczuć i nigdy więcej już o tym nie wspominać podszedłem bliżej można i dotykałem fale wpatrywałem się jak we mgle w Przychodzące i podchodzące fale... Padszyłem tak na nie jeszcze z 10 minut asz w końcu z transu wybudził mnie mewy... Alastor jest piękny pomocny.. Tro... Znaczy troszczy się o hotel hazbin ale jeszcze parę miesięcy temu gdy na niego Padszyłem to rzygać mi się chciało niby raz z nim spałem ale on był pijany i ja też nie do końca trzeźwy... Jestem cholernym idoitą nie umiem określić swoich własnych uczuć... A co jeśli ja kocham Alastora a strach mi to przyznać... Padszyłem na mewy latające nad morzem...asz zobaczyłem że morze wyżuciło na brzek jakąś złotą rzecz nie widziałem z daleka co to jest podeszłe do lądu. Był to tylko jakiś papierek gdy odchodziłem od ląndu by znaleść cichrze miejsce spojrzałem na fale.. One odchodzą i przychodzą co zauważyłem już wcześniej... Ale teraz do mnie dotarło. Że dchodzące fale to mój strach a przychądzonce moją miłością miłość musi odepchnąć strach.. Rozbudziłem się trochę stanołem na prostych nogach albo teraz albo nigdy za czołem biec z plaży szybciej niź na nią przyszedłem. Gdy byłem już w hotelu poprosiłem o zapasowy klucz i nawet nie czekałem na windę tylko szybko pobiegłem schodami otworzyłem pokuj ale... Alastora tam nie było pobiegłem do pokoju charli spytać czy jest u niej albo czy go widziała ale bez skutecznie poszedłem jeszcze do reszty nikt go nie widział o prucz Angela ale on i tak widział tylko jak koło 3 gdzieś wychodził była 3:44 kurwa... Wruciłem do pokoju łzy zaczęły mi na pływać do oczu kurwa głupi debi debi debil ja jestem głupim debilem już za puźno Alastor gdzieś poszedł a z jego mocami to wszystko jest możliwe nie wiadomo kiedy przyjdzie ani czy wogule żyje za czołem mocniej płakać... Ja... Ja go naprawdę kocham ale teraz to zrozumiałem.... Naprawdę kocham... Naprawdę kocham? Chwileczkę skoro go na prawdę kocham to powinienem go odnaleść a nie siedzieć w pokoju i płakać... Tak muszę go odnaleść wybiegłem z pokoju poczym w recepcji oddałem zapasowy klucz i wybiegłem z hotelu poczym się zatrzymałem eee ale gdzie on może być przecierz nie będę biec tak przed siebie asz w końcu go znajdę. Hmmm gdybym był Alastorem to gdzie bym poszedł... Usłyszałem dźwięk radia z najbliższego okna no to normalne bo było już koło 5 rano... Radio!! No właśnie Alastor prowadzi audycje Radiowe więc pewnie poszedł gdzieś gdzie jest radio. Postanowiłem chodzić po najbliższych barach i lokalach w którym mogłybyć emitowane audycje radiowe. Była już 7:23 a ja nadal go nie odnalazłem... Gdy miałem już wracać do hotelu z jakiegoś domu usłyszałem wiadomości umiałem trochę Szwecki więc niej więcej zrozumiałem co tam mówią a mówili o jakiejś osobie ubranej na czerwono która przypomina jelenia kurwa to Alastor. Zrozumiałem że skakał po dachu udając Spiderman skakał po dachach domów asz spadł i trafił do szpitala że złamanym karkiem. Kurwa Alastor co ty wymyśliłeś. Czym prędzej zamówiłem ubera bo miałem trochę pieniędzy i postanowiłem obiechać naj bliższe szpitale. Po puł godzinie jazdy i pytwniu czy w tym szpitalu jest ktoś taki jak Alastor w końcu trafiłem na szpital w którym jest Al

Lucyfer:dzię dobry czy tu jest ktoś taki jak Alastor? (nie chce tego tłumaczyć na szwedzki żeby wszyscy zrozumieli)

???:tak a szukk go pan

Lucyfer:tak chciałbym go odwiedzić

???:dobrze tylko kim pan jest dla pana Alastora wpuszczamy tylko naj plirzsze osoby

???:kuzynem bratem partnerem
Kurwa na jego brata to ja nie wyglądam a w kuzyna też mogą mi nie uwierzyć więc została mi tylko obcja 3

Lucyfer:partnerem

???:dobrze więc zaprowadzę pana do niego

???:pan Alastor zdarzył silnego Alkoholu oraz fetaminy nie wiemy ile do kłdnie jej zarzył ale po jego zachowaniu widać że nie zarzył dawki zagrażające życiu
Doszliśmy do jego sali szpitalnej chciałem tam wbiec przeprosić i go przytulić.

???:proszę o to jego sala czas odwiedzin trwa do 16 więc do tej godziny pan morze u niego być
Była do piero 9 więc trochę u niego pobędę

Alastor:Lucy...
Momętalnie z oczu zaczęły wypływać mi łzy szczęścia że go widzę podbiegłem do niego i go przytuliłem

Alastor:Lucy... nie płacz proszę

Lucyfer:Ja płaczę ze szczęścia

Lucyfer:a wogule czemu nazywasz mnie Lucy

Alastor:och Przepraszam

Lucyfer:nie ma za co podoba mi się to

Alastor:nie przepraszam cię tylko za to... Przepraszam teraz za to co zrobiłem w wcześniej
Zacisnołem lekko pieńśc jak teraz mu tego nie powiem to mogę już nigdy się nie odważyć

Lucyfer:Al... Ja cię kocham... Szczerze i to bardzo

Lucyfer:Ale zrozumiałem to za puźno... Czemu się nachlałeś i naćpałeś Al?

Alastor:Prze... (Przerwałem mu)

Lucyfer:nie przepraszaj już

Alastor:byłem na siebie wkurwiony za to co zrobiłem poszedłem do Huska wziołem kilka piw i wipiłem trochę shotów na tym miało się skończyć... Ale poszedłem dalej w barze brałem już co mi do rąk wpadło musieli mi czegoś do sypać straciłem nad sobą kontrolę i nawet nie wiem kiedy spadłem z dach....
Wtuliłem się w niego mocno

Lucyfer:to ja Przepraszam to moja wina teraz nie płakałem już że szczęścia
Alastor lekko mnie pocałował i powiedział

Alastor:wszystko będzie dobrze nie umarłem Lucy ja też cię na prawdę kocha... Przerwał mu trzask otwierający się drzwi
---------------------------------------------------------
No coraz dłuższe te rozdziały jestem z siebie dumna do następnego papatki

Sorry za orto 1125 słów💗✨🎀

kanapowiec Lucuś i inne Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz